ROZDZIAŁ 10

2.9K 108 42
                                    

„Dowiedziałem się, że istnieją miłości niemożliwe, miłości niedokończone, miłości, które mogły być i nie były. Dowiedziałem się, że płonący ślad jest lepszy, nawet jeśli pozostawia bliznę: ogień jest lepszy niż zimowe serce."
~Ferzan Ozpetek

BLAKE

Kolejny raz pokonuję trasę między Mason a Cincinnati. W samochodzie rozbrzmiewa głos reportera lokalnej stacji i przypomina o premierze teledysku Alexa. Mam wrażenie, jakbyśmy zaledwie wczoraj byli na planie, a minęły dwa tygodnie i dziś klip Greylanda dotrze do ludzi.

Nie wiem, gdzie uciekło mi ostatnie czternaście dni... Są walentynki, a to oznacza, że do wesela Emmy i Adriena pozostały zaledwie dwa dni. Te dwa tygodnie podwójnej pracy porządnie dało mi w kość. Jestem zmęczona, nie mam czasu, żeby się wyspać, znacznie szybciej się denerwuję i ogólnie mam wrażenie, że od jakiegoś czasu siedzę na jakiejś cholernej huśtawce emocjonalnej.

Dobrze, że etap agencji i współpracy z Williamem mam za sobą. Ostatnie dni w AdArt Company były koszmarne. Trudno było mi wytrzymać i coraz bardziej nie mogłam się doczekać momentu, kiedy całą uwagę będę mogła skupić na pracy z Alexem.

Od wczoraj znów jestem pokłócona ze swoim chłopakiem, bo przypadkiem zapomniał mi wspomnieć o kolejnym wyjeździe. Tym razem podobno poleciał do Chicago na jakiś przetarg, bo chce otworzyć następną filię. Świetnie, że myśli o rozwoju, ale o naszym związku też mógłby czasem pomyśleć. Naprawdę bym się nie wściekała, gdyby Will choć trochę wcześniej informował mnie o swoich planach. Tymczasem powiedział mi o wylocie wczoraj wieczorem. Dziś wcześnie rano pojechał na lotnisko, więc spędzę samotnie walentynki i nie mam pewności co do tego, że Wood zdąży wrócić przed ślubem Emmy. Gorszego czasu na wyjazd nie mógł wybrać.

Na szczęście z Alexem idzie mi zdecydowanie lepiej niż z Willem, w innym wypadku nasza współpraca mogłaby być nieco kłopotliwa. Złapaliśmy dobry kontakt, czasem po prostu rozmawiamy, zamiast pracować, a potem nie wiemy, za co zabrać się najpierw, bo obowiązki się nawarstwiają. Czas spędzony z nim jest moją odskocznią od beznadziejnej sytuacji z Woodem. Przy Greylandzie odsuwam na bok wszystkie negatywne emocje. Mogę zrzucić z siebie ciężar problemów i, co najważniejsze, mogę być sobą. Nie muszę być ideałem, którym tyle lat starałam się być, żeby sprostać oczekiwaniom Willa. Alex stworzył mi bezpieczną przestrzeń, w której jest miejsce na moją niedoskonałość i dał mi prawo do popełniania błędów, a potem pokazał, jak mogę je naprawić. Jest cierpliwy, jeśli chodzi o moją niewiedzę w pewnych kwestiach i rozumie, że potrzebuję czasu. Ta wyrozumiałość nie dotyczy tylko spraw służbowych, Grey zdaje się akceptować mnie jako człowieka. Nie przeszkadzają mu rzeczy, które irytowały Willa. Alex nie narzeka, że zbyt głośno się śmieję, on po prostu śmieje się razem ze mną. Nie zwraca mi uwagi, że powinnam pić mniej kawy, pije ją razem ze mną. Zresztą, może to dziwne, ale chyba mamy naszą małą tradycję. Od tej soboty na planie poranną kawę zawsze pijemy razem.

Cieszę się, że trafiłam właśnie na Greylanda. Jest nie tylko dobrym szefem, ale i świetnym facetem. Ani przez chwilę nie żałowałam zmiany pracy. Ba, z każdym kolejnym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że podjęłam najlepszą możliwą decyzję. Oby jeszcze sprawy z Willem się poukładały i nie będę miała na co narzekać.

Mam nadzieję, że czeka mnie dziś dużo pracy. Jakoś niespecjalnie mam ochotę wracać do pustego domu i spędzać wieczoru w samotności. Nie jestem wielką entuzjastką walentynek, ale jednak miło by było dzielić je ze swoją drugą połówką. 

Docieram do mieszkania Alexa. Ostatnio przebywam tu znacznie częściej niż we własnym domu, mam nawet klucze. Dostałam je od Elizabeth, ale niezręcznie mi z nich korzystać, więc zazwyczaj pukam do drzwi i czekam, aż Greyland wpuści mnie do środka. Tak jest i tym razem. Pukam i czekam, żeby zobaczyć w progu uśmiechniętą twarz szefa.

Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz