🥀~Rozdział 63~🥀

770 37 2
                                    

🥀~Rozmowa~🥀

Perspektywa Tori

Dzięki pomocy taty Latina czułam się już lepiej. Serce mnie tak nie bolało i nie kręciło mi się w głowie. Byłam im bardzo wdzięczna, gdyby nie oni nie mam pojęcia co bym zrobiła. Na pomoc opiekunów nie miałabym co liczyć. Nigdy się mną nie przejmowali.

Otworzyłam powoli oczy i mój wzrok od razu napotkał chłopaka, który od razu się uśmiechnął.
Chciałem, żeby chociaż na chwilę się przespał i odpoczął, wiedziałam, że te krzesełka nie są zbyt wygodne.

— Hej. — uśmiechnęłam się i lekko ściągnęłam go za rękę.

— Cześć, kruszynko. — wyznała i pocałował mnie czoło.

— Powinieneś odpocząć. — powiedziałam, gry dostrzegłam, że ledwo siedzi.

— Nie zostawię ciebie samą. — odparł i usiadł obok mnie.

— To tutaj się połóż. Zmieścimy się razem. — zaproponowałam i miałam nadzieję, że się zgodzi.

Chłopak przez chwilę przyglądał mi się, a ja zrobiłam mu miejsce i lekko się uśmiechnęłam. Po kilku sekundach westchnął i położył się obok mnie.

— Nie umiem Ci odmówić, gdy patrzysz na mnie tymi swoimi oczami. — wyszeptał i tym razem pocałował mnie w nos.

— Ja nic nie robię. — zaśmiałam się i wtuliłam się w jego bok.

Latin położył mi rękę na biodrach i przysunął mnie jeszcze bliżej jeśli to było możliwe, do siebie.
Oparłam rękę na jego brzuchu i zaczęłam kreślić różne wzorki.

Po kilku minutach usłyszałam jego miarowy oddech, co świadczyło, że usunął. Pierwszy raz widziałam go jak śpi, zazwyczaj to ja zasypiałam wcześniej.
Wyglądał tak spokojnie i beztroski, jak mały chłopczyk. Kilka włosów spadło na jego czoło co wyglądało uroczo.

Spojrzałam na drzwi, w których pojawiła się pielęgniarka. Lekko się do niej uśmiechnęłam, starsza pani od razu to odwzajemniła.
Zmieniła mi kroplówkę, po czym wróciła do swoich kolejnych obowiązków.

Spoglądałam jeszcze w to miejsce, gdzie zniknęła, po czym zasnęłam wtulona w chłopaka.

***

Obudziły mnie ciche głosy Latina i jego taty, próbowałam otworzyć oczy, ale nie dawałam rady. Było mi tak dobrze i wygodnie. Może źle robiłam...

— Tato i jak? — zapytał chłopak.

— Wszystko idzie dobrze, więc Tori powinna za niedługo wyjść ze szpitala. — wyjaśnił.

— To dobrze. — po tych słowach poczułam, jak pocałował mnie w czoło.

— Kochasz ją. — powiedział nagle tata Latina, a mi serce zaczęło szybciej bić.

Naprawdę Latin mógłby mnie kochać? Zasługuje na kogoś lepszego niż ja, na taką dziewczynę, która nie będzie miała trudnej przeszłości i będzie go bardziej wspierać. Czułam, że na niego nie zasługuje, kiedy wyzdrowieje powinnam odejść, żeby nie psuć jego spokoju i nie narażać go na niebezpieczeństwo...

Jednak nie usłyszałam już ich rozmowy, ponieważ znów zmorzył mnie sen i odpłynęłam...

******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz