🥀~Rozdział 61~🥀

760 37 4
                                    

🥀~ Ból serca~🥀

Perspektywa Latina

Przyglądałem się cały czas Tori, która kiedy tylko pożegnała się z Naomi i Maxem była osłabiona.

Kazałem jej się położyć i pierwszy raz ze mną nie walczyła, więc naprawdę się bałem.

Zszedłem na dół i zaparzyłem dla niej herbaty, żeby chociaż coś wypiła. Nie chciała dziś w ogóle jeść, chociaż były jej ulubione gofry.

Gdy woda się zagotowała od razu zaparzyłem herbatę i pognałem na górę.

Serce mnie ścisnęło, gdy zobaczyłem, że trzyma się w miejscu, gdzie znajdowało się serce.

— Latin, proszę pomóż. — wyszeptała, a ja od razu do niej podbiegłem odkładając herbatę.

— Co się dzieje, kruszynko? — zapytałem i usiadłem obok niej.

— Strasznie mi ciężko oddychać. — wyznała i spojrzała na mnie, tymi swoimi pięknymi oczami.
Otworzyłem szeroko oczy, po czym wyciągnąłem telefon i od razu wybrałem numer taty, szukając kluczyków od samochodu.

— Tato, jesteś jeszcze na dyżurze? — zapytałem i pomagałem brunetce wstać.

— Tak, czy coś się dzieje, Latin? — zapytał z troską.

— Zaraz będziemy, Tori nie może złapać powietrza. — odparłem, kiedy zamykałem dom i ruszyłem wraz z brunetką do samochodu.

—Dobra, już przy gotuje wszystko. — po tych słowach się rozłączyliśmy.

Przekręciłem klucz w stacyjce i ruszyłem do szpitala.

— Wytrzymaj, kruszynko. — wyznałem, gdy już prawie znaleźliśmy się na miejscu.

— Dziękuje. — wyszeptała i na chwile zamknęła oczy.

Zaparkowałem na parkingu, po czym wziąłem kruszynkę na ręce i biegiem ruszyłem do szpitala.

W drzwiach przywitał mnie już tata, a ja lekko się uśmiechnąłem.
Położyłem kruszynkę na łóżku, a pielęgniarki i tata ruszyli na salę, ja nie mogłem tam wejść, chociaż bardzo chciałem.

Chodziłem w kółko i coraz bardziej się bałem o stan kruszynki. Może zaszkodziło jej nasze nocowanie na balkonie..., chociaż położyłem gruby koc i takim samym nas przykryłem..., gdyby było to przeze mnie nigdy bym sobie tego nie wybaczył.

W końcu nie wytrzymałem i usiadłem na jednym z wolnych krzesełek. Wyjąłem telefon i zacząłem na nim przeglądać zdjęcia z nudów.

Razem z kruszynką zaczęliśmy robić wspólne zdjęcia, żebyśmy mieli pamiątki z wycieczki. Chcąc nie chcąc uśmiechnąłem się lekko na wszystkich była radosna i szczęśliwa. Przypomniałem sobie od razu kiedy razem siedzieliśmy na jeziorku i puszczaliśmy lampiona.
Dziękowałem trochę za to Maxowi, że wpadł na taki pomysł z piosenką.

Na kolejny zdjęciu była kruszynka, kiedy usnęła mi na ramieniu w busie.

Naprawdę cieszyłem się, że ją poznałem i chciałem dla niej jak najlepiej.

Kiedy drzwi zaczęły się otwierać, a z nich wybiegały pielęgniarki myślałem, że strace grunt.

Gdy zobaczyłem tatę od razu do niego podbiegłem, ale wyraz jego twarzy, przeprawił mnie o szybsze bicie serca...

********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz