ROZDZIAŁ 39

1.9K 88 9
                                    

Szkoda, że nie możemy zatrzymać tej chwili, tu i teraz, żeby żyć w niej na zawsze.
~ Suzanne Collins

BLAKE

— Słonko, mam samochód! Możemy jechać — krzyczy Alex, wpadając do autobusu zaparkowanego przed hotelem, w którym pozostali spędzą najbliższe trzy dni. Greyland uparł się na wyjazd we dwoje i chociaż nie jestem pewna, czy to bardziej nie zepsuje atmosfery w ekipie, zgodziłam się, bo chcę w końcu spędzić trochę czasu tylko ze swoim chłopakiem. — Gotowa?

— Daleko jedziemy?

— Mamy do przejechania jakieś sto sześćdziesiąt mil.

— To daj mi chwilę, pójdę do toalety i możemy ruszać. — Wstaję z narożnika i znikam na tyłach pojazdu.

Kiedy wychodzę na zewnątrz z torbą podróżną na ramieniu, Grey stoi oparty o bok wypożyczonego samochodu i właśnie wypuszcza dym z ust. Wyjątkowo nie skupiam się na nim, szczęka opada mi na widok stojącej za nim maszyny.

— Mustang GT V8 — mówię z zachwytem i podchodzę bliżej, podziwiając tego potwora na kołach.

— Znasz się na samochodach? — Alex nie kryje swojego zdziwienia.

— Tylko na takich, które mi się podobają. Mój tata miał kiedyś Mustanga z sześćdziesiątego dziewiątego roku. Boss czterysta dwadzieścia dziewięć fastback, kochałam to auto. — Uśmiecham się na wspomnienie szczęśliwego taty za kierownicą Mustanga. Przejeżdżam ręką po czarnej, matowej masce. — Cudowny lakier.

— Chcesz poprowadzić? — pyta Greyland, więc podnoszę na niego wzrok. Jestem przekonana, że oczy mi błyszczą, ale staram się nie pokazywać, jak cieszy mnie perspektywa siedzenia za kółkiem takiego samochodu.

— A mogę? — Kiwa głową, a mnie nie udaje się dłużej ukrywać entuzjazmu. Podskakuję radośnie, a z moich ust wyrywa się pisk zadowolenia. Mój chłopak śmieje się ze mnie i rzuca kluczyki w moją stronę. — Nie powiedziałeś mi, dokąd jedziemy — przypominam mu.

— Będę nawigował, spokojnie. — Wyrzuca niedopałek i sięga po torbę wiszącą na moim ramieniu. — Zabierasz coś jeszcze?

— Nie, tylko to. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale część rzeczy schowałam do twojej walizki. — Chowa mój bagaż, a potem zajmuje miejsce pasażera. Tato, patrz na mnie, będę prowadzić najnowszego Mustanga. Siadam za kierownicą i lustruję wzrokiem wnętrze pojazdu. Kiedy wydaje mi się, że opanowałam wszystko, co może przydać mi się w drodze, odpalam silnik i do moich uszu dociera najcudowniejszy na świecie dźwięk. Tuż po głosie Alexa.

— To teraz jedynka, delikatnie puszczaj sprzęgło i włączamy się do ruchu.

— Zaraz wysiądziesz — grożę, ale ruszam do wyjazdu z parkingu. — W którą stronę jechać?

— Lewo. — Skręcam we wskazanym kierunku i po kolejnych instrukcjach Alexa docieram do trzydziestki siódemki. — Tą drogą będziemy jechać ponad sto mil. Tylko nie szarżuj. — Zadowolona z tego, że w najbliższym czasie nie czekają nas żadne zakręty, skupiam się na asfalcie przed nami i dociskam gaz, ignorując słowa Greya. — Blake, mówię poważnie, zwolnij. — Użył mojego imienia, zamiast nazwać mnie słonkiem, więc wiem, że nie żartuje. Odpuszczam trochę, ale wciąż jadę na tyle szybko, że sprawia mi to radość.

— Jak myślisz, reszta wścieknie się o to, że robimy sobie małe wakacje, a oni kiszą się w hotelu? — pytam, bo trochę gryzie mnie sumienie przez to, że jedziemy sami.

— Słonko, rozmawialiśmy o tym wczoraj. Każdy może robić to, na co ma ochotę.

— Wiem, ale ty im po prostu oznajmiłeś, że wyjeżdżamy. Co innego, gdybyś im zaproponował, żeby dołączyli, a oni odmówili.

Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz