Rozdział 35

1.3K 97 277
                                    

Stella i Remus jeszcze przez chwilę razem przesiedzieli w łazience, aż dziewczyna starła ostatnie łzy i gotowa była wyjść. Idąc przez korytarze czuła na sobie od czasu do czasu pojedyncze spojrzenia, które starała się bagatelizować.

Pragnęła się w tamtej chwili znaleźć w swoim dormitorium, najlepiej bez towarzystwa nikogo. Nie była pewna, czy była w stanie spojrzeć swoim przyjaciółkom w oczy. Z jednej strony zdawała sobie sprawę, że to nie było nic takiego, ale z drugiej czuła się z dziwnych powodów głupio. Zwłaszcza, że ciągle powtarzała swoim współlokatorkom, że dla niej pocałunek jest czymś bardzo istotnym.

Remus zadeklarował się odprowadzić Stellę aż pod same wejście do wspólnego pokoju Krukonów, pomimo że zachodnia wieża liczyła przecież tyle schodów, a sama Krukonka zapewniała, iż sobie poradzi. Chłopak jednak nie chciał nawet o tym słyszeć. Stella w głębi serca poczuła do niego wdzięczność. To było naprawdę miłe uczucie, że tak się o nią troszczył.

Zanim dotarli do wieży zachodniej, dopadli ich Syriusz, James i Peter.

— No nareszcie! — powiedział zadyszany biegiem Syriusz. — Szukaliśmy cię po całym Hogwarcie, Stella!

— Nawet włamaliśmy się do gabinetu Filcha! — potwierdził równie zadyszany James. — W sumie to jest nasza codzienność... Ale nawet w jego biurkowych szufladach cię szukaliśmy!

— Uciekaliśmy przed jego kotką po całym Hogwarcie! — pisnął z ekscytacją Peter.

— Szukaliście mnie? — zapytała Stella i uśmiechnęła się ciepło, gdy trójka Huncwotów zamaszyście pokiwała głowami.

— Musimy mieć pewność, że się nie przejmujesz tymi plotkami! — oznajmił Syriusz i poklepał dziewczynę po ramieniu. — Mam ci przypomnieć, że Stephanie szczuła mnie różnymi oszczerstwami, gdy nie chciałem z nią chodzić? I co? I ucichły.

— Bądź jak Syriusz, nie przejmuj się plotkami! — zawołał James i mrugnął do Stelli. — Większości i tak nie obchodzi, z kim robiłaś i co, nie mamy dziesięciu lat! Tylko te laski, które mają całe szafki pergaminów informacji o każdym z osobna, będą się ekscytować kolejną plotką do kolekcji.

Peter pokiwał głową i uśmiechnął się do Stelli. Wzruszona dziewczyna skinęła głową i rzuciła się na szyję Syriusza, Jamesa i Petera.

— Dziękuję wam... Nie spodziewałam się takiego zaprzysiężenia po was.

— Od tego są przyjaciele — zapewnił Syriusz.

— Nawet tacy głupi jak my — przytaknął z powagą James.

— Mów za siebie, głąbie!

— Niestety, jestem zmuszony odpowiadać również za ciebie — odparł współczującym tonem James.

Syriusz otworzył usta i założył z naburmuszoną miną ręce na piersi.

— Zmywamy się — oznajmił James. — Nie możemy być zbyt długo w jednym miejscu, bo ta kocica w końcu nas wywęszy. Idziesz z nami, Lunatyku?

— Później dołączę — wyjaśnił cicho. James uniósł brwi i wymienił z Syriuszem porozumiewawcze spojrzenie, a później, wraz z Peterem, ruszyli w drogę powrotną.

Stella i Remus obserwowali ich do momentu, gdy zniknęli za rogiem. Wówczas ruszyli powolnym krokiem po schodach wieży zachodniej.

Z samopoczuciem Stelli po takim zaskakującym dla niej wsparciu od Huncwotów było znacznie lepiej, choć wciąż w głębi serca czuła przykrość tym wszystkim, co miało miejsce. Chciała dobrze, a wyszło jak zwykle. Wplątała się w aferę, o której wcześniej nie miała pojęcia. Dlaczego Paisley nie pisnęła słówkiem o Stephanie?

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz