🥀~Rozdział 59~🥀

805 40 4
                                    

🥀~ Rozmowa przy gwiazdach~🥀

Perspektywa Latina

Nie przypuszczałem, że kruszynka weźmie tak to do siebie,że mnie budzi.
Kiedy upiekła ciasto, musiałem stwierdzić, że było najlepsze jakie jadłem.

W nocy postanowiłem nam zrobić małe oglądanie gwiazd. Cieszyłem się bardzo, że niebo było rozgwieżdżone.
Otworzyłem balkon i zacząłem wyciągać koc i przybliżyłem stolik. Gdy udało mi się to zrobić wziąłem małą lampkę i postawiłem ją w kącie, żebyśmy mieli w razie czego włącznik światła.

Z tak przygotowanym miejsce zszedłem do Tori, która sprzątała po kolacji. Uparła się, że musi posprzątać

- Chodź, kruszynko. - wyznałem i szeroko się uśmiechnąłem.

Tori odłożyła ostatni talerz i podreptała do mnie. Razem ruszyliśmy do mojego pokoju i miałem nadzieję, że jej się spodoba.

-Ale śliczne. - pisnęła, kiedy byliśmy już na miejscu. - Jeszcze nigdy nie oglądałam gwiazd w tak miły sposób.

- Lubię Cię zaskakiwać. - uśmiechnąłem się.

Razem usiedliśmy na kocu, a ja lekko objąłem ją w pasie. W tym samym momencie brunetka położyła głowę na moim ramieniu. Tak strasznie się cieszyłem, że obdarowała mnie zaufaniem. Pamiętam jak na początku nie była pewna i obawiała się. Nie musiała się teraz bać tych opiekunów, a ja mogłem ją mieć blisko przy sobie. Nic mi nie było już potrzebne do szczęścia.

- O czym myślisz? - zapytała cichutko, po chwili brunetka.

- O naszych początkach znajomości. - uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem w czoło.

- Wiesz naprawdę się bardzo cieszę, że przyszłam do waszej szkoły i was poznałam. Wcześniej nie miałam przyjaciół, ani kogoś takiego, kto by się o mnie tak troszczył jak ty. - wyznała, a mi zrobiło się ciepło na sercu.

- Ja tak samo się cieszę, pokazałaś mi, że nie warto patrzeć na zewnątrz tylko zaglądać do wnętrza. Naprawiłaś mnie,dzięki tobie już nie jestem tym gorszym, a lepszą wersją siebie. - uśmiechnąłem się.

- Naprawdę? - zapytała z niedowierzaniem.

- Oczywiście, kruszynko. Wcześniej byłem naprawdę bezduszny, przypominałem Martinez. Dopiero, kiedy doszło do tragedii zrozumiałem co się dzieje.

- Tragedii? - zapytała.

Musiałem jej to w końcu powiedzieć, wtedy mogła mnie z nienawidzić, ale powinna znać prawdę.

- W szkole był pewien chłopak, był strasznie chudy i nosił okulary. Nikt nie wiedział, że miał problem z okaleczaniem się. Martinez już wtedy zaczęła drwić i się śmiać, a ja byłem podobny. Na treningach dokuczałem mu i pewnego dnia po meczu, gdy z chłopakami weszliśmy do szatni znaleźliśmy go na kafelkach z...

Nie dałem rady dokończyć, a Tori widząc to podniosła się i już miałem wrażenie, że wyjdzie ale ona mocno się we mnie wtuliła. Naprawdę się tego nie spodziewałem, myślałem, że zacznie krzyczeć morderca, a ona jakby wyczuła, że sobie z tym nie radze...

Tak strasznie nie chciałem jej stracić, była moją podporą i mogłem ufać jak nikomu innemu...

******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

Kochani rozdziały mogą się teraz pojawiać wcześnie rano, albo po południu. Jeszcze raz powodzonka w szkolę. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz