Chapter21

1.2K 7 7
                                    

- Gdzie byliście tyle czasu? - zapytał lider zespołu, jakby był zazdrosny  - Zdążyli nawet uciąć dostęp do prądu - zachichotał - Cieszę się, że V jakoś oddycha samodzielnie bez tych wszystkich maszyn, bo jakby było inaczej... reanimował bym tak długo, aż przywrócą prąd.

- Do tego jesteś zdolny? - wtrącił się Jeon - Wiesz co? Pomógł bym ci. Tae jest świetnym człowiekiem, nie chciałabym jego śmierci, a tym bardziej widzieć to na swoje oczy.

Nic więcej nie potrzebowała Rosie do szczęścia niż kolejna smierć bliskiej osoby. Smuciło ją jednak trochę fakt, że ciągle musi zabijać kogoś ważnego w jej życiu. Znaczy... ona nie musi, wręcz nie może zabijać, ale jej nastawienie w mózgu uważa całkowicie coś innego.

- Może nie będziemy teraz cały dzień tu siedzieć, bo bez sensu. Jak wróci prąd odnajdę lekarza i poproszę, aby informował mnie o jego stanie zdrowia, bo - wtrącił się w rozmowę Seokjin, ale przerwały mu w gadaniu głośne krzyki na cały szpital.

Wszyscy dziwnie się na siebie spojrzeli, jakby zobaczyli żywych trupów. W rzeczywistości pacjenci i nie tylko oni dowiedzieli się o śmierci mężczyzny, którego zabił Jimin.

Park nie czuł jakichkolwiek emocji związanych z tą sytuacją, wiedziała tylko jedno, że wszystko jest robione z myślą o ukochanej.  Naiwny chłopak nigdy by nie pomyślał, iż Chaeyoung wykorzystuje jego, aby plan jej poszedł gładko.  Nikt nie wie o tej sytuacji, tylko oni...

Każdy by pomyślał, że para będzie miłą, spokojną i kochaną, a w rzeczywistości są bardzo wybuchowi.

- O co chodzi? - zapytał głupio Jimin - Czemu oni wszyscy tak się drą? Trupa zobaczyli? - zaśmiał się.

Na szczęście nikt go nie podejrzewał o nic, bo znają jego poczucie humoru.

Rosie nie mogła się skupić na czymś innym niż planowaniu kolejnego mordu, tym razem z udziałem swojego chłopaka. Zdecydowała, że czas wykorzystania go przyszedł.

Poprawiła nieśmiało włosy zanim powiedziała coś co każdego wzruszyło...

- Jak tylko pomyśle, że w tym miejscu umierają ludzie - zaciągnęła nosem - Płakać mi się chce w takich okolicznościach. Tak bardzo mi szkoda takich osób, którzy cierpią, a i tak umrą - spojrzała smutno w podłogę - Mam ogromną chęć pomóc takim osobą, ale nie mam żadnych klasyfikacji.

- Jezu Chaeyoung od kiedy ty masz takie dobre serduszko? - zapytał Jhope - Jesteś najlepszą osobą na świecie. Gdyby ktoś tylko ciebie posłuchał, wiedział od razu jaką jesteś dobrą dziewczyną.

- Dziękuje, ale ja tego specjalnie nie robię pod publikę ludzi - skłamała - To tylko moje uczucia związane z niektórymi rzeczami.

Jej manipulacja była taka czysta, że nikt by się nie domyślił, że specjalnie wpływa na emocje innych, żeby zdobyć dobre zdanie o niej.

Jak tylko zasilenie wróciło lider zespołu poszedł odnaleźć lekarza, a reszta zespołu rozeszła się do samochodów, żeby pojechać do domu. Rose wracała razem z Seokjin, Jeon i Jiminem.  Najstarszy z nich prowadził, bo lubił jeździć samochodami, a tym bardziej jeepem.  Jeon także lubi prowadzić samochody, ale jest mniej uważny niż jego Hyung. 

W domu każdy wrócił do swojego pokoju i miał resztę dnia wolnego. Chaeyoung wzięła się za malowanie na płótnie, pokazując swoje zadowolenie z zamordowania jednego z pacjentów w szpitalu.  Ekscytacja rosła, lecz nie tylko u niej...

Jak wam podobał się ten rozdział?

Jak myślicie czy Jimin jeszcze kogoś zamorduje?

Kto będzie następny zabity?

Who am I? [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz