🥀~Rozdział 5~🥀

1.3K 60 7
                                    

🥀~Przeprosiny przyjaciela~🥀

Perspektywa Latina

Przeciągnąłem się ostatni raz na łóżku, po czym powoli wstałem.
Weekend niestety szybko zleciał, przez co musiałem iść teraz do szkoły.

Przez dwa dni nie widziałem swoich rodziców, może to i lepiej...

Nadal nie mogę w to uwierzyć, że planują już moją przyszłość. Może chcą dla mnie dobrze, jednak to nie jest w porządku.

Przebrałem się w dresy, po czym ruszyłem na dół.
Jak zwykle nie zastałem rodziców, tylko krzątającą się gosposie.

— Dzień dobry. — uśmiechnąłem się szeroko.

— O witaj, Latinku. Zrobiłam Ci już śniadanie. — oznajmiła.

Pani Margaret była wspaniałą gosposią. Przypominała mi babcie. Kiedy rodzice wychodzili do pracy, to ona się mną opiekowała. Czasami mam wrażenie, że to ona mnie bardziej zna.

— Dziękuje. — odparłem i zjadłem szybko śniadanie, po czym pożegnałem się z gosposią.

Dzisiaj naprawdę było zimno, jak na moje nieszczęście mój przyjaciel już na mnie czekał.

— Witaj stary. — przywitał się ze mną.

— Hej. — bąknąłem i usiadłem na swoim miejscu.

— Nadal jesteś na mnie zły? — zagadał, kiedy ruszył.

— Nie skąd, jestem prze szczęśliwy. — wywróciłem oczami.

— No dobra, może faktycznie, przesadziliśmy. — odparł. — Ale...

— Żadnego "ale". Przecież ona...

— Chyba już wiem o co Ci chodzi.— zaczął Max, a ja zmarszczyłem brwi. — Teraz tak ją bronisz, bo nie możesz zapomnieć co się stało z..

— Nie mów o nim. — syknąłem.

W ciszy podjechaliśmy pod szkołę, po czym wysiedliśmy z samochodu.
Może mój przyjaciel, ma rację?
Kiedyś może wam zdradzę co się stało, ale na razie nie jestem gotowy na to...

Weszliśmy na teren szkoły, a mi od razu przed oczami mignęła brunetka.

Westchnął cicho, nie wiedząc już co z tym zrobić.

Kiedy szliśmy pod salę, zrobiło się wielkie zgromadzenie.

To nigdy nie kończyło się dobrze. Kiedyś nawet dwójka dziewczyn wyleciała ze szkoły za bójkę.

— Idziemy zobaczyć co tam się dzieje? — zapytał mój przyjaciel, a ja tylko pokiwałem głową.

Udało nam się przedrzeć przez tłum i to co zobaczyłem, chciałem tam od razu pobiec.

Na ziemi siedziała skulona brunetka, a przed nią wrzeszczała nie kto inny jak Martinez.
Spojrzałem na Maksa, a ten tak samo jak ja zaciskał szczękę.

Jednak wszyscy zaczęli odchodzić, kiedy zauważyli nauczyciela.

Podbiegłam od razu do dziewczyny i uklęknąłem przed nią. Brunetka pisnęła i mocniej obieła się ramionami.

— Tori..— szepnąłem. — Tori to ja Latin, nie bój się.

Chciałem położyć dłoń na jej ramieniu, jednak ta kiedy poczuła ruch od razu spojrzała na mnie, po czym uciekła jak wystraszone zwierzę.

Wpatrywałem się przez chwilę, po czym wstałem i odwróciłem się do przyjaciela.

— Stary, tu się dzieje coś dziwnego. — odparł.

W tedy jeszcze nie wiedziałem jak słowa mojego przyjaciela są prawdziwe...

******
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz