Chapter3

1.9K 14 8
                                    

Siedziała już w samochodzie razem z tatą, jechała już do celu. Przed wyjściem opryskała się cała w mgiełce kokosowej, która przy okazji była z brokatem. Nic nie ma piękniejszego zapachu na świecie niż perfumy o zapachu kokosa. Lekki stres odczuwała, bo miała być tam sama w olbrzymim tłumie ludzi. Piła duże ilości wody, bo dbała bardzo mocno o swoją cerę. Woda jest najlepszym lekarstwem na wszystko co tylko istnieje.

W głowie układała sobie najdziwniejsze scenariusze. Jak to kocha się wśród fal z morza jednym jej ulubieńców z zespołu. Po chwili się otworzyła oczy i zrozumiała, że to tylko jej urojenia.

- O już nie śpisz? - zapytał ojciec kierujący samochód i patrzący prosto przed siebie, jednym słowem na drogę - Będziesz dzisiaj balować do późna przy głośnej muzyce. Przyda ci się drzemka.

- O cholera - powiedziała pod nosem, ale tata usłyszał - To ja spałam?

- Tak, co w tym dziwnego? Pamietam jak byłaś mała i często jeździliśmy na wycieczki, ledwo wystartowaliśmy a ty już chrapałaś. Całe drogi przesypiałaś!

- To ja chrapie?

- Kiedyś tak, ale teraz już nie. Wyrosłaś z tego - zaśmiał się - Oh... moja kochana córeczko kiedy ty tak dorosłaś?

- Tato! Czas mija to normalne, że ludzie się starzeją.

- Oczekuje już powoli na wnuków. A powiedz mi jeszcze jedno... masz jakieś chłopaka? Ukrywasz coś przed swoimi ukochanymi rodzicami?

- Nie mam czasu na związki. Po zajęciach codziennie od razu biegnę do dzieciaków, aby wykształcić ich zdolności jak najlepiej. Myślisz, że mam jeszcze czas na zajmowanie się chłopakami? Tylko codziennie posłucham z dwie godziny jakiegoś albumu chłopaków. To moje jedyne kontakty damsko męskie.

- Córeczko już tak na mnie nie naskakuj! Chciałem sobie pożartować. Nie masz humoru? Przecież jedziesz na koncert swoich ulubionych idoli! Głowa do góry. Jestem pewny, że każdy na ciebie zwróci uwagę. Wyglądasz jak bogini!

- Ale tato!

- Spójrz w lustro i zobaczysz cudne odbicie - wykłócał się pierwszy raz ze swoją ukochaną, malutką córeczkom.

Dziewczyna umilkła, bo nie chciała więcej już się wykłócać. Nie należała do głośnych osób, tym bardziej w stosunku do rodziców.

Ojciec zaparkował w jakimś podziemnym parkingu, gdy się zatrzymał spojrzał w stronę swojej ukochanej. Podziwiał jej piękno przez krótką chwile, ale blondynka przerwała ciszę.

- Na co się tak patrzysz tato? - pytała zdziwiona - Coś jest nie tak?

- Na twoją cudną urodę. Idź już i uważaj na siebie. Nie łatwo ci będzie przedostać się przez tłum ludzi. Widziałaś? Już ledwo gdzie zaparkowałem.

Uśmiechnęła się w kierunku tatusia.

- Dziękuje tato.

Otworzyła drzwi od samochodu i wysiadła z niego. Ostatni raz spojrzała w kierunek swojego ojca. Ruszyła w stronę wejścia do windy, gdzie miała wejść na ogromny stadion. Miała jeszcze z jakieś pół godziny na dojście pod samą scenę. Najpierw trzeba było znaleść główne wejście gdzie przyjmują bilety. Gorzej dojść w dobre miejsce...

Po pięciu minutach chodzenia, spanikowana nareszcie znalazła wejście na arenę.

- Dzień dobry - przywitała się z facetem zbierającego bilety na wejście i wpuszczając do środka.

- Miejsce VIP? - zapytał nieprzyjemnie.

- Zgadza się.

- Zaraz ktoś przyjdzie i ciebie zaprowadzi w odpowiednie miejsce - oznajmił - Poczekaj tutaj chwilkę.

Wziął krótkofalówkę do dłoni i coś wymruczał pod nosem tak, że blondynka nie usłyszała dokładnie słów. Na pierwszy rzut oka mężczyzna naprawdę wyglądał na nieuprzejmego, ale w rzeczywistości taki nie był. Niektórzy mają tak zwane „Bitch face", pomimo tego, iż w środku są dosłownie aniołkami, a na zewnątrz wyglądają na bardzo wrednych. Niemiły głos faceta sprawiało złe wrażenie, dlatego poszedł na ochroniarza wielkich wydarzeń. Sam jego wyraz twarzy i brzmienie, barwa głosu sprawia, że krew w żyłach lodowacieje.

Podeszła jakaś młoda dziewczyna, bynajmniej ona była uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do swojej pracy. Ubrana w czarne dresy z krótkim, czerwonym topem odezwała się do blondynki.

- Jesteś VIP? - zapytała dalej uśmiechnięta.

- Tak - odpowiedziała nieśmiało dziewczyna.

- Chodź za mną i postaraj się nie zgubić. Nie lada wyczyn zgubić się w takim tłumie - zachichotała pod nosem.

Mężczyzna przepuścił niemiło młodocianą, a nieznana kobieta zaczęła już iść prosto przed siebie co jakiś czas odwracając się za siebie patrząc czy nie zgubiła podopiecznej.

Pomimo zaprowadzania VIP-ów czuła się odpowiedzialna za tych ludzi, starała się dawać z siebie sto procent. W życiu codziennym pracuje w warzywniaku i dorabia na koncertach. Ta praca nie należy do łatwych oraz przyjemnych, ale jej się to podobało. Kompletnie nie wiadomo co może się podobać komuś w byciu ochroniarzem czy prowadzeniem „bogatych ludzi" pod samą scenę lub dbanie, aby dotarli na miejsce.

Podczas drogi przez przeciskanie się między tłumem i krzykami udało się dojść pod samą scenę. Blondynka była bardzo zadowolona, że zaraz zobaczy swoich idoli na żywo.

Stała tak z dziesięć minut, o równej dziewiętnastej włączył się ogromny wyświetlacz z tyłu sceny. Pokazywał, a bardziej przedstawiał członków zespołu. Dziewczyna już prawie podskakiwała z podekscytowania.

Na scenie pojawili się oni...

Okrzyki fanów...

Uszy każdego obecnego człowieka na pewno ucierpiały.

Blondynka załapała kontakt wzrokowy z jednym z członków zespołu. W żołądku czuła mocny ucisk, ale prawdopodobnie to nie było od stresu tylko od głośnego brzmienia głośników dosłownie nad jej uchem.

Podrapała się po głowie i na ułamek sekundy zamknęła oczy. Gdy tylko otworzyła oczy spojrzała do góry, zobaczywszy spadający na nią olbrzymi głośnik.

Zrobiło się jej czarno przed oczami...

Chałas, który był stworzony przez tłum fanów był taki głośny, że idole przestali śpiewać rzucając swoje mikrofony. Musieli sprawdzić co się dzieje.

Jeden z nich pobiegł po pogotowie, które było od razu pod sceną. Ochroniarze przeganiali ludzi z miejsca wydarzenia, aby nie zakłócali akcji ratunku. Sześciu mężczyzn natychmiastowo próbowali podnieść ciężki głośnik, aby wydobyć ciało spod niego.

Who am I? [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz