🥀~Rozmowa z mamą Latina~🥀
Perspektywa Tori
Rodzice Latina szybko dzisiaj przyjechali z pracy, a co za tym idzie musiałam porozmawiać z mamą Latina.
Chłopak mnie przekonywał, że nie mam się czego obawiać, ale ja nie umiałam tak. Bardzo chciałam, żeby mnie zaakceptowała, jednak jeśli będę problemem to od razu odejdę. W prawdzie wszyscy zapewnili, że mogę zostać, ale czułam się jeszcze nie pewnie.Kiedy byłam już przed drzwiami do gabinetu mamy Latina, zapukałam w drzwi.
— Proszę! — zawołała, a ja wzięłam wdech i weszłam do środka.
— Dzień dobry. — szepnęłam.
— O witaj Tori, proszę siadaj. — zachęciła mnie.
Usiadłam obok niej na kanapie i zaczęłam bawić się palcami.
— Nie denerwuj się, kochanie. — powiedziała po chwili, a ja spojrzałam na nią.
— Skąd Pani...
— Już trochę Cię poznałam i z opowieści Latina wiem, jak radzisz sobie ze stresem. — wyjaśniła i lekko się uśmiechnęła.
Również lekko się uśmiechnęłam w jej stronę, po czym dodałam. — Jeśli Pani zmieniła zdanie to...
— Tori nikt Cię stąd nie wygania, nie o to chodzi. — wyznała. — Chciałam Cię zapytać, czy nie chciałabyś pójść ze mną na zakupy.
— Przepraszam, ale ja nie mam pieniędzy. — szepnęłam.
— Tym się nie przejmuj. Kupimy Ci porządne ubrania i buty.
— Nie chcę wam zabierać pieniędzy i tak jestem pasożytem, że tutaj jestem. Muszę jeszcze Latinowi oddać. — odparłam.
— Kochanie, nie jesteś żadnym pasożytem. Rozumiem, że pewnie Ci tak mówili, ale jesteś już bezpieczna. Nikt nic Ci nie zrobi bez twojego bezpieczeństwa.— wyznała, a mi na jej słowa łzy stanęły.
Miała rację, moi opiekunowie, zawsze powtarzali mi, że jestem nikim i że do niczego się nie przydam.
Mama Latina widząc to przyciągnęła mnie do takiego matczynego uścisku i wtedy całkiem się rozpłakałam. Tak strasznie brakowało mi mojej mamy.
— Już dobrze, Tori. — powiedziała i lekko pogładziła po plecach.
— Brakuje mi rodziców. — szepnęłam, kiedy odsunęłam się i wytarłam łzy. — Mama zawsze mi śpiewała kiedy było mi smutno, a tata bronił.
— Umarli, prawda? — zapytała, a ja pokiwałam głową.
— Byli dobrzy, ale....— załkałam. — Nawet nie wiem, gdzie są pochowani.
— Dlaczego? — dopytała, a ja choćbym chciała to nie mogłam powiedzieć.
— Nie mogę powiedzieć. — szepnęłam i spuściłam głowę.
— Rozumiem, proszę nie płacz. — powiedziała mama Latina. — Wiesz, że oni są razem z tobą. To, że ktoś umiera nie znaczy, że tracimy go na zawsze. Oczywiście będzie nam go brakować, ale możemy na niego liczyć. W każdej chwili na nas patrzy i pomogą, chociaż może nam się wydawać, ze tak nie jest. Każda porażka nie jest po to, żeby się zniechęcić tylko nas wzmocnić.
— Rozumiem, dziękuje Pani. — wyznałam i lekko się uśmiechnęłam.
— Nie ma za co, skarbie. A teraz leć, widzę, że ta rozmowa Cię wykończyła. — wyznała.
Pokiwałam głową, po czym wyszłam z gabinetu. Poszłam odruchowo do pokoju chłopaka, który siedział na swoim łóżku i coś przeglądał na telefonie.
Kiedy mnie zobaczył od razu przestał i szybko do mnie podszedł zamykając szczelnie w ramionach.
Było mi tak dobrze, szkoda, że mogłam to za niedługo stracić...
*****
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️
CZYTASZ
"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"
Novela JuvenilWiększość z nas kiedy poznaję kogoś nowego ocenia po wyglądzie. Jednak czy to dobrze? Latin mieszka w bogatej dzielnicy i chodzi do najlepszej szkóły... Jednak pewnego dnia zjawia się dziewczyna, która nie pasuje do wszystkich. Każdy się z niej naśm...