🥀~Rozdział 74~🥀

752 33 6
                                    

🥀~ Poznanie prawdy~🥀

Perspektywa Latina

Patrzyłem całą noc, jak moja kruszynka śpi, na całe szczęście nie śnił, jej się żaden koszmar. Odgarnąłem zbłąkany kosmyk z jej włosów i lekko się uśmiechnąłem widząc jak otwiera swoje piękne oczy.

— Dzień dobry, piękna. — odparłem i pocałowałem ją w czoło.

— Hej. — uśmiechnęła się, jednak zaraz potem posmutniała.

— Co się dzieje? — zapytałem bojąc się, że może ją coś boleć.

— Ty mi zaufałeś, dlatego chyba czas, żebym Ci powiedziała całą prawdę. — wyszeptała.

— Kochanie, jeśli nie jesteś gotowa, to nic się. nie dzieje. — na te słowa uśmiechnąłem się do niej.

— Powinieneś znać prawdę. — wyznała. —Po tym wszystkim co dla mnie zrobiłeś...

Westchnęła, po czym zaczęła mówić, złapałem ją za rękę, żeby wiedziała, że jestem obok niej

— Moi rodzice nie mieli łatwej pracy..., jednak zawsze starali się dla mnie zdobyć trochę czasu. Pamiętam jak z mamą grałyśmy w karty, a tata uczył mnie jeździć na rowerze. Ich praca polegała na chronieniu świadków zabójstw. Starałam im się pomagać, gdy w naszym domku byli ludzie. Jednak pewnego wieczoru, gdy poszłam otworzyć drzwi..., nie było tam taty, który miał wyciągnięte ręce do mnie, żebym mogła się w niego wtulić, ani mojej mamusi, tylko ich kolega, że mieli wypadek. — załkała, a ja szybko znalazłem się obok niej. Usiadłem na skraju łóżka i przyciągnąłem ją do siebie. — Wjechała w nich cysterna z paliwem, nie mieli szans się wydostać..., kilka dni po pogrzebie, sąd zaproponował, żeby mnie przygarnęli dalecy krewni, taty. Myślałam, że nie będzie tak źle, ale szybko się myliłam. Traktowali mnie na początku jak żołnierza..., a później doszło bicie. — po tych słowach mocniej się we mnie wtuliła, głaskałem ją po włosach i co kilka chwil całowałem w czubek głowy. — Moi dawni przyjaciele się ode mnie odwrócili, tylko dlatego, że nie miałam takich samych rzeczy co oni. Z czasem pogodziłam się, że tak musi być, jednak gdy już nie dawałam rady w tamtej szkole, opiekunowie postanowili mnie przepisać. Pewnie tylko dlatego, że nie chciało im się już mnie usprawiedliwiać, czemu mdlałam na lekcjach.

— Skarbie, już policja ich złapała, czeka tylko na Twoje zeznania. Od razu ich zakratkują, o to nie musisz się martwić, nie dam Cię skrzywdzić. — wyznałem. — Jest mi naprawdę przykro z powodu twoich rodziców.

— Dziękuje, Latin, za wszystko co dla mnie zrobiłeś i robisz. Jesteś najlepszym, co mnie spotkało, po śmierci rodziców. — wyznała i spojrzała na mnie.

— A ty dla mnie. — wyszeptałem i pocałowałem ja w usta.

Nie umiałem się już powstrzymać, tak byłem z niej dumny. Przeżyła w swoim życiu tak wiele..., ja sam nie wiem, czy dałbym sobie radę. Kochałem ją jeszcze bardziej, że mi zaufała.

Teraz w końcu nie musimy się martwić o złe rzeczy...

*********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz