Maxon Schreave
Te intensywnie zielone oczy... bezustannie kradły każdą moją myśl. Tamtego wieczoru, kiedy nasze spojrzenia się spotkały, podjąłem się próby zajrzenia w najgłębsze zakamarki duszy tej dziewczyny. 'Tak jak uczyła tego brązowowłosa złodziejka'. Niewinność i dobre serce, a zarazem silna wola walki. Ale było tam coś jeszcze - taka głębia... całkiem jak z mojej przerażającej wizji.
Z tymi myślami przechadzałem się rozległymi korytarzami kwatery głównej, zapamiętując każdy jej zakamarek. Ciągnące się w nieskończoność klatki schodowe, prywatne pokoje i niezliczone sale taktyczne. Ten rozległy układ w swojej wielkości przypominał pałac... tylko w mniej kunsztownym wydaniu. W odruchu przejechałem dłonią po ścianie w poszukawniu ukrytego przycisku, który odkryłby przede mną tajny schron i tym samym dodał kolejne pomieszczenie do długiej listy "do zapamiętania".
W tym momencie zza rogu wyłoniła się niższa blondynka w dżinsowej kurtce i spódnicy. Myślałem, że mnie wyminie tak jak wszyscy przed nią, jednakże ona zaczepiła mnie ze zmęczonym uśmiechem:
- Cześć, ty jesteś Mayson? Błagam powiedz, że tak. - błagalnie złożyła ręce.
- Nie, jestem Ma... aaa, znaczy zgadza się, znalazłaś mnie, to ja. Mayson - wydukałem, lekko się plącząc. Dziewczyna, najwyraźniej niezrażona, klasnęła w dłonie z wyraźną ulgą.
- Och, nareszcie! Wybacz, ale nie wyobrażasz sobie nawet, ile kilometrów przeszłam i jak wiele osób zaczepiłam po drodze, żeby cię nareszcie znaleźć! - odsapnęła chwilę, po czym dodała - Chodź ze mną, August wzywa cię na ważną naradę.
Przyjąłem tą wiadomość z lekkim niedowierzaniem. 'Wzywali mnie, nowego rekruta, na ważną naradę?'. Blondynka bez pytania chwyciła moje ramię i lekko popchnęła w odpowiednim kierunku. Zastanawiając się nad tą sprawą maszerowałem przed siebie, pod przywództwem niższej dziewczyny. W końcu odważyłem się zacząć rozmowę.
- Przepraszam, jeżeli cię to urazi, ale nie mam pojęcia, kim jesteś.
- Ojej, faktycznie nie przedstawiłam się. Mam na imię Georgia i jestem tutaj jednym z dowódców rebelii. Trudno było o mnie nie słyszeć, ale spokojnie, jesteś tu nowy. Przywykniesz.
Oboje się roześmialiśmy, a ja po chwili dodałem:
- Miło mi. Gdybyś była uprzejma zdradzić, kim jest August i dlaczego w zasadzie jestem niezbędny przy tej obradzie?
- Oficjalnie August jest jednym z głównych dowódców, prawą ręką "tego na górze" - powiedziała szeptem.
- Kogo? Boga? - odpowiedziałem również szeptem.
- Co? Nie, oczywiście że nie! - roześmiała się - Jest prawą ręką szefa, a nieoficjalnie moim narzeczonym. Uznał, że jako nowy członek naszej społeczności powinieneś zapoznać się z działaniami, jakie podejmujemy.
Milczałem. Dalej uważałem tą sytuację za zagadkową, ale nie zamierzałem jej kwestionować.
- Dotykając innej kwestii... twój język jest wciąż niezwykle uprzejmy. Nie wiem, w jakiej klasie jesteś bądź byłeś, ale musiałeś należeć do wyższych sfer.
Uśmiechnąłem się pod nosem, zawstydzony swoimi manierami. 'Gdybyś wiedziała z jak wysokich...'
Odchrząknąłem i odpowiedziałem lekko speszony:
- Masz rację, to pozostałości po moim dobrym wychowaniu. Choć to nieodłączna część mojej przeszłości, nie chcę być postrzegany przez pryzmat nazwiska...
Mimo, że Georgia szła przodem i nie widziałem dokładnie jej twarzy, odniosłem nieodparte wrażenie, że się uśmiechnęła na te słowa. Nawet jeżeli tak było, nic nie odpowiedziała i resztę spaceru spędziliśmy w ciszy.Skręciliśmy w ostatni prosty korytarz i przy stole w sali taktycznej ujrzałem dziewczynę z zajęć. Również stała tam, tak samo zdezorientowana. Zanim choćby zdążyłem pomyśleć o wyduszeniu z siebie słowa, rozległ się lekko zachrypnięty głos.
- Dziękuję Georgio, że przyprowadziłaś ich tutaj. Naprawdę nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. - chwycił ją za rękę, po czym zwrócił się do naszej dwójki - Zaprosiłem was tutaj w sprawie nowego planu.
Wtrąciła się zaskoczona ognistowłosa:
- Cóż... nie zaprzeczę, że jestem podekscytowana na nową okazję do skopania południowych tyłków. Ale dalej nie wiem dlaczego jesteśmy jedynymi, których o tym informujesz.
- Jesteśmy tutaj kompletnie zieloni - odchrząknąłem - nie mieliśmy jeszcze szans się naprawdę wykazać... choć nie chcę oczywiście nikomu ujmować talentu. Już krążą legendy o twoich zdolnościach. - zwróciłem się do stojącej obok towarzyszki. Na jej twarzy malował się zadziorny uśmieszek, a malinowe usta ułożyły się w bezgłośne "dzięki". Brunet zaplótł za sobą palce i w rytm cichego tykania zegara rozpoczął marsz wokół stołu.
- Zdaję sobie z tego sprawę, że dalej stoi przed wami długa droga, ale mimo wszystko pokazaliście, że można wam ufać. - poczułem, że mężczyzna stał tuż za nami - Bo mogę liczyć na waszą dyskrecję, prawda?
Z tymi słowami chwycił nas stanowczo za ramiona. Przełknąłem ślinę i prędko pokiwałem głową. Kątem oka dostrzegłem, że towarzyszka poszła w moje ślady. August z uśmiechem klepnął nasze ramiona i mówił dalej.
- Doskonale! Niewiele osób o tym wie, dlatego proszę, zachowajcie to dla siebie. Americo, obiecałem ci wyjaśnić wszystko o moim pochodzeniu - westchnął - jak zapewne z lekcji historii wiecie, Gregory Illea miał trójkę dzieci: córkę, którą wydał za bogacza, oraz dwóch synów. Kiedy jeden z nich, Spencer, odkrył, jakim nieokrzesanym potworem jest jego własny ojciec, postanowił uciec. Wszyscy uznali go za martwego... szkopuł tkwił w tym, że on wcale nie zginął.
Wstrzymałem oddech, powstrzymując się od jakichkolwiek bardziej zauważalnych reakcji. 'Nie, to niemożliwe'.
- Wtopił się w tłum i sprzymierzył sobie niewielką grupkę osób, aby bojkotować działania ojca. My kontynuujemy jego dzieło, to nasza misja - zaprowadzić należny porządek, bez ograniczeń... bez klas. Do osiągnięcia celu potrzebna jest jedna istotna rzecz.
Przełknąłem ciężko ślinę. Powoli niespokojne myśli zaczęły krążyć po mojej głowie. Nie byłem pewien czy powinienem tutaj być, a teraz jeszcze nie byłem pewny mojej pozycji na tronie. A było to jedynym co mi pozostanie, jeżeli moje drugie życie zostanie odkryte...
- Musimy udowodnić ludziom, że nie mamy złych zamiarów. Nasz wywrotowy plan musi być poparty jakimiś dowodami, które jasno pokazywałyby, że nie zawsze nasza szara rzeczywistość opierała się na podziale! Muszą w to uwierzyć... i do tego potrzebne są dzienniki.
Rudowłosa zagadkowo uniosła brew.
- Dzienniki?
- Nie byle kogo, a samego Gregorego Illei - wtrąciła Georgia - oczywiście zdobycie ich nie będzie takie proste.
Wymieniliśmy zaciekawione spojrzenia.
- Macie już jakiś pomysł jak je zdobyć? - zapytałem pewnie - Albo chociaż gdzie je znajdziemy?
August cofnął się o krok i skrzyżował ręce.
- Nie mamy pojęcia czy one w ogóle istnieją. - 'Jednak nie wiedzą...'.
America oparła się ciężko na progu stołu.
- Jakie są rozkazy?
- Na razie musimy wysłać zwiadowców, a co będzie potem... czas pokaże. Koniec spotkania, możecie się rozejść.
CZYTASZ
The Nightingale {Selection Retelling - Rywalki}
Romantizm"Tylko ktoś kto nie ma nic do stracenia jest w stanie zmienić wszystko, Słowiku" Co by było gdyby America Singer nie wygrała Eliminacji? Jaką cenę ma walka o wolność, sprawiedliwość i prawdę? Jak będzie wyglądać życie dziewczyny, która próbuje odnal...