Rozdział 16

1.3K 98 180
                                    

Z dedykacją dla Miltonka z okazji urodzin! Wszystkiego najlepszego jeszcze raz!

Przez kilka kolejnych dni śniegu pojawiło się jeszcze więcej, tak że nastąpiły małe trudności z bezpiecznym chodzeniem bez wpadnięcia w śnieżny puch.

Nawet pomimo tego niebezpieczeństwa Stella i Lea szły ramię w ramię przez błonia, podziwiając zimowy krajobraz i rozmawiając wesoło.

Przystanęły obok jeziora. Lea bez obawy podeszła i postawiła na nim nogę, uderzając w lód z całą swoją siłą, a gdy zobaczyła, że nie powstała na nim choćby rysa, bez zawahania na niego weszła.

— Zwariowałaś? — zawołała za nią Stella, gdy Lea zaczęła się ślizgać na lodzie.

— Nie pękaj, Stell! — zaśmiała się, okręcając wokół własnej osi z piskiem zachwytu. — Jest stabilnie! Gdyby nie było, tobym już dawno wpadła!

— Pocieszające! — odkrzyknęła, wciąż z niesmakiem wpatrując się w lód. — Błagam cię, złaź z tego lodu, bo ja nie umiem pływać, więc nie dam rady cię uratować!

— No dobra, Stell, więc ci udowodnię, że ten lód jest tak gruby, jak uda Priscilli Pierce!

Stella nie zdążyła jakkolwiek zareagować, gdy Lea po prostu zaczęła skakać po lodzie, uderzając w niego z hukiem butami.

— Lea Foley! Czy ty postradałaś resztki rozumu?! — zawołała przerażona Stella, tracąc wszystkie kolory. — Przestań, słyszysz?! — Lea jednak nie przestawała, więc Stella wbiegła na lód i chwyciła w pasie przyjaciółkę, odciągając od jeziora.

— Ale jesteś cykor — skarciła ją Lea.

— A ty wariatka.

— Przynajmniej poskutkowało i weszłaś na lód.

— Tak, a teraz z niego wspólnie zejdziemy.

— Nie wydaje mi się.

Przez długi czas Stella zastanawiała się, co zrobiła źle, że musiała spotkać na swojej drodze tak narwaną dziewczynę, która dodatkowo została jej najlepszą przyjaciółką. Czasami nawet Stelli się wydawało, że ma większą odwagę i tupet niż trzy czwarte Gryfonów, co niekoniecznie było plusem.

Lea wyswobodziła się z objęć Stelli i zaczęła ślizgać po lodzie, robiąc niezgrabne i śmiesznie wyglądające piruety. Stella z westchnięciem się do niej przyłączyła, wciąż przerażona samą świadomością, że znajdywały się na lodzie, który lada moment mógł pęknąć, nie wytrzymując ciężaru, lecz pod upływem minut powoli się przemogła.

Wirowały razem, trzymając się za ręce wśród promieni słońca oraz grubych płatków śniegu, które pokrywały ich głowę i ramiona.

Niespodziewanie Lea krzyknęła. Stella blada jak ściana i przerażona do granic możliwości, wyobrażając sobie najgorsze, odwróciła się pośpiesznie, aby zobaczyć, co spowodowało ten krzyk.

Odetchnęła z ulgą, gdy zauważyła, że jedynie z głowy Lei spadła czapka, lecz gdy dziewczyną ją podniosła, zorientowała się, że była cała w śniegu. Obie wspólnie się odwróciły, dostrzegając po drugiej stronie Jamesa Pottera i Remusa Lupina.

— Potter! — krzyknęła Lea, wymachując energicznie swoją czapką. — Ta czapka też ma uczucia! I na pewno nie chce, abyś ją okładał śniegiem!

— Niech więc mi wybaczy, bo chciałem trafić ciebie! — odkrzyknął, lepiąc kolejną śnieżkę i celując prosto w twarz Lei, która jednak szybko pochyliła głowę, a śnieżka uderzyła prosto w nos Stelli. Dziewczyna zachwiała się do tyłu i złapała za miejsce, w które trafił śnieżny pocisk.

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz