Rozdział 70

933 103 252
                                    

Pomysł Remusa posiadał więcej opcji, które kończyłyby się negatywnie niż pozytywnie, ale nawet pomimo tego Stella chciała spróbować.

Dzień później, wieczorem, siedzieli razem w pokoju Stelli. Remus zajmował miejsce na łóżku i wpatrywał się, jak siedząca przy biurku dziewczyna energicznie kreśli piórem zdania na pergaminie.

— Nie chcę robić ci fałszywej nadziei... — westchnął Remus. — Będę czuł się okropnie, kiedy to nie wypali.

— A jeśli wypali? — podsunęła i spojrzała na Remusa. — Jeśli wypali, to nie odwdzięczę ci się do końca życia...

— Stella — rzekł z powagą Remus, z lekkim uśmiechem rozbawienia spowodowanym tymi niedorzecznymi słowami. Zerknął jej prosto w oczy i powiedział: — Już dawno mi się odwdzięczyłaś tak, że to ja muszę się tym martwić, a nie ty.

Spojrzała na niego z zawstydzaniem spowodowanym tymi słowami, a następnie, już bez słowa, z powrotem zajęła się w ciszy swoim pergaminem.

Kiedy skończyła, oddała zwitek sowie, która natychmiast wyfrunęła przez okno i zniknęła na tle atramentowego nieba. Stella z westchnięciem usiadła na łóżku obok Remusa.

— Twój pomysł jest chyba najlepszą opcją, jaką moglibyśmy w tej sytuacji zastosować — oświadczyła i objęła jego dłoń swoją. — Pomimo że tyle się dowiedzieliśmy, to właściwie nie mamy nic, czego moglibyśmy się chwycić. Nic, co dałoby nam jakąkolwiek wskazówkę, gdzie szukać mamy czy taty.

— Obawiam się, że to także nie przyniesie żadnej wskazówki — powiedział przejęty taką perspektywą Remus — ponieważ skoro nawet Bessie nie wiedziała, gdzie się wyprowadzili, to nie sądzę, aby ona znała odpowiedź na to pytanie.

— Przynajmniej będę miała świadomość, że spróbowałam.

Remus skinął głową i objął Stellę, która z westchnięciem położyła głowę na jego ramieniu. Przez długą chwilę tak razem siedzieli, wpatrzeni w przestrzeń, zagubieni w swoich myślach, aż Stella przerwała ciszę:

— Zostaniesz?

Zaskoczony Remus puścił Stellę i spojrzał na nią wielkimi oczami.

— Tutaj?

— Chyba nie w stodole — zauważyła z uśmiechem rozbawienia.

— Twój tata chyba nie będzie zadowolony... — zauważył niepewnie Remus. Na samą myśl o tym, jak mógł zareagować Ricardo, po jego plecach przeszły dreszcze.

— Nawet się nie zorientuje — zapewniła. — Rano wyjdziesz oknem i się deportujesz.

Remus parsknął na to śmiechem, ale skinął głową.

— W takim razie zaryzykuję.

Twarz Stelli jeszcze bardziej rozpogodził uśmiech, kiedy ułożyli się obok siebie na łóżku. Wtuliła się w Remusa, czując w sobie pewność, że mogłaby tak zasypiać i budzić się u jego boku przez naprawdę resztę swojego życia. Ciekawa była, czy myślał o tym samym... Byli już dorośli, skończyli Hogwart... Z jednej strony nie chciała się śpieszyć, ale z drugiej...

Wiedziała jednak, że aby znowu nie odstraszyć Remusa, musiała jeszcze poczekać jakieś dwa lata, kiedy dopiero opanuje animagię.

Sytuacja Lei na przestrzeni dni zrobiła gwałtowny obrót. Stella bez przerwy wspierała przyjaciółkę, która bardzo się załamała po swoich porażkach. W końcu udało jej się dostać do jednej z drużyn na pozycję ścigającej, co wywołało u niej wiele pozytywnych emocji, a radość z życia powróciła. Przykrą wiadomością był tylko fakt, że zerwała z Allanem.

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz