„Zwykle, zanim życie wręczy nam swoje najwspanialsze prezenty,
owija je starannie w największe przeciwności losu."
~ Richard Paul Evans
BLAKE
— Blake? Coś się stało? — pyta Maggie zaspanym głosem. Cholera, jest dziesiąta, nie przypuszczałam, że Colden będzie jeszcze spać.
— Właśnie próbuję to ustalić. Wiesz coś może o jakimś kryzysie w filii w Nowym Jorku? W nocy Will spakował się z prędkością światła i wyjechał, podobno tam.
— Przykro mi, kochanie, ale nikt do mnie nie dzwonił, a wiesz, że od piątkowego popołudnia wszystkie służbowe telefony do Willa przechodzą przeze mnie. Dopiero kiedy uznam, że jakaś sprawa nie może czekać do poniedziałku, to daję znać jemu. Żadnej rozmowy nie miałam. — Okłamał mnie czy sprawa jest na tyle poważna, że ludzie z filii postanowili skrócić drogę komunikacji?
— Właśnie chciałam sprawdzić, czy cokolwiek wiesz.
— W poniedziałek postaram się dowiedzieć, o co chodziło — deklaruje i zaraz potem ziewa przeciągle.
— Jasne, dzięki, Maggie. Przepraszam za pobudkę.
— Po weekendzie przyniesiesz mi dobrą kawę i będziemy kwita. Trzymaj się.
— Załatwione, hej. — Rozłączam się.
Cóż, liczyłam, że Margaret rozwieje moje obawy dotyczące wyjazdu Willa, ale prawda jest taka, że nie jestem ani trochę spokojniejsza, a cała ta sytuacja jeszcze bardziej mi się nie podoba. Nic nie wskazuje na to, żebym miała dowiedzieć się czegoś przed końcem weekendu i ta świadomość także nie pomaga moim nerwom.
Niemniej, nie ma tego złego... Skłamałabym, mówiąc, że nieobecność Wooda jest mi nie na rękę. Nie ma go, więc mam wystarczająco dużo czasu, żeby przejrzeć oferty pracy i porozsyłać dokumenty. Nie ma mowy, żebym została w AdArt. Chcę jak najszybciej zacząć pracować na własny rachunek.
Zmiany w życiu zawodowym rozpoczynam od poprawienia życiorysu. Wymaga uzupełnienia o wpis dotyczący pracy w agencji. Nie mam też wyszczególnionych kilku kursów, które ukończyłam.
Naprawdę jestem zdeterminowana, żeby zacząć od nowa w innym miejscu, więc pełna optymizmu i nadziei otwieram portal z ofertami pracy.
Nie wiem, ile czasu spędzam przed laptopem, czytając ogłoszenia, ale po przejrzeniu prawie trzydziestu stron i wysłaniu sporej ilości odpowiedzi, wyłączam sprzęt. Swoje zrobiłam. Pozostaje mi mieć nadzieję, że ktoś zechce zaprosić mnie na rozmowę kwalifikacyjną.
Nie mogę uwierzyć, że odważyłam się na ten krok. Gorzej będzie, jak już uda mi się znaleźć nową pracę i będę musiała powiedzieć o tym Willowi. Wścieknie się, znowu... Nie wiem tylko, czy tym razem też tak szybko mu przejdzie.
O złości Wooda mogłabym napisać książkę. Trudno określić, co i kiedy wkurzy mojego chłopaka. Zwykle wybucha gwałtownie, ale na krótko, a potem zachowuje się, jakby nic się nie wydarzyło. Tak jak wczoraj... Wściekł się, bo według niego wróciłam za późno, no i nie można zapomnieć o jego żądaniach co do moich kontaktów z Emmą. Nawet nie dokończyliśmy tej rozmowy i pewnie już tego nie zrobimy. Will stwierdził, że wszystko jest w porządku, ale nie bardzo wiem, co tak naprawdę miał na myśli. Nie mogę tego tak zostawić. Po powrocie mężczyzny poruszę ten temat raz jeszcze.
Pobudka przed czwartą nad ranem daje o sobie znać i kiedy umysł nie musi skupiać się na konkretnej czynności, ogarnia mnie zmęczenie. Sprzątanie mi nie ucieknie, Willa i tak nie ma, więc mogę sobie pozwolić na krótką drzemkę. Okrywam się kocem na kanapie, żeby się zregenerować.
CZYTASZ
Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]
Lãng mạnNic nie dzieje się bez przyczyny. Życie Blake Nelson jest na to najlepszym dowodem. Kobieta konsekwentnie ignoruje wszystkie znaki od losu, bo chociaż ma w sobie wystarczająco dużo siły, żeby podbić świat, każda jej decyzja podyktowana jest tym, cz...