🥀~Rozdział 52~🥀

821 43 11
                                    

🥀~ Znalezienie w domu~🥀

Perspektywa Latina

Już drugi dzień jest, a Tori nadal nie ma, strasznie się o nią boję. Nie odpowiada na wiadomości, przez to, że ma wyłączony telefon.

Dlatego, gdy tylko pożegnałem się z przyjaciółmi od razu ruszyłem pod dom brunetki. Dobrze, że dziś przyjechałem samochodem.

Kiedy wysiadłem, ruszyłem do domu Tori, z każdym krokiem czułem, że coś się dzieje i moja kruszynka cierpi, gdy byłem już blisko pobiegłem pod jej dom.
Dziękowałem sobie w duchu, za to że pamiętałem, gdzie jest.

Zapukałem w drzwi i czekałem jak ktoś mi otworzy.
Jednak nic z tego się nie stało, dlatego westchnąłem i nacisnąłem klamkę, na całe szczęście były otwarte.

Wszełem nie pewnie do środka, a w moje oczy od razu wyłapały stos butelek po alkoholu i puszki po piwie.
Zmarszczyłem brwi, wcześniej ich nie było.

Moje rozmyślenia jednak przerwał cichy płacz, który dobiegał z góry. Zacząłem biec w tamtym kierunku, prawie wywracając się na schodach.

Kiedy byłem już na piętrze podbiegłem do drzwi, które były uchylone i dobiegał płacz.

Gdy przekroczyłem próg, zamarłem...

Kruszynka leżała skulona na ziemi, podkulając nogi do siebie, a wokół niej były plamy krwi.
Podbiegłem do niej i położyłem dłoń na jej ramieniu, dziewczyna psiknęła i zaczęła się trząść.

- Kochanie. - szepnąłem. - Już Cię zabieram do siebie.

- Latin..., proszę nie..- załkała, spoglądając na mnie, a ja dostrzegłem rozciętą wargę i łuk brwiowy.

Jeśli tylko spotkam tych ludzi co jej to zrobili, to przyciągam, że stracę kontrolę.

- Cichutko. - wyznałem i wziąłem kruszynkę na ręce.

- Oni tu wrócą. Nie chcę, żebyś miał przeze mnie problemy.

- Nikt nie będzie miał, żadnych problemów. - odparłem pewnie i wybiegłem z tego domu.
- Nie bój się, skarbie. Powinienem zrobić to dawno temu, zamieszkasz ze mną.

- Nie chcę być problemem. Pradze sobie...- zaczęła, kiedy posadziłem ją delikatnie na siedzeniu pasażera i zapiąłem pasy.

Obszedłem szybko samochód, po czym zająłem swoje miejsce i ruszyłem do swojego domu.

- Kochanie, ty nigdy nie byłaś, nie jesteś i nigdy nie będziesz problemem. - odparłem.

Kruszynka już nic się nie odezwała, tylko przymknęła powieki. Widziałem po niej, że była wykończona.

Po kilku minutach dojechałem do domu i od razu ją podniosłem i zabrałem do środka.

Już w progu powitał mnie tata, który zbladł widząc brunetkę, która była ledwo żywa.

Od razu poszliśmy do jego małego gabinetu, w którym czasem pomagał sąsiadom, albo mi gdy złamałem rękę.
Położyłem delikatnie Tori na kanapie i obserwowałem tatę, który był już w swoim żywiole. Zaczął oczyszczać rany i nakładać opatrunki, a do opuchlizny przykładał zimny okład.

Miałem nadzieję, że za niedługo kruszynka wyjdzie z tego...

*******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐖𝐲𝐭𝐫𝐰𝐚ć 𝐰 𝐛𝐨𝐠𝐚𝐜𝐭𝐰𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz