Chapter2

790 18 6
                                    

Wstała o jedenastej z łóżka, jeszcze sporo czasu miała do koncertu. Nie mogła się doczekać, ciągle myślała o tym jaki fajny klimat będzie. Wzięła dwa dni wolnego specjalnie, aby wyszaleć się. Uroczystość miała się odbyć wieczorem o dziewiętnastej i trwać do północy mniej więcej.  Musi wyjechać z domu godzinę wcześniej, bo do centrum Seulu są straszne korki. Tym bardziej dzisiaj ma być koncert najlepszego zespołu w Korei...

Myjąc zęby tańczyła radośnie, aż nie uderzyła się w mały palec od stopy. Zaczęła krzyczeć na cały głos, taki to nieznośny ból. W głowie wyzywała sama siebie, że powinna bardziej uważać na swoje zdrowie psychiczne i także przy okazji fizyczne. Zbyt często robi sobie krzywdę przez swoje roztrzepanie, ale charakteru już się nie zmieni.

Weszła do kuchni, chcąc zjeść jakieś lekkie śniadanie. Matka tylko ją obserwowała i widziała te zadowolenie na jej twarzy. Nigdy przenigdy nie widział jej takiej zadowolonej, pomimo tego, że na codzień bywa ciagle uśmiechnięta.

- To już dzisiaj! - wykrzyczała zadowolona do rodziców.

- Córeczko opanuj się! Co ciebie opętało z tymi chłopcami?! To tylko jakiś zespół! Jakbyś chciała to też być mogła śpiewać i tańczyć.

- Ale tato! Oni mają to coś w sobie czego ja nie mam.

- Córko, spójrz na siebie. Jesteś najmądrzejsza na uniwersytecie, a wygląd masz niczego sobie. Nie jedna dziewczyna by chciała byś tobą. Znasz osobę która by ciebie nie lubiła? Nie znasz takiej osoby! Właśnie! Widzisz co to świadczy o tobie? - wjechał na ambicje córki - Rób to co kochasz! Jakbyś chciała zostać idolką to nią byś została w sekundę. Każdy czeka na takie osoby jak ty. Jesteś utalentowana ze wszystkiego. Myślisz, że nie słyszę jak pięknie śpiewasz codziennie pod prysznicem?

Ucichła, bo nie wiedziała co odpowiedzieć na przemowę ukochanego taty. Musiała przemyśleć te słowa, zawsze dla niej najważniejsze jest zdanie obydwóch rodziców. Rodzina dla Koreańczyków jest najważniejsza, tym bardziej blondynka uwielbiała swoich rodziców pod każdym względem.

- Co dzisiaj jemy na śniadanie? - zapytała zmieniając temat.

- Co byś tylko chciała - powiedziała miło kobieta średniego wieku - Musisz zjeść więcej, bo wyglądasz już jak wieszak. Rozumiem, że całe dnie jesteś zabiegana i masz dużo na głowie, ale powinnaś zadbać teraz o swoje wyżywienie.

- Mamo...

- Koniec! - krzyknęła przerywając blondynce - Musisz dbać bardziej o siebie. Wiesz jak będziesz wyglądać mając czterdzieści lat? Nic z ciebie nie zostanie jeżeli dalej będziesz miała taką wagę. Ile ważysz?

- Nie ważyłam się.

- Nie kłam! Widzę twoja każde kłamstwo w oczach!

- Czterdzieści cztery - powiedziała ponuro.

- Czy tyle powinna ważyć dorosła kobieta? Dzieci w szkole podstawowej tyle ważą! Masz się brać za jedzenie. Jesteś wysoka, a twoje BMI na pewno nie jest w normie.

- Postaram się jeść więcej.

Reszta porannego śniadania była w milczeniu. Każdy wyzwał po kolei niewinną młodą dziewczynę. Biedna nie wiedziała gdzie się patrzeć z niepokoju. A w głowie miała tylko najczarniejsze scenariusze. Jedyne co jej poprawiło humor, to świadomość gdzie wieczorem będzie jechała. To będzie pierwszy raz kiedy brała udział w bardzo dużym wydarzeniu, chociaż zazwyczaj takie rzeczy ją nie stresowały, ale tym razem czuła ucisk w żołądku.

Po zjedzeniu śniadania poszła do swojego pokoju, aby odpocząć i zrobić notatki na studia. Miała dosyć dziwną tematykę, ale jednocześnie bardzo ciekawą. Po skończeniu notatek oraz powtórek do egzaminu zaczęła wybierać ciuchy z szafy, ale ciągle jej coś nie pasowało. Zbyt eleganckie... zbyt odkrywające... zbyt seksowne. Ostatecznie ubrała najnowszy komplet składający się z topu i krótkich spodenek. Obawiała się, że może trochę być zimno jak będzie wracać do domu nocą.

*taki komplet ubrała*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*taki komplet ubrała*

Rozczesała włosy i stwierdziła zrobić delikatny makijaż. Tak się denerwowała, nic jej nie wychodziło. Malowała się chyba z dwie godziny. Zanim się obróciła musiała iść jeść obiad i powoli zbierać się do wyjścia z domu.

- Zawieźć ciebie pod centrum Seulu? Akurat będę jechał do pracy, więc po drodze - zaproponował ojciec.

- Naprawdę? Super by było! Tylko jak nie pojadę swoim samochodem nie będę miała jak wrócić.

- Weźmiesz taksówkę, w czym problem?

- Racja. Dla ciebie tatuś nic nie jest problemem. Zawsze masz rozwiązanie - uśmiechnęła się niewinnie - Chętnie skorzystam z oferty.

- Przed osiemnastą przy samochodzie - uśmiechnął się mężczyzna i zniknął za drzwiami.

Idealnie godzina nawet pasuje. Teraz już mogła być spokojna, bo wszystko pasuje z jej planem. Ale czy aby na pewno wszystko?

Długo zastanawiała się czy brać plecak, a może worek czy torebkę. Ostatecznie wzięła malutki plecak, chociaż obawiała się, że ktoś może ją okraść na koncercie w tłumie. Ciekawe musi być osobą VIP, ale tego dnia dowie się na własnej skórze czy to jest naprawdę takie super jak każdy opowiada. Zadzwoniła do niej przyjaciółka.

Lalisa to najlepsza przyjaciółka blondynki. Młodsza wiedziała, że będzie szła na koncert, chociaż ona też bardzo tego chciała, ale nie miała takich funduszy. Na miejsce VIP-a naprawdę trzeba przeznaczyć dużo pieniędzy. Powyżej tysiąca złoty, aby stać przy scenie w tłumie ludzi. Nie każdego stać na jednorazowe wyjście, chociaż to do niezapomnienia uroczystość.

Who am I? [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz