Pewnie pójdę do piekła za składanie takich obietnic. Prościutko do piekła, bez żadnych objazdów.
~ Ilona AndrewsBLAKE
Rano zrywam się przed pozostałymi. Carter, nasz kierowca, dowiózł nas do Sacramento pod sam budynek Ace of Spades, gdzie Alex zagra pierwszy koncert. Nie mam pojęcia, o której dojechaliśmy na miejsce. Przespałam pół drogi i resztę nocy.
Mój organizm tym razem był dla mnie łaskawy, bo budzę się bez jakichkolwiek oznak kaca. Przygotowuję się do opuszczenia autobusu i nadzorowania pracy ekipy technicznej. Nie tylko ja czuwam nad tym, żeby wszystko szło zgodnie z planem. Technicy i dźwiękowcy jeżdżą drugim busem razem ze sprzętem i w każdym miejscu muszą być przed nami, żeby zdążyć przygotować wszystko odpowiednio wcześniej. Prócz instrumentów wożą ze sobą wszystkie płyty i gadżety, które nasz medialny Harry będzie sprzedawał podczas koncertów.
Właściciele lokali, w których będziemy grać, mają w obowiązku wydzielić strefę dla VIP-ów, miejsce na spotkania z tymi, którzy kupili bilety meet & greet i przygotować garderobę.
Ze wszystkimi pozostaję w stałym kontakcie i kieruję ich pracą. Każdy koncertowy dzień jest w moim kalendarzu rozpisany co do godziny.
Dopijam kawę i zerkam na zegarek. Jeśli chcę, żeby ustalony przeze mnie harmonogram dnia został zachowany, powinnam obudzić pozostałych, zanim wyjdę sprawdzić, jak wygląda sytuacja w klubie. Podnoszę się z miejsca i wracam na tył pojazdu, gdzie śpią panowie. Chrapią jeden przez drugiego i zdecydowanie czuć, że ostatniej nocy przelało się mnóstwo alkoholu. Jak mam obudzić czterech dorosłych facetów, którzy prawdopodobnie nie wytrzeźwieli do końca i kładli się spać, bóg jeden wie, o której? Szturcham każdego, ale żaden z nich nawet nie otwiera oczu. Luke i Thom mruczą coś niezrozumiałego, a Alex i Magnus obracają się na drugi bok, przy czym mój szef dodatkowo naciąga kołdrę na głowę.
Z jednej z kuchennych szafek wyciągam garnek i dużą łyżkę. Zasuwam drzwi do części, w której śpi Carter, żeby przypadkiem nie obudzić i jego. Akurat on zasługuje na odpoczynek.
W połowie długości autobusu zaczynam walić łyżką w dno garnka i im bliżej ekipy jestem, tym głośniej uderzam. Przynajmniej osiągam zamierzony cel, bo cała czwórka zrywa się do siadu, Storm ląduje na podłodze.
— Kurwa, co jest? — pyta Thomas, rozmasowując sobie skronie.
— Blake, miej litość! — Tym razem odzywa się Luke.
— Niech mi ktoś przypomni, dlaczego ją zatrudniłem, bo zaczynam się zastanawiać. — Ledwie zdążył skończyć zdanie, musi wykazać się refleksem, bo rzucam w niego łyżką.
— Jestem najlepsza i pewnie chciałeś mnie przelecieć. — Wszyscy wybuchają śmiechem, prócz Greya, który siedzi na łóżku zdezorientowany.
— Dalej chcę. — Tym razem łapię za swoją poduszkę i rzucam w szefa.
— Ruszcie dupy, nie rozwalicie mi harmonogramu już pierwszego dnia trasy. Idę do klubu zobaczyć, na jakim etapie przygotowań są technicy. Za godzinę powinniście mieć próbę. Ogarnijcie się, kiedy mnie tu nie będzie. Nie chciałabym patrzeć, jak paradujecie nago. Liz mnie przed tym ostrzegła. — Wychodzą z łóżek. Wszyscy oczywiście w samych bokserkach. Czy mężczyźni mogliby się nauczyć spać chociaż w koszulkach? — Magnus, wszystko gra? — pytam, bo wciąż siedzi obok swojego łóżka.
— Tak, dochodzę do siebie. — Unoszę ręce w poddańczym geście, zabieram swój telefon i opuszczam autobus.
Główne drzwi lokalu są jeszcze zamknięte, więc obchodzę budynek w poszukiwaniu innego wejścia. Kiedy je znajduję, okazuje się, że tędy też nie dostanę się do środka, więc wyciągam telefon i odszukuję numer właściciela Ace of Spades.
CZYTASZ
Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]
RomanceNic nie dzieje się bez przyczyny. Życie Blake Nelson jest na to najlepszym dowodem. Kobieta konsekwentnie ignoruje wszystkie znaki od losu, bo chociaż ma w sobie wystarczająco dużo siły, żeby podbić świat, każda jej decyzja podyktowana jest tym, cz...