🥀~Rozdział 46~🥀

835 40 2
                                    

🥀~Ognisko ~🥀

Perspektywa Tori

Od zawsze kiedy łapało mnie przeziębienie pierwsze dni, były straszne. Było mi wtedy strasznie zimno i ledwo wytrzymywałam z gorączką. Nikt tak o mnie nie dbał jak Latin.

Kiedy poczułam lekkie muśnięcie warg na policzku, lekko otworzyła powieki i od razu dostrzegłam chłopaka. Uśmiechnęłam się w jego stronę, czym odwdzięczył mi się tym samym.

— Kruszynko, powinnaś jeszcze wsiąść leki. — powiedziałam i od razu dał mi tabletki i termosik.
Podniosłam się i wzięłam wszystko, co mi podał.

— Dziękuje. — szepnęłam i przeciągnęłam się.

— Dzisiaj jest organizowane ognisko..., razem z Maxem i Naomi wpadliśmy na pomysł, żeby zrobić je tutaj, żebyś nie musiała iść tam do wszystkich. — wyjaśnił.

— Nie chcę wam psuć zabawy. — wyznałam i podkuliłam do siebie nogi. — Przeze mnie możecie wiele przegapić..., dam radę tam być.

— Jesteś pewna? — zapytał i zaczął skanować moją twarz, czy aby na pewno nie kłamie.

— Pewnie. — uśmiechnęłam się. — Proszę, naprawdę nic mi nie jest.

— Dobrze, kruszynko. — wyznał. — Musisz się ciepło ubrać, poczekaj zaraz znajdę Ci bluzę.

Tak strasznie się cieszyłam, ze mam takich przyjaciół. Nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że kogoś takiego poznam.

— O mam, przepraszam powinienem Cię wcześniej poinformować, ale nie miałem serca Cię budzić. — odparł ze skruchą.

— Nic się nie dzieje. — machnęłam ręką. — I tak wiele Ci, Naomi i Maxowi zawdzięczam. Cieszę się, że was mam. — powiedziałam i od razu nałożyłam na siebie ciepłą bluzę.

Latin uśmiechnął się szeroko i razem wyszliśmy z namiotu i ruszyliśmy na teren zbiórki. Wcześniej oczywiście zamknęliśmy nasz mały domek.

Zajęliśmy miejsca obok Maxa i Naomi, po czym przygotowywaliśmy kiełbaski. Nabiliśmy je na specjalne patyki, tak naprawdę nie mam pojęcia jak to się fachowo nazywało..., ale kiedy to zrobiliśmy czekaliśmy jak się upieką.

W pewnym momencie dołączyli do nas Profesorowie i opiekunowie pola, zaczęli puszczać piosenki, dzięki temu zrobiło się klimatycznie i naprawdę miło.

— Drodzy uczniowie, czas powiedzieć kto zajął pierwsze miejsce w tym naszym małym wyścigu. — oznajmiła Pani Profesor, kiedy zjedliśmy.

Spojrzałam na przyjaciół, którzy zaczęli się uśmiechać, a ja zrobiłam to samo. Chciałam, żeby to oni wygrali. Zasługiwali na to.

— Pierwsze miejsce Naomi i Max. — wyznała, a ja przytuliłam do siebie przyjaciółkę.

— Duże gratulacje. — wyznałam, kiedy się od siebie odsunęłyśmy.

— Dziękuje, kochana. — uśmiechnęła się. — Ale już nigdy więcej biegu po tym błocie.
Zaśmiałam się na to stwierdzenie.

— Drugie miejsce należy do Latina i Tori. — oznajmiła, a ja nie dowierzałam.

— Gratulacje, kruszynko. Jesteśmy najlepsi. — wyznał chłopak i mocno mnie przytulił do siebie. Zrobiłam to samo, oddając uścisk.
W jego ramionach czułam się naprawdę bezpiecznie.

Trzecie miejsce zajęła Martinez z jakimś chłopakiem, ale nie kojarzyłam go. Cieszyłam się wraz z przyjaciółmi, którzy byli dla mnie najważniejsi...

******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz