Rozdział 55

1.4K 137 682
                                    

No już nie będę takim potworem z tym polsatem! :') ❤️

A i dzisiaj (3 marca) jest dzień pisarza. Więc wszystkim pisarzom — najlepszego!

Zwykłymi słowami wtedy zdecydowanie nie dałoby się opisać, jak w tamtej chwili czuła się Stella. Nie sądziła, że kiedy wyjdzie szybko z klasy, aby dogonić i porozmawiać o tym wszystkim z Remusem — w końcu prędzej czy później musieli to zrobić — usłyszy z jego ust takie słowa.

Miała najprawdziwszy mętlik w głowie, miała wrażenie, że od nawału nowych wiadomości zaraz wybuchnie jej głowa. Czuła potrzebę oparcia się o ścianę, bo nogi zrobiły jej się jak z waty.

Remus ją kochał...?

To była pierwsza wstrząsająca wiadomością. Drugą był fakt, że... Był wilkołakiem.

Stella nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Nigdy, przenigdy, nie podejrzewałaby, że mógłby być... wilkołakiem! Ale, tak... Jak tak teraz o tym wszystkim myślała, to miało to sporo sensu. Te wszystkie blizny, które miał na twarzy i szyi. Te wszystkie dni, kiedy rzekomo Remus „gorzej się czuje" czy „nie wyspał się tej nocy"... Ta tajemnica, o której nie chciał jej powiedzieć... Błąkanie się Remusa i reszty nocami po korytarzach Hogwartu... w sama pełnię... za każdym razem...

Dlaczego wcześniej na to nie wpadła? Po prostu ta myśl ani na chwilę nie zawitała w głowie Stelli.

To wszystko, co powiedział o niej Remus, te wszystkie słowa... Nie myślała, że ktoś kiedykolwiek będzie tak o niej mówił. O niej — o zwykłej Stelli Grimes z mugolskiej rodziny. W oczach stanęły jej łzy. Zwłaszcza wtedy, kiedy Remus odwrócił się i na jej widok stanął jak wryty.

Jego zielone oczy także były pełne łez i cierpienia, które się powiększyło, kiedy zrozumiał, że wszystko, co do słowa, usłyszała. I to jeszcze w taki sposób — nie twarzą w twarz w czasie szczerej rozmowy. Przez przypadek, nieumyślne podsłuchanie.

— Stella... — wyszeptał z rozpaczą Remus. — Stella...

Uniosła dłoń, nakazując mu milczenie. Przymknęła oczy, aby wszystko poukładać sobie jeszcze raz w głowie. Była taka... wściekła...

— Cholera... — przeklął pod nosem Syriusz i przetarł dłonią twarz.

— Ja... — zaczął z bólem Remus, ale Stella mu przerwała.

— Ty?! — podniosła głos i otworzyła oczy. — Może teraz porozmawiajmy o mnie, co?! Bo jakoś wcześniej nie kwapiłeś się, aby zapytać o moje zdanie, o wszystkim mi powiedzieć, abyśmy razem podjęli rozsądną decyzję! Tu nie chodzi tylko o ciebie, Remus! Jak mogłeś... jak mogłeś sam o wszystkim zadecydować?

— Spokojnie, Stella, to wszystko jest skomplikowane — próbował wyratować przyjaciela Syriusz.

— Ty to się zamknij, Black! — wrzasnęła. — Nie wtrącaj się! Zostaw nas samych, natychmiast!

Korytarze były już w tamtej chwili niemalże puste. Dzwonek bowiem na następną lekcję przed chwilą zadzwonił. Syriusz jeszcze raz spojrzał na Remusa, a potem na Stellę, i powoli odszedł z westchnięciem.

Zostali zupełnie sami.

Stella założyła ręce na piersi i wbiła rozdygotany wzrok w Remusa.

— Posłuchaj, proszę... — wybełkotał drżącym głosem Remus. — Przepraszam, że o niczym ci nie powiedziałem. Przepraszam, Stella. Masz rację, zasługiwałaś na prawdę, ale... Tak się bałem, że mnie znienawidzisz, że zaczniesz się mną brzydzić... A z drugiej strony... Wolałem, żebyś się mną brzydziła, niż gdybyś... Gdybyś wciąż chciała ze mną być.

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz