Rozdział 63

1K 90 318
                                    

Spojler „Ślizgoni też potrafią kochać".

Przez ostatnie dni, za radą nie tylko Lei i Giny, ale także Remusa — Stella przystopowała z nagminną nauką i pozwoliła sobie na chwilę odpoczynku. Nie zarywała już nocek, więc jednocześnie na zajęciach powtórzeniowych przed ostatecznymi owutemami czuła się znacznie lepiej. Ponowne skupienie pozwalało na efektowniejsze przyswajanie wiadomości.

Oprócz powtórek na lekcjach, Stella uczyła się wraz z Remusem, jak przed dniami od niej zażądał, aby mieć przez to kontrolę nad jej stanem. Przesiadywali to w bibliotece, to na błoniach, to czasami w pokoju wspólnym Gryffindoru. Stelli najlepiej się uczyło zdecydowanie na błoniach, choć czasami hałas uniemożliwiał tam naukę. Świeże powietrze i słońce od zawsze dobrze działały na jej umysł.

Pewnego razu w czasie jednej z takich wspólnych chwil nauki Stella leżała z głową na kolanach Remusa i bez chwili zawahania odpowiadała na jego pytania odnośnie zielarstwa.

— Charakteryzuje się zapachem starych kartofli, jej jad ma właściwości żerne, pęki rozkwitają w czasie jesieni...

— Do czego służy nakład z jej liści? — dopytał Remus. Spojrzał na leżącą Stellę znad trzymanej w dłoniach książki.

— Pozwala zasklepić niewielkie rozcięcia oraz są używane w wielu eliksirach leczniczych.

— Świetnie — skomentował z uśmiechem Remus i zamknął książkę. — Odpowiedziałaś na każde moje pytanie.

Stella także się uśmiechnęła i podniosła do pozycji siedzącej. Odrzuciła blond włosy na plecy i westchnęła, przymknąwszy oczy. Na jej twarz padły gorące promienie słońca.

— Boję się, że stres mnie zje i wszystko zapomnę — wyznała.

Przyłożyła rękę do oczu, aby zasłonić je przed blaskiem oślepiającego światła i odwróciła głowę w stronę Remusa.

— Nie powiem ci, że na sto procent tak się nie stanie — zaczął niepewnie Remus. Przybliżył się do niej i złapał opiekuńczo za dłoń. — Ale za to powiem, że nawet stres nie będzie w stanie odebrać ci tego wszystkiego, co masz tutaj. — Remus z uśmiechem rozbawienia stuknął ją delikatnie w głowę. — Teraz sam zorientowałem się, że wszystko świetnie pamiętasz. Nie musisz się martwić. Czuję, że wyjdzie ci dobrze.

— To tylko zielarstwo — wymamrotała. Spuściła wzrok, bawiąc się palcami u jego dłoni. — Martwię się, że gorzej mi pójdzie z taką transmutacją czy obroną przed czarną magią.

— Głupoty wygadujesz — machnął dłonią i chwycił tym razem książkę do obrony. — Zaraz ci to udowodnię, poczekaj tylko.

Zaczął wertować strony podręcznika, podczas gdy Stella zaśmiała się i z powrotem ułożyła na jego kolanach.

— Dalej, zmieć mnie.

— Nie ma szans — odparł lekko. — Zaklęcie tarczy.

— Poważnie? — Stella wybuchnęła śmiechem.

— Zaklęcie tarczy — powtórzył z zadowoloną miną Remus.

— Przecież to jest na poziomie pierwszego roku!

— Zaklęcie tarczy.

— Och, no „Protego", „Protego Maxima" czy też „Finato Duri". Do wyboru — przewróciła oczami.

— Zaskoczyłaś mnie, Stello. Twoja wiedzy jest niesamowicie przestrzenna. A nie mówiłem? — Remus uniósł sugestywnie brwi, na co Stella ponownie parsknęła.

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz