Rozdział 7

2K 117 188
                                    

Pierwszy mecz quidditcha przybliżał się wielkimi krokami. Miał się rozegrać pomiędzy Gryffindorem a Slytherinem, więc drużyna krukońska miała jeszcze trochę czasu na własny trening, lecz nawet pomimo tego Lea chodziła całe dnie widocznie spięta.

Październikowe dni objawiały się ciągłymi deszczami i silnymi porywami wiatru, które potrafiły strząsać czapki z głów ryzykującym wyjściem choćby na dziedziniec uczniów.

Zaraz po przebudzeniu, ogarnięciu się i zejściu do pokoju wspólnego, Stella zerknęła kątem oka na tablicę, dostrzegając naprzeciw niej małe zgromadzenie. Podeszła bliżej, chcąc dowiedzieć się, czym było wywołane, mimo że pierwsze podejrzenia zaświtały jej w głowie.

Nie zawiodła się. Pierwszy w tym roku szkolnym wypad do Hogsmeade zaplanowany był na koniec października! W dużo lepszym humorze powróciła do dormitorium.

— WSTAWAĆ! — krzyknęła na cały głos, rzucając poduszką w najprawdopodobniej Paisley, sądząc po łóżku (postać ukryta była pod kołdrą) oraz łapiąc Leę za kostki i próbując zwalić ze swojego posłania. — Wstawać, powiedziałam!

— Soszeeje — wymamrotała półprzytomnym tonem Lea, wyrywając swoją nogę od rąk Stelli. — Sicho boc, spie...

— MAM NOWINĘ! — Stella nie dawała za wygraną.

— Gdzieś mam twoją nowinę! — burknęła Syeda, przecierając zaspaną twarz i co chwilę ziewając. — Czy ty wiesz, dziewczyno, która jest godzina?

— Siódma.

— No właśnie! Siódma! Mam ci to przeliterować, czy już ogarnęłaś? Mamy zajęcia dopiero po południu...

— Nie jęczcie już tak, mam świetną wiadomość! Czy możecie mnie posłuchać? — mówiła podekscytowana Stella, wciąż nie zrażona nieprzyjemnymi słowami i burkliwym tonem swoich współlokatorek.

— No mów już, jak mnie obudziłaś — rzekła Syeda, wyrywając swojej siostrze bliźniaczce poduszkę spod głowy i bezceremonialnie bijąc ją po twarzy.

— Co ty robisz, idiotko?! — Paisley wyprostowała się do pionu, a zwykle piękne brązowe loki, jak w przypadku również Syedy, przybrały postać istnego gniazda. — Puknij się w....

— Cicho, Pais. Stella ma jakąś wiadomość.

— JA CHCĘ SPAĆ!

— Nojate — mruknęła Lea, naciagając kołdrę aż pod sam szczyt głowy.

— Pod koniec października — zaczęła Stella radosnym tonem — będzie pierwszy wypad do Hogsmeade!

— Serio, Stella? — mruknęła Paisley, mrużąc oczy. — Tylko po to mnie obudziłaś o siódmej?! Zemszczę się, zobaczysz, pożałujesz, ty.... — nie dokończyła, zaskoczona nagłym rozpierzchnięciem się kołdry, pod którą ukryta była dotąd Lea.

Dziewczyna wyskoczyła ze swojego posłania tak nagle i gwałtownie, że Gina, która wcześniej niezauważalna, krzyknęła głośno, spadając z łóżka.

— Na brodę Merlina!

— HOGSMEADE?! — wrzeszczała na cały głos Lea, niemalże zwalając Stellę z nóg, gdy się na nią rzuciła.

Wyglądała jak niespełna rozumu, wręcz opętana przez jakiegoś demona, w tych swoich nierozczesanych włosach, wytrzeszczonych oczach i otwartych szeroko ustach.

— Hogsmeade! — odparła Stella.

— Hogsmeade! — zawołała ponownie Lea, zaczynając tańczyć jakiś dziki taniec na środku dormitorium i wrzeszcząc w niebo głosy.

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz