🥀~Rozdział 58~🥀

788 40 4
                                    

🥀~ Gojenie się ran i wypiek~🥀

Perspektywa Tori

Czuła m się coraz lepiej, dzięki tacie Latina nie czułam już tak bardzo ran i nie bolały tak bardzo.
Było mi trochę głupio, że przeze mnie nie mógł spokojnie spać w nocy.

Dlatego w ramiach przeprosin razem z gosposią postanowiłyśmy upiec cisto malinowe.

Spojrzałam jeszcze raz na przepis, w którym było:

Składniki:

• 370 g mąki pszennej lub jasnej orkiszowej (typ 630)

• 200 g zimnego masła.

• 100 g cukru.

• 1 jajko (rozmiar M)

• 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia.

• 1 łyżeczka cynamonu.

• 3 łyżki wiórków kokosowych.

- Nie martw się skarbie, mamy wszystko. - zapewniła.

- Dziękuje, że mi pomagasz. Sama nie dałabym rady. - wyznałam.

Gosposia nie chciała, żebym mówiła do niej per Pani, uszanowałam to, jednak czułam się głupio.

- Nie ma sprawy. Zawsze uwielbiam piec. - uśmiechnęła się do mnie szeroko, co od razu odwzajemniłam.

Przeczytałam jeszcze raz przepis, po czym zaczęłam robić tak jak było napisane.

• Przygotować ciasto kruche. Mąkę wsypać do miski. Dodać pokrojone na kawałki masło, cukier, jajko, proszek do pieczenia i cynamon. Zagnieść ręką, aż do otrzymania kruszonki.

• Formę kwadratową o wymiarach 24x 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia. (Można najpierw delikatnie posmarować w kilku miejscach formę masłem. Wtedy wyłożenie formy papierem pójdzie sprawniej, bo przyklei się on do tłuszczu).

• Połowę ciasta wykleić na dnie formy.

• Przygotować nadzienie. Maliny wymieszać z cukrem i skrobią. Wyłożyć na ciasto.

• Do drugiej połowy ciasta dodać wiórki kokosowe i delikatnie zagnieść opuszkami palców. Kruszonkę wyłożyć na maliny.

• Piec w nagrzanym piekarniku ok. 50- 60 minut, w temperaturze 180°C (grzałka góra- dół), aż ciasto ładnie się przyrumieni.

• Upieczone ciasto wyciągnąć na blat i pozostawić w formie do całkowitego ostygnięcia.

Kiedy spojrzałyśmy na zegarek postanowiłyśmy nasz wypiek wyciągnąć. Mogę stwierdzić, że bardzo ładnie pachniał. Miałam nadzieję, że tak samo smakował.

Gosposia musiała już iść, dlatego pożegnałam się z nią i czekałam na Latina, który miał za niedługo wrócić.

Pojechał dziś na siłownię, namawiał mnie, żebym do niego dołączyła, jednak nie za bardzo chciałam.

Po kilku minutach usłyszałam jak ktoś wchodzi i już po chwili zauważyłam chłopaka.

- Ale pięknie pachnie. - wyznał, po chwili.

- To dla Ciebie, chciałam podziękować za to, co dla mnie robisz. - wyznałam.

- Nie musisz nic mi dawać, kruszynko, ale dziękuje. Wygląda smakowicie, tylko się prze biorę i zaraz jestem.

Po tych słowach pocałował mnie w czoło i pobiegł do swojego pokoju.

Kiedy wrócił razem pokroiliśmy wypiek i poszliśmy do ogródka, gdzie zaczęliśmy jeść. Latin od razu powiedział, że to najlepsze ciasto jakie jadł, a mi kolejny raz zrobiło się ciepło na sercu.

Szkoda, że mogłam już nie widzieć tego uśmiechu....

********
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz