— Zadawanie sprawdzianu po pierwszym tygodniu nauki powinno być nielegalne!
Stella poprawiła torbę na ramieniu i spojrzała na Leę, której twarz wykrzywiał grymas niezadowolenia.
— Flitwick chce nas tylko przygotować do zdania owutemu — odparła Stella.
— Ale sprawdzian ze wszystkich zaklęć przywołujących i odwołujących to przesada! Po co ja zdaję te zaklęcia? Dlaczego quidditcha nie można zdawać? To bez sensu! I tak będę chciała dostać się do jakiejś drużyny.
— Spokojnie, dasz radę. Mogę ci pomóc — zaoferowała Stella.
— A nie miałaś uczyć się z Lupinem? Zawsze się z nim uczysz.
— Możesz posiedzieć z nami lub, jeśli nie chcesz, we dwie opracujemy materiał...
— Ja już wiem, jak ta twoja nauka wygląda — przerwała burkliwie Lea. — Siedzenie po pięć godzin w bibliotece, ja podziękuję.
Stella nie kwapiła się do obrony własnego systemu nauki, gdyż wiedziała, że było to pozbawione sensu. Lea nie uczyła się źle, można by nawet powiedzieć, że jak na lekceważenie podręczników i słuchania na lekcji było całkiem nieźle. Wolała się skupiać na quidditchu - ciągle powtarzała, że po Hogwarcie zostanie sławną na całym świecie ścigającą, więc nie będą jej potrzebne owutemy. Stelli takie podejście nie do końca się podobało, chociaż nie wątpiła w cel swojej przyjaciółki - wiedziała, że była świetna w quidditchu, aczkolwiek sama nie lubiła, gdy wszystko postawia się na jedną kartę. Ona, na przykład, gdyby nie wyszło z zostaniem uzdrowicielem, zostałaby redaktorką jakiejś gazety typu: „Czarownica" bądź „Prorok codzienny".
Rozwinęła rąbek pergaminu, na który wpadły promienie słońca. Przeskoczyła szybko wzrokiem swój plan zajęć.
— To teraz dwie godziny eliksirów — mruknęła, wsuwając pergamin z powrotem do kieszeni.
— Ha! A ja mam wolne! Powodzenia z kiszeniem się w tej klasie pełnej oparów — wyszczerzyła się Lea i tanecznym krokiem odeszła w stronę, najpewniej, wieży zachodniej.
Przynajmniej Paisley i Moose mieli eliksiry. Gina zrezygnowała, bardzo męczyła się nad miksturami, a Slughorn ciągle dyszał jej w kark, przez co się podwójnie się stresowała, co owocowało złymi wynikami - nie zdała suma. Syeda, mimo że eliksiry zdała, nie chciała więcej ich mieć w swoim planie. Paisley ledwo się udało, nienawidziła jednak eliksirów, lecz wraz z Moose'em chciała zostać aurorem, a do tego istotne były eliksiry.
Gdy podeszła pod klasę, zauważyła małe grupki, składające się z Gryfonów, Puchonów, Krukonów i Ślizgonów. Przesunęła wzrokiem, aż natrafiła na Paisley i Moose'a, którzy jednak byli tak sobą zajęci, że wolała im nie przeszkadzać.
Wtedy dostrzegła Lily Evans, która rozmawiała z Dorcas Meadowes. Po krótkim zastanowieniu, podeszła do obu Gryfonek.
— Stella! — przywitała się radośnie Lily. — Jak minęły wakacje?
— Tak jak zwykle — wzruszyła ramionami, a jej wzrok padł na odznakę dziewczyny. — Och, zostałaś prefektem naczelnym, gratulacje!
— Nie ma czego gratulować — sposępniała Lily, spoglądając kątem oka w stronę Jamesa Pottera, który prowadził bardzo ożywioną rozmowę z Remusem Lupinem i co chwilę mierzwił sobie włosy, rzucając tęskne spojrzenia w stronę Lily. — Potter również został, co oznacza, że mamy wspólne patrole...
— Potter nie jest taki zły — odparowała Dorcas. — Nawet przystojny, w głowie też coś ma wbrew pozorom, przecież pamiętacie, jak dobrze zdał sumy, świetny w quidditchu. Laski się za nim oglądają!
CZYTASZ
Krucze serce • Remus Lupin ✔
FanficStella Grimes wychowała się w rodzinie mugoli, gdzie nauczyła się miłości do literatury pięknej, ciągłego zdobywania wiedzy oraz... troski o bliskich. Zmierzając na swój ostatni rok do Hogwartu nie jest przygotowana na to, że wszystko nagle w jej ży...