ROZDZIAŁ 38

1.7K 93 12
                                    

Diabeł stworzył po to młodość, byśmy popełniali błędy, a Bóg wymyślił dojrzałość i starość, byśmy mogli za te błędy zapłacić.
~ Carlos Ruiz Zafón

ALEX

— Dobra panowie, czas na was. — Blake patrzy na zegarek i klaszcze w dłonie. Moi muzycy posłusznie wstają z kanapy i ruszają do wyjścia z garderoby. — Alex? — Podnoszę wzrok na Nelson, która patrzy na mnie wyczekująco.

— Idźcie — kiwam głową w kierunku drzwi — zaraz przyjdę. — Menedżerka wzdycha niezadowolona, bo znów wyjdę na scenę po czasie, ale zaraz potem unosi ręce w poddańczym geście i wychodzi za pozostałymi.

Podchodzę do wiszącej na wieszaku kurtki i z rękawa wyciągam kopertę, którą ktoś mi podrzucił. Znalazłem ją wcześniej, kiedy po próbie szukałem w kieszeni papierosów i chwyciłem za rękaw skóry. Zanim do pomieszczenia wpadli pozostali, zdążyłem jedynie przeczytać napis na kopercie: otwórz, kiedy będziesz sam. Kilka godzin siedziałem jak na szpilkach, ciekaw, co może być w środku.

Drżącymi dłońmi wyciągam złożoną na pół kartkę i rozkładam ją. To, co było włożone w środek, spada na podłogę. Schylam się po płytę i fotografię przedstawiającą moją mamę stojącą za samochodem i wyciągającą rękę w górę, żeby dosięgnąć otwartego bagażnika.

Nic z tego nie rozumiem. Wracam wzrokiem do kartki i skupiam swoją uwagę na tekście, na wypadek, gdyby ktoś z ekipy postanowił wrócić do garderoby i przyłapał mnie na czytaniu tego, co nie jest przeznaczone dla jego oczu.

Witaj, Słonko...
Nie interesuje mnie, jak to zrobisz, ale masz zniechęcić do siebie Blake. Pozbądź się jej, masz czas do końca tygodnia.
Jeśli tego nie zrobisz, nagranie z płyty trafi do sieci. Radzę współpracować, dla własnego dobra.
I nie próbuj zawiadamiać policji, bo twojej mamie może stać się coś złego.
Całusy, Hailey

Ps. Mam Cię na oku, jeden fałszywy ruch i droga Amanda następnym razem może nie wrócić z zakupów.

Co jest, kurwa...

Raz jeszcze czytam wiadomość. Jaki film? I o co chodzi z moją mamą? Nawet nie jestem teraz w stanie sprawdzić, co jest na tej cholernej płycie.

Całusy, Hailey.

Co to wszystko ma znaczyć? Nie mam teraz czasu, żeby zająć się tym listem, czy choćby zastanowić się nad tym, co powinienem zrobić. Muszę wyjść i zaśpiewać. Ten koncert jest mi wybitnie nie na rękę. Echo rozchodzących się na korytarzu pospiesznych kroków przypomina mi, że jestem już spóźniony. W ostatniej chwili chowam kopertę do rękawa kurtki i odwracam się w kierunku drzwi, w progu już stoi Blake. Dłonie ma oparte na biodrach, posyła mi karcące spojrzenie i kręci głową.

— Możesz, proszę, chociaż raz zacząć koncert na czas? Po dzisiejszym wieczorze mamy trzy dni wolnego, a im szybciej wszystko się skończy, tym szybciej będziemy mogli odetchnąć.

— Już idę. — Przyklejam do twarzy swój wyćwiczony uśmiech i zbliżam się do menedżerki, która widząc moje poczynania, zaczyna wycofywać się w kierunku sceny. Łapię ją jednak za rękę i przyciągam do siebie, łącząc nasze usta w pocałunku. Przykładam dłoń do jej policzka, drugą rękę zaciskam na jej talii.

Pozbądź się jej...

To jakiś absurd... Nie zamierzałem pozbywać się Blake. Nie mam pojęcia, co jest na dołączonej do listu płycie, ale tu nie chodzi jedynie o filmik. Jeśli nie zrobię tego, czego chce Hailey, to ona skrzywdzi moją mamę. Dlaczego w ogóle miałaby chcieć to zrobić? Spotykaliśmy się bez zobowiązań, myślałem, że i jej taki układ pasował...

Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz