🥀~Rozdział 50~🥀

826 39 2
                                    

🥀~Strach~🥀

Perspektywa Latina

Jeszcze chwile byliśmy na łódce i przyglądaliśmy się w niebo, gdzie był jeszcze przed chwilą lampion.

Uwielbiałem patrzeć na kruszynkę, która była rozweselona i szczęśliwa. Bałem się, że jak tylko wrócimy z powrotem do naszego miasta, znów zacznie się jej strach. Chciałem jej tego ująć, żeby nie cierpiała, nie sługiwała na to. Była taka drobniutka i krucha, jak porcelanowa laleczka. Nigdy nie przestane pojmować jak można się tak znęcać...

Kiedy wspólnie ustaliliśmy, że czas już wracać, zacząłem wiosłować do brzegu. Razem zanieśliśmy łódkę z powrotem do wypożyczalni, po czym wróciliśmy, dróżką do naszego namiotu.

Przebraliśmy się i położyliśmy, przykryłem szczelnie brunetkę kocem, żeby nie zmarzła i znów nie miała gorączki, a sam przez chwilę patrzyłem jak zasypia.

Jutro znów musieliśmy się pakować.., gdybym miał wybór mógłbym tutaj zostać. Żyć tak cały czas, bez zmartwień, być z brunetką i przyjaciółmi...

Gdy sobie przypomniałem o Maxie od razu do niego napisałem, ten od razu zaprzeczał. Nie miałem siły już się z nim kłócić, dlatego zrezygnowałem i położyłem się obok Tori.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co przyniesie dzień...

***
 

Kiedy rano wstaliśmy w ogóle nie chciało mi się ruszać, jednak musiałem.

— Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. — szepnęła w pewnym momencie Tori.

— Ja tak samo, kruszynko. — wyznałem. — Ale pamiętaj, to że wracamy do domu nie oznacza, że miedzy nami coś zmienia. Zawsze będę obok Ciebie.

Po tych słowach uśmiechnąłem się w jej stronę, a w odpowiedzi, kruszynka się we mnie wtuliła. Od razu oplotłem ją ramionami.

— Wiem, że już się powtarzam, ale naprawdę Ci dziękuje za wszystko. Gdyby nie Ty to nie wiem co bym zrobiła.

— Na pewno dałabyś sobie radę, jesteś silniejsza niż Ci się wydaje. — wyznałem i pocałowałem ją w głowę.

Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie i wróciliśmy do pakowania.
Kiedy mieliśmy już wszystko przyszykowane, ruszyliśmy do miejsca zbiórki, nasi przyjaciele już na nas czekali.

Po odczytaniu listy wsiedliśmy do autokaru na swoich miejscach.

Kątem oka dostrzegłem, jak brunetka dostała wiadomość i zadrżała.
Objąłem ją ramieniem i przytuliłem, dzięki temu zaczęła się powoli uspokajać. Tak strasznie chciałbym wiedzieć co się dzieje, ale byłem pewny, że teraz w całym autokarze by mi nie powiedziała.

Gdy dojechaliśmy robiło się już późno, wcześniej jeszcze zahaczyliśmy o małą restaurację na posiłek.

Kiedy parkowaliśmy już dostrzegłem rodziców i lekko się uśmiechnąłem, że znaleźli czas, żeby mnie wsiąść do domu.

Wysiedliśmy z autokaru i od razu pożegnałem się z przyjaciółmi, chciałem jeszcze się pożegnać z Tori, ale jej nigdzie nie dojrzałem.

Zacząłem się martwić, jednak musiałem przybrać uśmiech, gdy podeszli do mnie rodzice.

Nie wiedziałem, że Tori może grozić niebezpieczeństwo...

******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz