🥀~Rozdział 40~🥀

948 45 2
                                    

🥀~Rozpoczęcie wyścigu~🥀

Perspektywa Latina

Byłem naprawdę szokowany tym, co powiedziała mi brunetka. Byłem dumny z niej i może się powtarzam ale naprawdę tak czułem. Mówienie o tym czego się boimy w cale nie jest takie łatwe jak nam może się wydawać. Wiedziałem już w czym jest strach mojej kruszynki. Postanowiłem ją chronić przed tymi ludźmi, za wszelką cenę.

Otworzyłem oczy i lekko się uśmiechnąłem. Tori ufnie przytulała się do mnie, przez sen wyglądała tak beztrosko i spokojnie, że mogłem na nią taką patrzeć całymi dniami.

Po kilku minutach brunetka zaczęła się budzić, na co lekko pogładziłem ją po plecach.

— Dzień dobry. — uśmiechnąłem się szeroko, gdy otworzyła swoje piękne oczka.

— Hej. — szepnęła i od razu dostrzegłem rumieńce na jej policzkach.

Razem wstaliśmy, po czym otworzyłem namiot, żeby ciepłe promienie weszły do namiotu.
Kiedy mój wzrok spoczął na małym pakunku, wziąłem go i wróciłem do Tori, która nakładała na siebie koszulkę.

— Chyba mamy już swój pakunek od profesorów. — wyznałem i usiadłem obok niej.

Brunetka spojrzała na mnie i na paczkę, po czym wspólnie ją otworzyliśmy. W środku była karteczka, która okazała się być regulaminem. Najważniejszą zasadą było nie rozdzielanie się i w razie czego poinformować opiekuna, ze coś się dzieje. Każda para ma innego nauczyciela, który będzie oceniał nasze starania. Wyścig rozpoczynamy, o której chcemy, nie jest na czas, tylko najważniejsze to współpraca i dobra zabawa. Po drodze trzeba było zbierać małe wstążki w kolorze drużyny. Dla pary, która okaże się najbardziej otwarta i pomysłowa będzie czekać nagroda i pierwsze miejsce w kolejce do łazienki.
Tori wyciągnęła jeszcze z paczki nasze koszulki startujące, a mi zachciało się śmiać. Miały one kolor pudrowego różu...

— Ale śliczne. — wyznała z uśmiechem.

— Wiesz..., może są fajne, ale dla mnie nie pasują. — odparłem.

— Dlaczego? — spojrzała na mnie z zaciekawieniem.

— Czy widzisz mnie w różowej koszulce? — mówiąc to pokazałem na siebie.

Brunetka cicho się zaśmiała i dodała. — Może faktycznie nie był to dobry pomysł, jednak ja uważam, ze będzie Ci ładnie w nim.

Nie umiałem wytrzymać i pocałowałem ją w czoło, to był mój chyba taki odruch. Coraz częściej próbowałem się zatrzymać, żeby nie pocałować ją w usta. Nie chciałem, żeby się przestraszyła.

Tori zaczęła pakować nasze plecaki, a ja porządkowałem namiot. Kiedy byliśmy już gotowi zamknąłem nasz namiot i zarzuciłem plecak. Tori zrobiła to samo i zaczęliśmy kierować się trasą. Naomi i Max tak samo wyruszyli. Miałem nadzieję, że się spotkamy.

— Zawsze lubiłem chodzić po lesie. — wyznałem, żeby zacząć rozmowę.

— Naprawdę? — zapytała brunetka i lekko się uśmiechnęła.

— Tak, jest tutaj cisza i spokój. Pamiętam kiedyś z rodzicami pojechaliśmy na grzyby i moja mama się zgubiła. Cały dzień ją szukaliśmy, a okazało się, ze poszła do warzywniaka, bo wyszła z lasu. — zaśmiałem się na to wspomnienie.

— O matko, mieliście przygodę. — uśmiechnęła się szeroko. — Ja nigdy nie byłam na wycieczce.

— Dlaczego? — podjąłem temat ostrożnie.

— Kiedy rodzice..., zmarli i opiekę nade mną przejęli nowi opiekunowie, nie chcieli mnie nigdzie zabierać. — szepnęła.

Przytuliłem szybko Tori, a kiedy poczuła się lepiej ruszyliśmy dalej.

Po kilku minutach brunetka dostrzegła pierwszą wstążkę. Była zawiązana na kamieniu, odwiązała ją i podbiegła do mnie ze znaleziskiem.

— Brawo, kruszynko. — szepnąłem i przytuliłem ją.

— Dziękuje. — odparła, a zaraz po tym ruszyliśmy dalej naszą trasą.

Jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy ile rzeczy się dowiem o Tori na tej wycieczce...

******
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz