Bonus: Bitwa o Hogwart

1.2K 99 942
                                    

Stresuję się.

°

Nigdy nie myślała, nie śmiała pomyśleć, że będzie musiała to wszystko przeżywać od samego początku. Więcej. Że będą musiały przez to przechodzić jej dzieci. Piekło zgotowane przez Lorda Voldemorta.

O ataku na Hogwart dowiedziała się od członków Zakonu, którzy natychmiast zebrali się, aby pójść na ratunek. Stella była wstrząśnięta. Dostawała ataków paniki i cała się trzęsła. Tylko dzięki Remusowi nie odeszła od zmysłów.

— Ona nie jest już małą dziewczynką. — Remus mocno ściskał dłonie Stelli, która nieumyślnie raniła je poprzez wbijanie paznokci. — Nauczyciele na pewno zadbali o to, aby wszyscy niepełnoletni byli bezpieczni. 

— Naprawdę wierzysz w to, że Brielle nie znajdzie sposobu na to, aby walczyć? Zapomniałeś już, po kim nosi swoje dwa imiona? — Stella wyrwała się z uścisku Remusa i wstała, odwracając się do niego tyłem.— Gdzie oni są...? Musimy już iść... Musimy znaleźć Brielle i ją odesłać do domu. Musimy pomóc pozostałym... 

— Kochanie, spokojnie, na pewno zaraz przyjdą. — Remus jak zwykle zachowywał zimną krew. 

Wtedy, jakby na odpowiedź, rozległ się dzwonek do drzwi. Stella natychmiast rzuciła się w ich stronę, a potem padła w objęcia swojego najstarszego syna. 

— Reginald — powiedziała, ściskając przystojnego bruneta. — Zajmij się Brielle, jak ją przyślemy. Nie pozwól jej wrócić, choćbyś miał połamać jej różdżkę. Na dom zostały rzucone zaklęcia, więc nic wam nie grozi... Gdzie Cornelius i Makenzie? Mieli tu być razem z tobą...

— Mamo, jesteśmy już dorośli. — Reginald odsunął od siebie roztrzęsioną kobietę, kładąc jej dłonie na ramionach. Popatrzył kobiecie głęboko w oczy, aby ją uspokoić. — Nie martw się, Corn i Maze zaraz tu powinni być, są w drodze. Zaopiekujemy się Brielle. Będziemy na was czekać. 

— To bez znaczenia, że jesteście dorośli — wyszeptała. — Żadne z was oprócz Brielle nie jest czarodziejem, jeśli Voldemort i śmierciożercy... — nie dokończyła. Nie była w stanie wykrztusić z siebie kolejnych słów.

— Damy sobie radę — zapewnił.

Nieco uspokojona, choć w dalszym ciągu rozszarpana przez nerwy Sella pokiwała głową, a następnie pocałowała swojego syna w czoło.

— Kochamy was, wiecie o tym. Zanim się obejrzycie, będziemy w domu, a niebezpieczeństwo przeminie. 

Reg pokiwał głową, a Stella jeszcze raz mocno go uściskała i wraz z Remusem wybiegli z domu, a potem się teleportowali. 

Brnęli przez ulice Hogsmeade, już z daleka słysząc odgłosy walki i rozjaśniające ponure niebo różnokolorowe promienia zaklęć. Wokół było pusto. Wszyscy tłoczyli się w obronie Hogwartu, którego nie zamierzali dobrowolnie oddać w ręce Voldemorta. Byli gotowi oddać za niego nie tylko krew, ale i również własne życie.

Stella i Remus złapali się za ręce, aby nie zgubić się w zgiełku walki. Pokonali dziedziniec, śląc zaklęcia w stronę śmierciożerców. Przeskakiwali nad ciałami, nie potrafiąc na nie spojrzeć. Bali się choćby pomyśleć, że te martwe ciała mogły być osób, które znali. Bali się choćby pomyśleć, że gdzieś tutaj mogła leżeć Brielle...

Wpadli do zamku. Wokoło było tłoczno. Wszędzie przepychały się jakieś osoby, zmierzając to tu, to tam. Stella i Remus stanęli na środku korytarza, rozglądając się wokół siebie i nie będąc pewnym, gdzie się skierować, aby znaleźć swoją córkę. Wtedy rozległ się krzyk:

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz