🥀~Rozdział 15~🥀

1.1K 52 0
                                    

🥀~Wymówki i zatajanie prawdy~🥀

Perspektywa Latina

— Możesz chciałabyś iść ze mną do kawiarni? — zapytałem, kiedy razem z brunetką wychodziliśmy ze szkoły.

— Chciałabym, ale nie mogę... — szepnęła.

Nie winiłem jej i tak byłem dumny z niej, że się choć trochę otworzyła przede mną, jednak nadal byłem ciekawy czemu nie może iść.

— Rozumiem, to innym razem. — wzruszyłem ramionami.

—Ni-nie jesteś zły? — zapytała i spojrzała na mnie.

— Dlaczego miałbym być na Ciebie zły? — zmarszczyłem brwi.

— Że..., że odmówiłam. — wyjąkała.

— No co ty, kruszynko, to, że nie możesz pójść nie znaczy, że będę na Ciebie zły. — odparłem, a na potwierdzenie słów uśmiechnąłem się.

Brunetka, minimalistyczne również się uśmiechnęła.

Wyszliśmy za bramkę, po czym nie wiedziałem co mam zrobić.

— Chcesz, żebym Cię podwiózł? — zapytałem łagodnie.

Tori przez chwilę spoglądała na mnie, jakby biła się z myślami, jednak kiedy zobaczyłem strach w jej oczach, zaczęło mi się to nie podobać.

— Kruszynko, co się dzieje? — zapytałem i ostrożnie się do niej zbliżyłem.

— Nie nic, znaczy ja..— zaczęła się trząść i to nie było z zimna.

Nie myśląc nad tym długo, przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w ramionach. Brunetka zesztywniała, jednak zaczęła się po chwili uspokajać.

— Już dobrze. — szepnąłem.

— Latin, ja przepraszam, ja muszę już iść... — zaczęła i odsunęła się ode mnie.

— Kruszynko, proszę nie odsuwaj się. — powiedziałem błagalnie. — Nie zrobię Ci krzywdy.

— Ja nie mogę, po prostu może Ci się coś stać. — mówiąc to dostrzegłem w jej oczach łzy. — Przepraszam i dziękuje, że w ogóle ze mną rozmawiałeś.

Po tych słowach pobiegła w swoją stronę, a ja mogłem się tylko przyglądać.

— Nie uciekniesz ode mnie, kruszynko. — powiedziałem i ruszyłem do samochodu.

Droga nie zajęła mi długo i już po chwili bylem w swoim pokoju. 

Musiałem coś wymyślić, nie mogłem jej tak zostawić. Nie po tym, kiedy zaczęła się na mnie otwierać, po dzisiejszej rozmowie, wiem, że potrzebuje pomocy, tylko się boi.

Zauważyłem, że nie ma telefonu i dlatego postanowiłem jej sprezentować. Może dzięki temu będę mieć z nią kontakt i po czuje, że może mi zaufać.

Z tą myślą wyszedłem z domu i ruszyłem do najbliższej galerii.

Od razu, po zaparkowaniu ruszyłem do sklepu z telefonami.
Wybrałem najprostszy moment, jednak taki, żeby wytrzymał dłużej. Od razu poprosiłem o kartę.

Z gotowym prezentem ruszyłem do swojego domu. Postanowiłem dać jej telefon w szkole, ponieważ z jakiegoś powodu, noe chcę żebym wszedł do jej domu.

Zapisałem swój numer w urządzeniu, żeby już ho miała, po czym podłączyłem do kontaktu, żeby się naładował i był do użytku.

Co ty ukrywasz, kruszynko...

*******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz