🥀~Rozdział 9~🥀

1.2K 52 0
                                    

🥀~Pytania i ucieczka~🥀

Perspektywa Latina

Po kilku godzinach w końcu udało nam się w końcu skończyć prezentację.

Odchyliłem się na krześle, po czym spojrzałem na brunetkę, która lekko się uśmiechnęła.

— Dobrze nam poszło, zobaczysz, że nasza praca będzie najlepsza. — wyznałem.

— Byłoby fajnie. — odparła już trochę głośniej.

— Zostanie nam tylko omówić, to kto co mówi. Możemy u Ciebie to zrobić jak chcesz. — powiedziałem, a brunetka od razu zmieniła uśmiech na lekki strach.

— D-dobrze. — wyjąkała.

Wiedziałem, że jest coś nie tak i musiałem się teraz dowiedzieć za wszelką cenę.

— Coś nie tak? — zapytałem.

— Nic nic, wszystko jest dobrze. — wyjąkała i spuściła wzrok.

— Możesz mi zaufać, Tori. Nie zrobię Ci krzywdy. — wyznałem.

Dziewczyna zaczęła bawić się palcami i to nie był dobry oznak. Kiedyś widziałem jak mama rozmawia z pacjentami i właśnie jeden robił tak samo

— Ale...— już miałem ją zapytać, jednak do mojego pokoju weszła gosposia.

— Zrobiłam dla was kanapki, nie chciałam wam przerywać. — odparła i szeroko się uśmiechnęła, jednak szybko to zniknęło, kiedy zobaczyła policzek Tori.

— Matko, co Ci się stało, kochanie? Gdzie Cię napadli? — zaczęła.

— To nic...,ja..— wyszeptała.

— Trzeba to o patrzeć. — mówiąc to zaciągnęła brunetkę, a ja szedłem za nimi.

Dotarliśmy do kuchni i gosposia od razu posadziła dziewczynę na stołku, podając jej zimny okład.

— Powinno mniej boleć. — wyjaśniła.

— Dziękuje, Pani. — wyszeptała.

A ja na chwile odpłynąłem, kiedy zaczęły ze sobą rozmawiać.
Brunetka na pewno nie miała siniaka w szkole, więc to musiało się stać, kiedy wracała lub szła do mnie.

— Usiądź z  Latinku, zaraz wam dzieciaki kanapki. — odparła i już zaczęła się krzątać.

Pokiwałem głową, po czym usiadłem obok Tori.

— Ja będę musiała już iść... — szepnęła znowu cichutko brunetka.

— Zostań jeszcze. — zacząłem.

— Naprawdę...

— Zjedz chociaż troszkę. — powiedziała gosposia, stawiając kanapki na blacie.

— Ja...

— Odprowadzę Cię później. — odparłem, jednak kiedy to powiedziałem Tori się spięła i zaczęła kręcić szybko głową.

— Nie, nie trzeba, poradzę sobie. — wyznała.

— Będę spokojniejszy. — nadal próbowałem.

— Nie, proszę. — wyszeptała i kiedy zaczęła się trząść, odpuściłem.

— Dobrze, ale bądź naprawdę ostrożna. — powiedziałem z troską.

Brunetka pokiwała głową, po czym sięgnęła drżącą ręką po jedną z kanapek.

Widziałem, że jadła tak, jakby nie robiła tego od kilku tygodni. Naprawdę się tym przeraziłem.

— Dziękuje za pyszne kanapki, ale ja już pójdę. — oznajmiła i podniosła się.

Zmarszczyłem brwi, ponieważ zjadła tylko jedną kanapkę.

— Do zobaczenia, kochanie. — wyznała gosposia, a ja wtedy szubko pognałem do dziewczyny, która już nałożyła na siebie trampki.

— Proszę powiedz mi co się dzieje. — wyznałem.

— Wszystko jest w...

— Nie kłam. — syknąłem i znowu zauważyłem strach.

Tori tylko na mnie popatrzyła, po czym wybiegła z mojego domu.
Byłem na siebie naprawdę wkurzony, znowu za ostro ją potraktowałem...

*****
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz