Chapter44

985 6 39
                                    

Z igłą i nitką ruszyła w kierunku pokoju zatrutego chłopaka, który już był nieprzytomny. Pierwsze co zrobiła będąc to przyłożyła dwa palce do szyi sprawdzając puls chłopaka. Był bardzo słabo wyczuwalny, coraz gorszy. Oddychał bardzo ciężko. Chaeyoung już wiedziała, że zaraz będzie już po nim. Nie chciała mu robić krzywdy za życia, bo prawdopodobnie jeszcze wszystko czuł.

Dopiero jak oddech ustał całkowicie odczekała jeszcze kilka sekund. Właściwie Suga najmniej wyrządził krzywdę, nie tylko Rose, ale też innym ludziom.

Chaeyoung zrobiła się wrażliwa na krzywdę ludzi, tym bardziej jak zostawiła na sam koniec najmniej winnych. Bez sensu było by zabijanie nie winnych, ale niestety już tak stwierdziła. Nikt nie zmieni jej zdania, gdy już ustaliła każdy szczegół.

Leżał już bez dawania oznak życia. Przez co brunetka mogła wkroczyć do akcji. Właściwie otrucie cyjankiem by wystarczyło, aby zabić go... ale kogo kręcą takie nudne morderstwa? Zabija, żeby dać sobie ulgę psychiczną.

Wzięła w ręce jego usta, robiąc dziubek. Oczywiście, jak to Chaeyoung ma w zwyczaju, czarne rękawiczki na dłoniach musiały być.

Co zrobiła z tymi ustami chłopaka...?

Gdyby ktoś pomyślał co może zrobić psychopatka z igłą i nicią, plus w dodatku zwłoki otrutego chłopaka.

Chciała je zszyć...

Nie mogła ciągle jedną ręką trzymać usta, aby były złączone. Musiała jakoś nitkę nawlec na igłę, która miała malutki otwór do tego. Gdy tylko udało jej się to zrobić, wzięła się do roboty i zaczęła zaszywać...

Zeszyła mu usta.

O dziwie nie było zbyt dużo krwi przy tym.

Co nie zmieniało faktu, iż dziewczyna za każdym razem czuła coraz większą rozpacz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Co nie zmieniało faktu, iż dziewczyna za każdym razem czuła coraz większą rozpacz. Nikt by tego nie przepuszczał... ale wewnątrz była bardzo słaba emocjonalnie. To taka jakby maska. Próbując udowodnić samej sobie, jaka jest twarda.

Jak w zwyczaju ma po zabiciu kogoś, pójście pod prysznic żeby zmyć z siebie te „brudy". Brudy, które tylko i wyłącznie ona tworzyła. Wszystko z jej winy.

Tym razem spędziła więcej czasu pod prysznicem. Opierała się o ścianę, będąca cała w nowoczesnych płytkach. Spływały jej łzy bezwładnie, nie panowała już nad tym.

Usłyszała, że ktoś wkłada kluczyk do drzwi wejściowych. Od razu domyśliła się, iż to jej luby. Miała racje. Czekała ją poważna rozmowa. Nic jej innego nie pozostaje niż zabicie go, bo powie wszystko policji. Chociaż prędzej czy później dojdą do tego... kto jest seryjnym mordercą.

Rosie owinęła się w różowy ręcznik i poszła przywitać z powrotem niskiego bruneta.

- Tak szybko wróciłeś? - nieśmiało zapytała.

- Musiałem przedyskutować kilka kwestii. A ty to znowu kąpiesz się w dzień? To jakiś fetysz?

- Polubiłam robić to w dzień, a nie w nocy - uśmiechnęła się.

- Masz to znowu te dziwne zachowanie. Zabiłaś go?!

- Jimin to nie tak jak myślisz... on sam umarł.

- Sam?! Jak kurwa sam? To znowu maczałaś w tym łapy? Dałaś mu coś w herbacie, prawda? Mi też chciałaś, ale się nie zgodziłem. Jaki masz plan na mnie?

- Misiu ciebie nigdy bym nie chciała zabić.

- Chuj mnie to obchodzi. Jesteś walnięta na łeb. Idę zgłosić to policji!

- Ah... - westchnęła - No dobra. Nie musisz iść sam. Przyznam się do tego wszystkiego sama.

- Naprawdę?

- Tak, ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Pójdziesz ze mną i będziesz trzymał za rękę - zmanipulowała go.

Jak podobał wam się ten rozdział?
Podejrzewacie co może się stać?

Who am I? [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz