Chapter42

1K 5 80
                                    

Związała swojego chłopaka do łóżka, aby nie przeszkodził jej w mordowaniu następnej osoby. Myślał, że ona chce seksu dlatego zgodził się na związanie i kneblowanie. Zanim zostawiła go samego uśmiechnęła się prosto w jego kierunku. To nie był zwykły uśmiech, a psychopatki.

- Wiesz gdzie teraz będę szła? - dalej się uśmiechała - Nie odpowiesz mi na pytanie, bo nie masz jak. Jest środek nocy, jesteś zakneblowany. Oznacza to, że nikt ciebie nie usłyszy - szeptała po cichu - Nikt nie usłyszy krzyków ofiary.

Dotknęła brzucha ukochanego, próbując dodać mu otuchy.

- Pozwól, że zostawię ciebie teraz samego.

Wyszła z pokoju z ogromną dumą. Po drodze wzięła z kuchni nóż, oczywiście ostry, a nie tak jak Namjoon.

Weszła do pokoju jednego z dwóch chłopaków po cichu żeby nie obudzić. Plan podobny jak poprzednie, zachowanie wręcz identyczne. Chciała tej nocy od razu zabić wszystkich, ale nie wystarczyło by czasu.

Jimin Park myślał czy nie powiedzieć tego wszystkiego policji, ale się bał tej niebezpiecznej kobiety. Wiedział, iż prędzej czy później zostanie zabity przez nią. To tylko kwestia czasu.

Rose szła na paluszkach zbliżając się do śpiącego chłopaka. Stwierdziła, iż nie ma nic do stracenia. To znowu miała zamiar zobaczyć wielkość penisa następnego przyjaciela z zespołu.

- Ah... nie chce go budzić, bo to utrudni mi robotę, ale chce zobaczyć jego penisa - wyszeptała sama do siebie pod nosem.

Siłowa się sama ze sobą, czy rzeczywiście chce sobie utrudnić robotę. Wpadł jej do głowy nieco inny plan. Nie będzie go budziła bo bez sensu... a po śmierci mężczyzny członek jeszcze potrafi być w wzwodzie. Na samą myśl ciarki ją przeszły, oczywiście z zadowolenia.

Wzięła nóż w prawą rękę, a lewą odwróciła twardo śpiącego Jeona Jungkooka. Jego niewinna twarz, była bardzo urocza.

- Nie wiesz co cię czeka - uśmiechnęła się.

Rose teraz coraz więcej się uśmiechała, poczucie humoru jej powróciło. Z jednej przyczyny... zabijała chociaż raz na trzy dni. Czuła się przez to wszystko spełniona.

Przyłożyła nóż do twarzy chłopaka. Powoli przejechała ostrym początkiem noża po twarzy. Nie wiedziała, że naprawdę jest bardzo ostry.

W jej planie było pozbyć się policzków chłopaka i oczu. Wszystkie morderstwa robiła z zamiarem i przekazem.

*nikt nadal tego nie zauważył, a dawałam wiele razy wskazówki*

Obcięcie policzków poszło bardzo sprawnie, wręcz za szybko. Rosé była zdziwiona, że jego to nie obudziło. Obdzieranie ze skóry i zero reakcji.

- Co z tobą jest nie tak? Serio masz taki twardy sen? - pytała śpiącego Jeon - Jak niby mam ci wydłubać oczy jak śpisz?

Ze zdenerwowania westchnęła, stres był na najwyższym poziomie. Chwile się jeszcze zastanowiła i chciała iść po łyżeczkę do kuchni, aby pozbyć się oczu chłopaka. Najlepszym wyjściem będzie jednak nóż, bo można szybko się wbić.

Podniosła prawą rękę do góry, a lewą otworzyła powiekę lewego oka. Głośno westchnęła ze swojej bezradności i nie patrząc wbiła ostrą końcówkę noża w oko. Wypłynęła gałka oczna, będącą bardzo mokrą i lepką cieczą. 

Pierwszy raz widziała na oczy taki widok, ale bywało gorzej...

Zrobiła to samo z drugim okiem.

Usiadła obok zakrwawionego chłopaka, panowanie rykła z płaczem. Nie mogła uwierzyć w to co robi, ale nie mogła przestać krzywdzić ludzi. Nie wiedziała sama czego chce, jakby miała rozdwojenie jaźni.

Nareszcie się obudził Jeon, chwile przed swoją śmiercią. Może śmierć to nie powód do śmiechu, ale w jego sytuacji jak zrobił to tak. Dziwne było to, że nie czuł noża na swojej buzi, ani żadnego cięcia.

- Co się dzieje? - zapytał mając całą twarz we krwi i nie mając oczu - Czemu ja nic nie widzę? - zapytał z paniką.

Rosé nie odezwała się, aby nie wiedział kto jest zabójcą w razie bezpieczeństwa gdyby przeżył. Zakryła otwartą dłonią swoją buzie, żeby nie było słychać oddechu.

Po cichu uciekła z pokoju, zapominając o gwałcie na Jungkooku. To już nie było najważniejsze.

Zapomniała, że ma rękawiczki całe we krwi i przez to też buzie. Wróciła do swojego pokoju. Umyła czarne rękawiczki pod ciepłą wodą. Krew ładnie spłynęła z nich. Chaeyoung poszła pod szybki prysznic, a tuż po nim wypuściła Jimina z uwięzi.

- Kogo zabiłaś? - zapytał roztrzepany.

- Nikogo - uśmiechnęła się pomimo bólu psychicznego.

- Nie żartuj sobie ze mnie Roseanne. Wiem, że zabiłaś jednego z dwóch. Jak tak możesz?! Jak tylko się dowiem co zrobiłaś, w jaki sposób.

- To co? Grozisz mi? - roześmiała się.

- Zrobię z tobą to samo.

- Spoko, może przeżyje, ale wątpię wiedząc w jakim stanie jest.

Jimin rzucił się na nią, po chwili się szarpali. Rose wygrała walkę, a tym zwlekając z pomocą wykrwawionemu prawie Jeon. Brakowało już tylko kilka sekund, aby zemdlał z wykrwawienia.

Jak podobał wam się rozdział?

Dzisiaj walentynki! (14.02.2022)

Jak je spędzacie?

Who am I? [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz