🥀~Rozdział 26~🥀

1K 44 2
                                    

🥀~ Spóźnienie i kara~🥀

Perspektywa Latina

Razem z Maxem, Naomi i Tori postanowiliśmy iść, na długiej przerwie do kawiarni. Miałem nadzieję, że dzięki temu brunetka się ogrzeje. Miała na sobie cienką koszulkę i poprzecierane leginsy. Bałem się, że pewnego dnia wychłodzi organizm. Tori była jeszcze słaba, dlatego całą drogę podtrzymywałem ją, żeby nie upadła.

Słowa mojego przyjaciela, trochę mnie zaniepokoiły. Co jeśli faktycznie wróci dawny, ja i zrobię jej krzywdę?

— L-latin? — wyjąkała brunetka, tym samym przerywając moje rozmyślenia.

— Co się dzieje, kruszynko? — zapytałem łagodnie.

— Na chwilę się zamyśliłeś, czy wszystko w porządku? — szepnęła i lekko zadrżała.

— Nic się nie martw.Max, Naomi my musimy iść na chwilę do sklepu, pójdziecie sami? — zapytałem.

— Tak, pewnie. — odparli i pomachali nam.

Brunetka zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie niezrozumiale.

— Idziemy kupić Ci porządną kurtkę. — wyznałem i pociągnąłem ją do sklepu.

— Ale...,ale ja nie mam pieniędzy. — odparła przerażona.

— Nic się nie przejmuj. — machnąłem ręką.

— Nie, Latin, nie. Proszę ja nie chce. — odparła.

— Kruszynko, nie będzie Ci zimno. — wzruszyłem ramionami.

— Ja Ci wszystko oddam, obiecuje. — wyjąkała.

— Nic mi nie oddasz, bo i tak tego nie przyjmę. — wyznałem.

— Ale...

— Żadnych "ale". Zapraszam. — odparłem i otworzyłem dla niej drzwi.

Brunetka nie pewnie weszła do środka, a ja zaraz za nią. Od razu podbiegła do nas wytapetowana blondynka, aż prychnąłem.

— Przepraszam, ale ten sklep, nie jest dla kogoś takiego pokroju, jak ty. — syknęła w stronę Tori, a sama dziewczyna skuliła się.

Stanąłem przed brunetką, od razu ją chroniąc, od tej baby.

— Spróbuj ją jeszcze raz obrazisz, a mogę sprawić, że nikt nie wejdzie do tego sklepu i Twoja szefowa od razu Cię wywali stąd, zrozumiałaś? — warknąłem.

— A Ty nie masz prawa mi rozkazywać! — ryknęła.

— Tak, a znasz lekarza i pani psycholog, najlepszych w tym mieście, a zarazem ludzi, którzy mają znajomości w tym mieście? — na moje słowa blondynka pobladła. — Jeden telefon i nie znajdziesz nigdzie pracy, a to oznacza, że nie będziesz mieć tych plastikowych tipsów.

Po tych słowach podeszła do nas najprawdopodobniej szefowa, a ja wyjaśniłem co się dzieje. Od razu zaczęła przepraszać, jednak dla mnie to nic nie znaczyło. Znam takich jak one.
Gdyby nie brunetka pewnie dalej bym je wyzywał. Przepraszam bardzo, ale nikt nie będzie wyzywał moich bliskich.

Wyszliśmy z tego sklepu i poszliśmy do kolejnego, gdzie była od razu lepsza obsługa. Tori wybrała sobie, szarą kurtkę z ocieplanym futerkiem.

Uwielbiałem widzieć ją taką uradowaną.
Jednak kiedy wróciliśmy, nauczycielka wlepiła nam karę, za lekkie spóźnienie. Mieliśmy udekorować salę, w której ma się odbyć bal.

Czułem, że ten bal zapamiętam do końca życia...

********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz