🥀~ Spotkanie w parku i kolejny siniak~🥀
Perspektywa Latina
Dzisiaj w ogóle nie widziałem brunetki, co zaczęło mnie niepokoić. Wiem, że mówiłem sobie, że już nie będę się nią przejmować, bo przecież nie chce mojej pomocy, jednak nie umiałem tak być obojętny wobec niej.
— Czemu jesteś dzisiaj taki nie swoi? — zapytała Naomi, kiedy wspólnie jedliśmy posiłek.
— Dzisiaj nie ma Tori. — odparłem.
— I co z tego? — odparł Max, marszcząc brwi.
— Zawsze była i...
— Ty się o nią martwisz. — oznajmiła z uśmiechem Naomi.
— Nie tylko...— próbowałem się bronić.
— Oj tam, oj tam. Przyznaj, że martwisz się o nią bo martwisz się. — wyznałam, a ja prychnąłem na jej słowa.
Tak naprawdę miała rację, nie wiem dlaczego tak bardzo mnie obchodzi ona, może przez demony przeszłości? Sam już nie wiem.
Po skończonych zajęciach jak zwykle się z nimi pożegnałem, po czym ruszyłem spacerkiem do domu.
Wszedłem do parku i rozkoszowałem się ciszą. Lubiłem tutaj biegać lub po prosu powiedzieć, żeby zebrać wszystkie myśli.
Mijałem bawiące się dzieci i ich rodziców, którzy pilnowali swoich pociech, staruszków, którzy rozmawiali o sobie i jedną brunetkę, która siedziała pod drzewem.Zamrugałem kilka razy i kiedy upewniłem się, że nie mam zwidów ruszyłem w jej stronę.
Obraz, który zastałem już mnie w cale nie zaskakiwał. Siedziała i płakała, trzęsąc się.Nie myśląc długo nad tym, założyłem na jej ramiona bluzę, którą wziąłem dodatkową.
Brunetka pisnęła, jednak kiedy mnie zauważyła trochę się uspokoiła.
Wciągnąłem gwałtownie powietrze widząc kolejnego siniaka. Był trochę mniejszy, jednak nadal wyglądało to paskudnie.
— Nie było Cię dzisiaj w szkole, dlaczego? — zapytałem, chciałem o coś innego do pytać, jednak wiedziałem, że mi nie odpowie.
— Ja...,ja źle się czułam. — wyszeptała.
Westchnąłem cicho, po czym jeszcze raz spojrzałem na nią.
— Chodź musimy iść do lekarza.— wyznałem.
— Ale ja nie...
— Bez dyskusji chodź, mój tata jest lekarzem. Spokojnie. — odparłem z troską.
Brunetka popatrzyła na mnie, po czym podniosła się i razem ruszyliśmy do prywatnego szpitala.
— Brawo, kruszynko. — wyznałem i uśmiechnąłem się.
Tori spojrzała na mnie niepewnie i na sekundę zauważyłem mały uśmiech.
Droga nie zajęła nam długo i już wchodziliśmy do szpitala.
— Nie bój się. — szepnąłem, kiedy zauważyłem jak kuli się.
Poprowadziłem Tori do gabinetu taty i zapukałem. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać.
Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się szeroko, jednak gdy przeniósł wzrok na moją towarzyszkę uśmiech zniknął.
— Co Ci się stało, dziecko? — zapytał z przerażeniem.
— Ja, ja...— zaczęła się jąkać.
— Tato po możesz Tori, daj jej jakąś maść... — zacząłem.
— Oczywiście. — prychnął. — Chodź, Tori.
Po tych słowach weszli do jego gabinetu, a ja usiadłem na krzesełku i czekałem.
Zauważyłem jeszcze , że brunetka zaczęła się bać.Dlaczego tak się boisz, kruszynko...
Po kilku minutach wyszli z gabinetu,a ja się podniosłem.
— Niech tylko smaruje maścią, a powinien zniknąć. Uważaj na siebie, Tori. — wyznał tata.
— Dziękuje, Panu. — wyszeptała.
Tata się uśmiechnął i wrócił do swojej pracy.
Razem z dziewczyną wyszliśmy ze szpitala i kiedy chciałem już pytać, kruszynka mnie wyprzedziła.
— Dziękuje bardzo, Latin. — wyznała. — Przepraszam muszę już iść i dziękuje jeszcze.
Po tych słowach pobiegła w swoją stronę, a ja mogłem się tylko wpatrywać się w miejsce gdzie zniknęła..
*******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️
CZYTASZ
"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"
Novela JuvenilWiększość z nas kiedy poznaję kogoś nowego ocenia po wyglądzie. Jednak czy to dobrze? Latin mieszka w bogatej dzielnicy i chodzi do najlepszej szkóły... Jednak pewnego dnia zjawia się dziewczyna, która nie pasuje do wszystkich. Każdy się z niej naśm...