Rozdział 10

1.7K 121 244
                                    

Z tym rozdziałem był WIELKI problem przez Wattpada, już się bałam, że nic z tego nie wyjdzie...

Na szczęście po tylu trudach w końcu udało się go opublikować -_-

Moje konto na ig odtąd będzie połączone bez prośrednio z Wattpadem, będę na nim informować o różnych sprawach związanych z opowieściami. Planuję dodać na nim wskazówkę co do następnych fanfiction, więc zapraszam!

IG: zakaz_wstepu_mugolom (link również na profilu)

Z okazji Nocy Duchów Wielka Sala była inaczej niż zwykle ozdobiona, a na długich stołach każdego z domów ciągnęły się jeszcze bardziej rozmaite posiłki. Wykwintne dania wyglądały cudownie, a pachniały jeszcze lepiej.

Trudno było się zdecydować, czego spróbować najpierw. Stella pochłaniała wzrokiem każdą miskę bądź talerz, który znajdował się w pobliżu. Ostatecznie zdecydowała się na zabawnie wyglądające, kolorowe kluski z bardzo apetycznym sosem i masą, która rozpływała się w ustach. Lea brała wszystkiego po trochu, pragnąć, jak Stella, spróbować wszystkiego. Paisley nie była aż tak zafascynowana tym jedzeniem („Chyba przez tę jedną noc z dziesięć kilogramów przytyję!).

Gina natomiast wyglądała tego dnia jakoś markotnie. Pomimo że widocznie zaczęło jej się polepszać, coś nagle ją trafiło i znowu zaczęła się pogrążać w smutku.

— Wszystko w porządki, Gina? — zapytała Syeda, wkładając do ust kawałek kurczaka. — Dlaczego nie jesz?

— Jest dobrze. Po prostu nie jestem głodna.

— Nie zaśniesz z pustym żołądkiem, może spróbuj coś wcisnąć?

— Naprawdę nie trzeba — odparła z fałszywym uśmiechem, odwracając wzrok i wpatrując się teraz w swoje ręce pod stołem.

— Nie chce, to niech nie je — wzruszyła ramionami, jak gdyby nigdy nic, Lea jedząc jeden posiłek, lecz wzrokiem pochłaniając już drugi.

Stella nagle straciła apetyt. Odłożyła delikatnie sztućce, spoglądając ukradkiem na Ginę. Czy dziewczyna w końcu do niej przyjdzie? Czy powie, co ciąży jej na sercu? Chwyciła swój pucharek z sokiem dyniowym i wypróżniła go, wciąż przyglądając się Ginie i rozmyślając.

Opuściła Wielką Salę szybciej niż Lea czy którakolwiek ze współlokatorek. Początkowo chciała ruszyć w stronę wieży zachodniej, do wspólnego pokoju, lecz na swojej drodze natknęła się na Remusa. Zaskoczyła się, gdy go zobaczyła.

— Nie powinieneś być w Wielkiej Sali? — zapytała na przywitanie.

— Och... um... — wykrztusił, zerkając gdzieś nad ramieniem Stelli. — Jakoś nie miałem ochoty.

— Nie miałeś ochoty — powtórzyła Stella, mrużąc oczy, lecz na nic się to zdało. Wciąż było wszem i wobec ciemno. Nie potrafiła bardziej dostrzec twarzy Remusa. Westchnęła, spojrzawszy na kontur książek, które trzymał w dłoni. — Idziesz z biblioteki czy do biblioteki?

— Do, muszę oddać te książki — odpowiedział, a gdy Stella pokiwała głową i wyglądało na to, że zamierza odejść, wypalił szybko, nim zdążył się ugryźć w język: — Możesz pójść ze mną... jeśli chcesz.

Po chwili zastanowienia przytaknęła. Razem ruszyli korytarzami, w półmroku. W bibliotece o tej porze i z racji trwającej uczty, nie było nikogo. Rozglądnęli się zgodnie dookoła, oboje wyszukując pani Pince, lecz na szczęście nigdzie przerażającej kobiety nie mogli dostrzec.

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz