Rozdział 7

42 6 0
                                    

America Singer

Zostało jeszcze kilka godzin do występu. Ostatnie dni były dla mnie bardzo intensywne. Pomijając fakt, że pierwszy raz miałam wziąć udział w akcji, całkowicie pochłonęły mnie treningi i wszelkiego rodzaju szkolenia w rebelii. Dzięki ćwiczeniom z tatą byłam niezrównana w walce z bronią białą. Gorzej natomiast szły mi zwiady i ocena sytuacji, co mogło przesądzić o dzisiejszym wieczorze.
Niespokojnie stroiłam skrzypce, powtarzając w głowie cały plan, jaki obmyśliliśmy razem z Augustem, Georgią i kilkoma innymi rebeliantami. Wejście na scenę, zagranie kilku utworów, przekazanie wiadomości, wyjście. Co mogło pójść nie tak?
Mimo, że plan był stosunkowo prosty nie mogłam powstrzymać się od kurczowego wygładzania każdego milimetra mojej turkusowej sukienki dla uspokojenia nerwów. Odetchnęłam głęboko i założyłam czarny płaszczyk do kolana, zapinany na podwójny rządek guzików. Na jednym z nich zauważyłam wytłoczoną gwiazdkę. Kolejna oznaka tego jak tata przygotowywał mnie na wejście w tą społeczność. Mimowolnie delikatnie pogładziłam go palcem zastanawiając się, ile jeszcze takich gwiazdek było porozmieszczanych w moim otoczeniu, których nie zauważałam. Po naszej rozmowie czułam się spokojniejsza. Wiedziałam, że zawsze będzie po mojej stronie, nawet jeżeli dzisiaj nie spełnię rebelianckich oczekiwań.
Z rozważań wyrwał mnie głos Georgii, która po cichu przekradła się do mnie za kulisy.
- Gotowa na swoją pierwszą misję?
- Przyznam, że jestem lekko... zestresowana. A jak coś pójdzie nie tak?
- Nie martw się na zapas. Dasz sobie radę, musisz tylko utrzymywać uwagę gości z dala od naszych spraw. Łatwizna - odparła z uśmiechem i złapała mnie za rękę, by dodać mi trochę otuchy. Odwzajemniłam uścisk, czując, że znajdę w tej osóbce prawdziwą przyjaciółkę. "O ile klasycznie nie dam plamy."
Tą chwilę spokoju przerwał wchodzący do garderoby August.
- Goście zaczną się zbierać za około dwie godziny. Do tego momentu musisz być przygotowana, żeby wyjść na scenę. My zajmiemy się resztą. Wszystko jasne?
Szybko pokiwałam na znak, że wszystko doskonale rozumiem. Georgia przytuliła mnie na pożegnanie, chwyciła Augusta za rękę i razem wyszli na korytarz. Przedstawienie musi trwać.

Te reflektory były nie do zniesienia. Choć nie były tak kontrastujące z oświetleniem reszty sali, to ich ustawienie sprawiało, że nie byłam w stanie dokładnie obserwować sytuacji poza sceną. 'Szlag!'
Zaczęłam grać, widząc jak kelnerzy, częściowo rebelianci, wirowali między gośćmi. W tłumie zauważyłam Georgię w wieczorowej sukni, przechadzającą się po parkiecie. Przy jednym ze stolików siedział August wraz z jednym z jego bliskich doradców w rebelii. Nie rozpoznawałam jego rozmówcy, prawdopodobnie był nim ten informator, z którym miał się tu spotkać. Przeleciałam jeszcze wzrokiem po sali, skupiając uwagę na kilku kelnerach i zaproszonych stojących przy ścianie. Wydawali się niespokojni i czujni, co trochę mnie zmartwiło. Pozbyłam się jednak tego uczucia, zamknęłam oczy i dałam się porwać delikatnym dźwiękom skrzypiec.
Kiedy tylko skończyłam grać utwór usłyszałam kobiecy pisk. Gwałtownie ocknęłam się z muzycznego transu i od razu tego pożałowałam. Kiedy spróbowałam rozejrzeć się po sali, światła reflektorów oślepiły mnie i przez krótką chwilę nie wiedziałam, co się dzieje. Tyle wystarczyło, bym poczuła zimne ostrze na plecach. Powoli odwróciłam się i ujrzałam męską twarz z czerwoną bandanką przewiązaną przez głowę. Szyderczo się uśmiechał. Wstrzymałam oddech.
Postać zamachnęła się, a ja wiedziałam, że to moja szansa. Szybko uniknęłam ciosu i podcięłam mu nogi tak, że postać wylądowała plecami na podłodze. Chwyciłam miecz leżący obok niego i zeskoczyłam ze sceny. Nie było czasu.
Wrzaski uciekających, okrzyki walki, dźwięk ocierających się o siebie szabli - to wszystko wywiercało mi dziurę w głowie. Jednak musiałam być opanowana, żeby nie oberwać. Natychmiast wyłapałam wzrokiem Georgię i Augusta. Również walczyli i widać było, że odpierają atak.
Zanim się obejrzałam, w moją stronę zmierzał mężczyzna. Odparłam atak, uderzyłam z obu stron i zraniłam go w ramię, żeby trudniej mu było operować bronią. Pchnęłam go nogą na podłogę, a sama przeszłam dalej.
Panował totalny chaos. Jedni uciekali, drudzy powstrzymywali napastników od wyrządzenia większych szkód. A były one srogie. Szukając kolejnego celu do potyczki mijałam krwawe plamy oraz ciała ofiar, licznie zalegające na posadzce. Zakryłam usta sama nie wiedząc, czy z powodu wstrząśnięcia tym widokiem, czy z próby powstrzymania swojego żołądka od zwrócenia posiłków z ostatniego dnia. Potrzebując znaleźć inny punkt, na którym mogłabym się skupić, kątem oka zauważyłam jednego z naszych - pełznącego po podłodze. Za nim zmierzał mężczyzna, widocznie rozbawiony położeniem swojego przeciwnika. Popędziłam w ich kierunku i w ostatniej chwili przytrzymałam wiszący nad głową mojego powiernika miecz. Odepchnęłam czerwonogłowego mężczyznę. Podjęłam się ataku - cios z lewej, zamach z prawej, kontra, powtórzenie, unik. Cofnęliśmy się tak kilka kroków wgłąb sali. Mężczyzna odepchnął mnie i wycelował we mnie ostrze. Straciłam na chwilę równowagę, ale udało mi się zrobić unik. Niestety przeciwnik trafił w mój płaszcz i rozerwał go od rękawa w dół.
Kiedy już miałam zadać ostateczny cios i podciąć mu nogę, za napastnikiem pojawił się August. W jednej sekundzie przebił go sztyletem.
Zamarłam i chciałam wręcz na niego wrzasnąć, dlaczego to zrobił, ale szybkie pociągnięcie Georgii powstrzymało mnie od tego.
Nasza trójka skierowała się do wyjścia, gdzie już czekała na nas ciężarówka.
- Pospieszcie się, robi się ich tu więcej! - Rzucił nerwowo kierowca. Brunet otworzył nam drzwi bagażnika, więc szybko wskoczyłyśmy do środka. August poszedł w nasze ślady i gdy tylko zamknął za sobą pancerne drzwi odezwał się:
- To byli Południowcy. Nie wiem jak, ale wiedzieli że mieliśmy się dziś spotkać z informatorem. Chcieli, żebyśmy nieświadomie wyjawili im nasze plany, ale domyśliłem się, że coś nie gra.
Chłopak prychnął i oparł się ciężko o ścianę furgonetki. Georgia dołączyła do niego i zaczęła gładzić jego ramię, co najwyraźniej dawało mu ukojenie. Nie dziwiłam się jego frustracji; ostatecznie nie uzyskał żadnych nowych wiadomości, a stracił zapewne mnóstwo ludzi... Jedno pytanie nasunęło mi się na myśl.
- Skąd wiedziałeś, że to podstęp? - zapytałam zduszonym głosem.
August spojrzał na mnie i odparł:
- Nie znał hasła, które omówiliśmy już parę dni wcześniej.
Westchnęłam i usiadłam, opierając się o ścianę, by przeczekać resztę podróży.

Wysiedliśmy pod drzwiami do siedziby. Zaczęłam zbierać moje rzeczy, żeby po całej aferze wrócić do domu. Wtem August podszedł do mnie z dumą wymalowaną na twarzy i zaczął:
- Americo, choć plan nie przebiegł tak jak zakładaliśmy, to pokazałaś nam, że jesteś godna naszego zaufania. Co więcej, udowodniłaś swoją lojalność, poświęcenie oraz umiejętność zachowania trzeźwego umysłu w kryzysowych sytuacjach. - chłopak podał mi dłoń do uścisku. - Jestem zaszczycony mogąc powitać nowego członka rebeliantów z Północy. Podciągnęłam wargi do góry, czując, że naprawdę się dziś sprawdziłam. Odwzajemniłam uścisk, lecz po chwili oboje spoważnieliśmy, a mój rozmówca dodał:
- Niestety obawiam się, że Południowcy mogą cię kojarzyć i zagrozić twojej rodzinie. Najlepiej będzie, jeżeli przeniesiesz się z nami w inne miejsce, przynajmniej na jakiś czas - odparł - Jeżeli zdecydujesz, że nie chcesz wyjeżdżać, przyślę w okolicę twojego domu więcej naszych, żeby obserwowali i, w razie czego, interweniowali. Wybór należy do ciebie.
Zastanowiłam się chwilę. Choć dzisiejsze wydarzenia były męczące i makabryczne jak na jedną misję, to jakaś część mnie domagała się więcej. Z natury byłam wybuchowa i porywcza, dlatego potrzebowałam takiej przygody. Szkoda mi było zostawiać tutaj bliskich, w szczególności tatę i May, ale ostatecznie nic mnie już tutaj nie trzymało.
- Kiedy mogę jechać? - rzuciłam bez zastanowienia, bardziej zdecydowanie niż się spodziewałam.
August uśmiechnął się i wręczył mi wizytówkę z jakimś hotelem. Wyjaśnił, że za niecały tydzień wyjadę do Angeles jako pełnoetatowa rebeliantka, a moją przykrywką będzie wieczorne śpiewanie w tamtejszym hotelu. Reszty dowiem się w pociągu.
Rozpromieniona na myśl o czekającej mnie podróży ruszyłam do domu, by zabrać ze sobą parę drobiazgów. Idąc drogą przypomniałam sobie o pociętej kurtce. Nie nadawała się już do noszenia, dlatego zdjęłam ją i oderwałam od niej guzik z symbolem. Przewiązałam go wstążką zdjętą z włosów i umieściłam na lewym nadgarstku. Czas zacząć nowy rozdział?

The Nightingale {Selection Retelling - Rywalki}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz