Bonus 1/2

520 34 184
                                    

Obiecałam już dawno, i nareszcie udało mi się skończyć... Pierwszą część 🙈💖😅

Wiem, że mało mnie tu ostatnio, maturalna mnie pochłania całkowicie :// W przyszłym tygodniu mam pierwsze próbne matury, więc trzymajcie kciuki. To tylko próbne, ale i tak się stresuję shssh

I btw szczęśliwych mikołajek! 🎅🎁
Dajcie znać, czy obchodzicie, co dostaliście!

W przyciasnym pomieszczeniu pachniało drewnem i ciastkami, które jednak prezentowały się lepiej niż w rzeczywistości smakowały. Były suche, bez żadnego nadzienia i twarde jak kamienie. Do tego bez smaku. Stella aż za dobrze pamiętała te ciasteczka.

Siedziała z Remusem w gabinecie, oczekując na kobietę, z którą byli umówieni. Zaprosiła ich do środka i poprosiła, by poczekali na nią sekundkę, więc czekali. Nogi Stelli spod może trochę zbyt oficjalnej jak na tę okazję sukienki drżały jak dwie galarety, zaś dłonie niemiłosiernie się pociły. Czas dłużył się jej, jak w czasie niedawnego porodu. Pomyślała tęsknie o swojej malutkiej córeczce, która w tym czasie przebywała u dziadków. 

Remus jak zwykle był bardziej opanowany, choć Stella wiedziała, że i on był cały w nerwach. Nie tylko przez fakt zbliżającej się pełni — pierwszej po narodzinach dziecka, ale również z powodu tej wizyty. Wizyty, o której wiele rozmawiali przez ostatnie tygodnie.

W pewnej chwili Remus położył swoją ciepłą dłoń na nodze Stelli, która pod jego dotykiem niemal natychmiast przestała się trząść. Spojrzeli po sobie w sposób, który dodawał więcej otuchy niż jakiekolwiek słowa i splotli swoje dłonie, mocno je ściskając. Chwilę potem drzwi stanęły otworem. 

Do środka weszła młoda blondynka z oczami wielkimi jak dwa spodki, które zdawały się bez przerwy radośnie iskrzyć. W niczym nie przypominała swojej poprzedniczki, którą całkiem niedawno temu poznała w tym sierocińcu Stella, odwiedzając go po raz pierwszy od momentu, kiedy trafiła tu jako niemowlę i została przygarnięta przez Ruth i Ricardo Grimes.

— Bardzo przepraszam za tę zwłokę, państwo Lupin — rzekła ze skruchą młoda kobieta. Usadowiła się na swoim fotelu po drugiej stronie biurka i przysunęła w stronę Remusa i Stelli naczynie zapełnione czekoladowymi smakościami. — Ciasteczka? 

Podczas gdy Remus ochoczo sięgnął po ciasteczko, Stella odpowiedziała:

— Nie, dziękujemy. Przyszliśmy tutaj w konkretnej sprawie. 

Ciasteczko zatrzymało się w połowie drogi do buzi Remusa, który zaczął intensywnie się zastanawiać, czy powinien je po tym zaprzeczeniu odłożyć. Stella nie zwróciła na niego uwagi.

— Chcielibyśmy zaadoptować dziecko.

— Wiem, zanim ciotka odeszła, poinformowała mnie, że się tu zjawicie. Musicie jednak wiedzieć, że cały proces adopcyjny będzie długi, czasochłonny i wymagał będzie od państwa dużo cierpliwości. 

— Zdajemy sobie z tego sprawę — odpowiedział tym razem Remus, który ostatecznie zdecydował się na szybkie przełknięcie ciastka, przez co omal się nie udławił i teraz był na twarzy cały zaczerwieniony. 

Stella szturchnęła Remusa łokciem w bok z miną: Nie mogłeś się choć raz powstrzymać? Remus zaś odpowiedział jej wiele mówiącym wzruszeniem ramion.

— W takim razie możemy od razu przejść do warunków umowy — oznajmiła szczerze ucieszonym tonem młoda kobieta, która odziedziczyła po ciotce sierociniec. Ze swojej grubej teczki, którą ze sobą tu przyniosła, wyciągnęła cały stos papierów. 

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz