🥀~Rozdział 66~🥀

775 36 2
                                    

🥀~Przypomnienie groźby~🥀

Perspektywa Tori

Cieszyłam się, że wróciłam do szkoły, chociaż nadal mnie przekazały krzywe spojrzenia innych w moją stronę, ale wiedziałam, że z przyjaciółmi dam radę.

Siedzieliśmy razem na stołówce jak zawsze podczas długiej przerwy, kiedy ktoś przysłał mi wiadomość.

Gdy zobaczyłam treść, zamarłam i chciałam się stąd jak najszybciej ulotnić.
Latin chyba zobaczył moje zdenerwowanie, przeprosił naszych przyjaciół, po czym razem wyszliśmy na zewnątrz.
Czasami żałowałam, że tak dobrze mnie zna.

— Co się dzieje, kruszynko? — zapytał z troską, a ja biłam się z myślami, czy mogę mu powiedzieć.

— Ja...— chciałam skłamać, jednak kiedy na mnie spojrzał swoimi oczami poddałam się. — Dostałam wiadomość.

Na te słowa pokazałam mu telefon, a chłopak od razu zaczął przeglądać. Po jego minie widziałam, że był zdenerwowany.

Było tam napisane, żebym cieszyła się puki, mogę, bo za niedługo wszystko stracę.

— Nie bój się, kruszynko. Nie dam Cię skrzywdzić. — wyznał i od razu przyciągnął mnie do siebie.
Naprawdę czułam się bezpiecznie przy nim.

— Naprawdę jestem Ci wdzięczna. — uśmiechnęłam się, kiedy razem wracaliśmy do przyjaciół.

— Już Ci mówiłem, że nie masz mi za co dziękować. Zawsze będę po twojej stronie.— szepnął i pocałował mnie w czoło.

Szkoda, że naprawdę mogłam go za niedługo stracić...

Perspektywa Latina

Nie nawiedziłem takich osób, które znęcają się nad słabszymi.
Miałem pewne podejrzenia, kto mógłby wysłać tą wiadomość, ale nie chciałem ją już martwić. Mogła również to wysłać Martinez,albo jej opiekun z innego numeru.

Kazałem brunetce poczekać przy samochodzie, a ja sam zabrałem skórzaną kurtkę z szatni.
Kiedy wracałem kątem oka dostrzegłem Martinez, która rozmawiała z jakimś dryblasem.

Machnąłem na to ręką, miałem ważniejsze zajęcia, niż ona. Gdy dotarłem do Tori zauważyłem, że się cała trzęsie.

Podbiegłem do niej i od razu przyciągnąłem do siebie. Co się mogło stać? Przecież zostawiłem ją na chwilę.

— Kochanie, co się dzieje? — zapytałem z troską.

Kruszynka pokiwała tylko swoją głową, więc wiedziałem, że nie chce o tym tutaj rozmawiać.

Pomogłem jej usiąść do samochodu,po czym również zająłem swoje miejsce i ruszyłem w drogę powrotną. Tak strasznie bolało mnie serce, gdy widziałem ją w tym stanie.

Po kilku minutach dotarliśmy do domu i od razu wziąłem ją na ręce. Już trochę próbowała się uspokoić, jednak wiedziałem już, że coś się działo.

Ułożyłem ją delikatnie na łóżku, po czym zająłem miejsce obok siebie. Przyciągnąłem ją do siebie i zacząłem gładzić po plecach.

— Ćśśś, jesteś bezpieczna. — szepnąłem i pocałowałem ją w czoło.

Brunetka mocno wtuliła się we mnie, a ja dawałem jej czas, żeby się uspokoiła i później opowiedziała, co się dzieje...

*******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz