Zesztywniała w objęciach Remusa, wytrzeszczając oczy tak, że niemalże jej wypadły. Nie miała bladego pojęcia, co teraz zrobić. Przestała widzieć i słyszeć całe zbiorowisko wokół siebie, a czuła jedynie Remusa, ciepło bijące od jego ciała oraz dłoń delikatnie, jakby z nieśmiałością, gładzącą ją po plecach.
Nie zorientowała się nawet, że od pewnej chwili w ogóle nie zaczerpnęła najmniejszego oddechu, dlatego teraz wciągnęła powietrze ustami z głośnym świstem i na nogach jak z waty odsunęła się od Remusa o dobre kilka kroków, aby spojrzeć mu w oczy.
Zielone, takie głębokie i inteligentne. Zawsze czuła się ważna, gdy na nią patrzył, czuła się kimś więcej niż tylko Stellą Grimes — dziewczyną z mugolskiego domu o zamiłowaniu do literatury pięknej.
Każda chwila spędzona z Remusem była jak najcenniejszy skarb. Tylko on ją w pełni rozumiał. Mogła żalić mu się dowoli, wyrażać swoje powątpienia w kwestii dosłownie wszystkiego, a on ją rozumiał. Wiedział, co powiedzieć, zrobić, jak doradzić. Od zawsze był jej najdroższym przyjacielem, ale... Nigdy nie pomyślałaby, że mógłby być kimś więcej.
Teraz, gdy na niego patrzyła, nie widziała już jedynie Remusa Lupina — swojego przyjaciela, kompana do nauki i wspólnego przesiadywania w bibliotece, a dodatkowo kogoś, kto potrafił sprawić, że czuła się, jakby latała.
Kochała Remusa Lupina. Kochała go. Kochała... swojego najlepszego przyjaciela...
Wtedy sedno tych słów trafiło do niej jeszcze bardziej dosadnie niż wcześniej. Najlepszy przyjaciel. Remus był jej najlepszym przyjacielem! Przecież nie może go kochać, bo on nie kocha jej! A może... może kocha...? Nie! Z pewnością nie!
Zabolało. Zraniła samą siebie tymi słowami. Słowami, które nigdy na głos nie zostały przez Remusa wypowiedziane, a które Stella przyjęła do siebie w ramach tarczy przed uczuciami.
Każda tarcza jednak kiedyś pęka...
To jednak nie był jeszcze ten czas, aby ta jej pękła. Bez słowa odwróciła się na pięcie i ruszyła szybkim krokiem w stronę wieży zachodniej. Jeszcze zanim zniknęła za rogiem korytarza, zdążyła dostrzec zdezorientowane miny wszystkich Huncwotów, w tym Remusa, ale nie przejęła się tym. Miała zbyt wiele na głowie, zbyt wiele.
Kiedy miała pewność, że nikt jej już nie zobaczy, rzuciła się przed siebie biegiem, ignorując fakt, że zaraz miały rozpocząć się zajęcia. Wbiegła po wszystkich schodach wieży Ravenclawu, odpowiedziała pośpiesznie, nawet niewiele nad tym myśląc, na zagadkę, oraz rzuciła się na łóżko w swoim dormitorium.
Przez długą chwilę tak po prostu leżała — na brzuchu, z głową w poduszce i plątaniną myśli, która wytwarzała przed jej oczami realne wizualizacje. Remus. Remus. Remus.
Wszędzie Remus!
I wtedy pękła. Rozpłakała się jak dziecko.
Przycisnęła twarz jeszcze bardziej do poduszki, aby stłumić swój szloch, który jednak zamiast opadać — rósł. Zakochała się... zakochała, na Merlina, w swoim przyjacielu... Tak przecież nie może być! Nie mogła kochać Remusa, jeśli się z nim przyjaźniła! Przecież... Przecież wszystko zniszczy!
Drzwi dormitorium lekko się uchyliły. Stella wiedziała, że ktoś wszedł na palcach do środka i przez długą chwilę stał jak kołek. Nie przejęła się tym ani trochę. W dalszym ciągu łzy lały się fontanną z jej oczu, a serce kuło, jakby zostało przebite masą pinesek.
— Stella...
Na dźwięk głosu Lei pozwoliła sobie trochę się uspokoić i przekręciła głowę, aby spojrzeć na przyjaciółkę. Lea powoli podeszła do jej łóżka i usiadła na jego krawędzi, biorąc jej dłoń w swoją i delikatnie ją gładząc.

CZYTASZ
Krucze serce • Remus Lupin ✔
FanficStella Grimes wychowała się w rodzinie mugoli, gdzie nauczyła się miłości do literatury pięknej, ciągłego zdobywania wiedzy oraz... troski o bliskich. Zmierzając na swój ostatni rok do Hogwartu nie jest przygotowana na to, że wszystko nagle w jej ży...