Korytarze Hogwartu były skąpane w mroku, za oknami panowała noc, a na niebie usiane były gwiazdy. Zmęczona Stella kończyła właśnie swój patrol, który do tej pory przebiegał bez skazany. Było cicho, nigdzie nie spotkała pałętającego się i zagubionego ucznia.
Oświetlała korytarze wysoko uniesioną różdżką i odliczała ostatnie minuty, aby nareszcie udać się do dormitorium i położyć do łóżka. Nie spodziewała się, że w tych ostatnich minutach cokolwiek bardziej emocjonującego się zadzieje, dlatego tak bardzo się zaskoczyła, gdy usłyszała czyjeś kroki, które odbiły się echem po korytarzu. Dobiegały zza jej pleców, więc odwróciła się z prędkością i wyciągnęła przed siebie różdżkę, ale nikogo nie zauważyła.
Odgłos kroków automatycznie przycichł i teraz ponownie zapanowała cisza, aczkolwiek tym razem była to ta z rodzaju mrożących krew w żyłach. Powiedzenie, że Stella się przestraszyła, byłoby zdecydowanie niedomówieniem. Z jednej strony wiedziała, że w zamku nic jej nie grozi, ale z drugiej strony żyła z świadomością, że poza Hogwartem dzieją się okropne rzeczy, których sprawcą był Voldemort, a ta myśl nie sprzyjała samotnym wędrówkom po Hogwarcie.
Popełniła ten sam błąd, co w horrorach — ruszyła w stronę miejsca, skąd dobiegał dźwięk.
Serce miała już tuż przy gardle, a ręce zaczęły jej się trząść i pocić, kiedy wyjrzała poza róg korytarza, ale nikogo nie zastała. Stanęła i zmrużyła oczy, uważnie się przyglądając każdej części tego miejsca.
Na pewno ktoś tam był! Przecież słyszała! Musiał się gdzieś ukryć, gdzieś może za...
— BOO!
Stella krzyknęła tak przeraźliwie głośno, że nie zdziwiłaby się, gdyby obudziła pół Hogwartu. Łapiąc się za serce, odwróciła się i przymknęła oczy, gdy dostrzegła jedynie Jamesa i Syriusza.
Podeszła do ściany i oparła o nią plecy, aby uspokoić serce, które biło jej tak mocno, że cud, iż w dalszym ciągu nie wyskoczyło jej z piersi.
— Oszaleliście?! — zawołała z pretensją i skierowała w ich stronę swoją różdżkę, aby oświetlić twarze zbiegów.
— Z miłości? Ja tak — przyznał z chytrym uśmiechem James i nonszalancko oparł się o ścianę obok Stelli, która bez ceregieli dźgnęła go różdżką w ramię.
— Skończony głupek — wypaliła. — Ty też, Syriusz.
— Och, co za szkoda... — wyjąkał i oparł się równie nonszalancko po jej drugiej stronie. — A już myślałem, że tylko Jamesowi się oberwie!
— Co wy tutaj robicie o tej porze? Powinniście być w łóżkach — zauważyła, kiedy już na dobre się uspokoiła.
— Imprezujemy — odparł zadowolony Syriusz, chwycił Jamesa za ręce i obaj na środku korytarza zaczęli tańczyć jak dwa głupki.
Stella walnęła się ręką w czoło i ostentacyjnie westchnęła.
— Poważnie pytam i mówię, że powinniście...
— Ojoj, pani prefekt się znalazła! — zakpił James i puścił Stelli oko, okręcając Syriusza, który niemalże się wywrócił.
— I co robisz, idioto? Nie jestem szmacianą lalką! — fuknął Syriusz.
— Zamknij się, bo obudzisz McSłyszę-Wszystko — ostrzegł James i skierował wzrok na Stellę. — Wlepisz nam szlaban? — zapytał z powątpieniem.
— Pomyślę nad tym — oznajmiła twardo i obrzuciła dwójkę przyjaciół wzrokiem.
Tak naprawdę to nie zamierzała, oczywiście, nakładać na Jamesa i Syriusza szlabanu, ale w tamtej chwili była na nich tak zła, że postanowiła ich trochę postraszyć, jak wcześniej oni.
CZYTASZ
Krucze serce • Remus Lupin ✔
FanficStella Grimes wychowała się w rodzinie mugoli, gdzie nauczyła się miłości do literatury pięknej, ciągłego zdobywania wiedzy oraz... troski o bliskich. Zmierzając na swój ostatni rok do Hogwartu nie jest przygotowana na to, że wszystko nagle w jej ży...