Rozdział 78

918 98 709
                                    

Cukrzyca alert. RAZ MOGĘ OKE 😹

— Na brodę Merlina! Remus, co ty tutaj robisz? Przestraszyłeś mnie!

W istocie, przed Stellą stał Remus, który był sprawcą odgłosu pękającej pod naporem butów gałęzi. Stella odetchnęła z ulgą, kładąc dłoń na piersi i uspokajającym tym szalejące serce.

— Dostrzegłem cię w mroku — wyjaśnił zwięźle. — Nie chciałem, abyś się sama oddalała... — dodał tak cicho pod nosem, jakby nie do końca chciał, aby to usłyszała, i odwrócił z zawstydzeniem wzrok. Ale Stella usłyszała.

Zrobiło jej się cieplej na sercu, lecz zaraz poczucie winy zmyło wszystkie pozostałe emocje jak rozgorączkowana morska fala. Schowała ręce za plecami, wbiła wzrok w ziemię i westchnęła.

— Remus...

— Nie musisz — przerwał jej próbę przeprosin. — Wszystko jest w porządku. Nie potrafię się na ciebie gniewać, nawet jeśli bardzo chcę. Poza tym to nic takiego, jako jedynie ludzie nie jesteśmy w stanie wymazać swojej przyszłości... Popełnione błędy zawsze pozostaną błędami.

Przełknęła z trudem ślinę. Nie zamierzała się tak łatwo poddawać. Wiedziała, że uwaga, którą wypomniała, ubodła Remusa jak mocny, zapierający dech w piersiach cios prosto z łokcia w brzuch.

— Muszę. Przepraszam Remus, nie wiem, dlaczego ci to wypomniałam. Zachowałam się wobec ciebie nie w porządku. Zdaję sobie sprawę, że tego żałujesz, więc nie powinnam była znowu do tego wracać. To był głupie...

Ośmieliła się unieść wzrok i spojrzeć w oczy Remusowi. Przez chwilę milczał, ale zaraz potem skinął głową. Stella zaś odetchnęła z ulgą. Nienawidziła się kłócić, a już zwłaszcza z Remusem. Każda tego typu wymiana zdań pełna złych emocji, wywoływała u niej gorycz.

Obserwowała, jak Remus podchodzi bliżej i z niepewnością obejmuje ją w pasie, przyciągając do siebie. Spojrzał jej w oczy. Musiał zauważyć w nich łzy, gdyż powiedział cicho:

— Przykro mi, że płakałaś. — Położył podbródek na jej głowie i przytulił Stellę mocno do siebie.

— Przez własną głupotę — zaśmiała się niewesoło, wciągając w nozdrza znany, przyjazny zapach Remusa. Uwielbiała się do niego przytulać. Wtedy czuła się kochana i bezpieczna. Szczęśliwa. Remus był jej oazą.

Poczuła, jak delikatnie ją od siebie odsuwa, aby spojrzeć głęboko w oczy.

— Pomiędzy nami będą mniejsze czy większe kłótnie. Lub drobne sprzeczki. To jest nieuniknione. Ale wiedz, że bez względu na wszystko, kocham cię, Stella.

— Ja ciebie też — wyszeptała ze łzami wzruszenia, a zaraz potem przymknęła powieki, kiedy poczuła subtelne smagnięcie ust Remusa.

Po odsunięciu się od siebie, Stella czuła wielką ulgę, że już wszystko sobie wyjaśnili.

— Lepiej już wracajmy, bo zaraz pomyślą, że zostaliśmy zjedzeni przez grasującego niedźwiedzia — powiedział Remus.

Roześmiała się na te słowa. Remus uśmiechnął się ciepło i złapał Stellę za dłoń. Razem wrócili do wciąż siedzących wokół ogniska Lily, Jamesa, Brielle i Syriusza, którzy niepewnie na nich patrzyli, ale dostrzegłszy ich złączone dłonie, symultanicznie westchnęli z widoczną ulgą.

Całą szóstą siedzieli wokół ogniska jeszcze przez kolejne i kolejne minuty. Atmosfera ponownie stała się przyjemna — pełna radosnych rozmów i śmiechów. O późnej godzinie przenieśli się do namiotów. Stella owinęła się szczelnie kocem i wsunęła się dodatkowo w śpiwór w ochronie przed zewnętrzną macką chłodu. Pod głowę podłożyła ręce, opierając się wygodnie, i uśmiechnęła się do wciąż stojącego obok Remusa.

Krucze serce  • Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz