ROZDZIAŁ 7

2.5K 110 36
                                    

„Uwierz w siebie. Uwierz w to, że jesteś wartościowa, ważna, masz prawo do szczęścia. Jeśli nosisz w myślach przekonanie, że nie dorównujesz innym, to jest ono tylko kłamstwem, w które upierasz się wierzyć, bo nie próbowałaś inaczej."
~ Beata Pawlikowska

ALEX

— To świetna dziewczyna, Grey, serio — ekscytuje się Liz, kiedy idziemy do samochodu. — Ma dobre pomysły i łatwo przychodzi jej nawiązywanie kontaktów. Lepszej nie znajdziesz.

— Czyli bez obaw oddasz jej swoje miejsce? — Dziwnie będzie pracować z kimś innym, ale cieszę się, że to właśnie Blake zastąpi Elizabeth.

— Jeśli nie ona, to ja pojadę z wami i urodzę w trasie — mówi niby żartobliwie, ale wiem, że wcale nie żartuje. Liz zdecydowanie byłaby zdolna do czegoś takiego.

— Dasz radę przygotować na jutro kontrakt?

— No pewnie, zajmę się tym rano. Poza tym, że Blake jest miła, jest też bardzo ładna. Chyba się ze mną zgodzisz? — Liz posyła mi znaczące spojrzenie.

— I zajęta — przypominam i krzywię się na wspomnienie Willa. Dziwny gość. Bardzo... władczy i cwany. Może i nie zrobiłem na nim zbyt dobrego wrażenia, ale on na mnie też nie. Myślę o tym, jaka Blake była podczas porannej rozmowy, a jak zachowywała się przy nim. Czułem, jakbym rozmawiał z dwoma różnymi osobami. Nie wiem, czy tak dobrze grała na spotkaniu ze mną, czy tak boi się Willa. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej przekonany jestem co do słuszności drugiego poglądu. Nie dało się nie zauważyć nerwowych spojrzeń, jakie Blake posyłała swojemu chłopakowi. Przez cały wieczór obserwowała jego reakcje, była raczej wycofana i wyraźnie spięta, przynajmniej wtedy, kiedy rozmowa toczyła się na forum.

Co to za związek, jeśli boimy się swojej drugiej połówki? Tam coś ewidentnie jest nie tak, ale to nie moja sprawa. Nie będę się w to mieszał.

— Od kiedy to dla ciebie problem? — pyta Elizabeth, jakby dokładnie wiedziała, o czym myślę.

— Gdyby to był ktokolwiek inny, to żaden problem, ale wiesz, że nie bawię się w związki, więc nie będę rozwalać czyjegoś, żeby sobie ulżyć. Nie chcę kwasu w pracy — odpowiadam, a Liz kiwa głową z uznaniem.

Problem w tym, że nie jestem całkowicie przekonany co do szczerości swoich słów. Blake rzeczywiście jest świetna, szybko zjednuje sobie ludzi, jestem tego najlepszym przykładem. I do tego to jej boskie ciało. Sprawia wrażenie kobiety świadomej swoich atutów i doskonale to wykorzystuje, chociaż nie jest ani trochę wulgarna w swoim sposobie bycia. Nie wiem, czy będę potrafił trzymać się od niej z daleka, chociaż Blake ma chłopaka, a ja dałem słowo Danielowi.

Odwożę Liz do domu i wracam do swojego mieszkania. Po tym spotkaniu mam w głowie dziwny mętlik, muszę jakoś oczyścić myśli. Przebieram się, wypalam fajkę na balkonie, a potem siadam na kanapie ze szkicownikiem.

Jako dzieciak zaczytywałem się w komiksach, z czasem sam zacząłem bawić się w rysowanie. Pozwala mi to odpłynąć, całkowicie skupiam się wtedy na wykonywanej czynności.

Zaczynam od szkicu postaci. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego, ale moja superbohaterka łudząco przypomina Blake. Początkowo wściekam się na siebie, bo przecież zacząłem rysować, żeby wyłączyć myślenie, a tymczasem nawet teraz nie mogę wyrzucić Nelson z głowy.

Już mam wyrwać kartkę, ale nie da się ukryć, że namalowana przeze mnie postać jest najlepszą, jaką udało mi się stworzyć od bardzo dawna. Coś czuję, że na samym szkicu się nie skończy i rozrysuję także jej historię.

Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz