ROZDZIAŁ 4

2.5K 119 61
                                    

„Każdy, komu ufamy, na kogo, jak nam się wydaje, możemy liczyć, kiedyś nas rozczaruje. Pozostawieni sami sobie ludzie kłamią, mają tajemnice, zmieniają się i znikają, niektórzy za inną maską lub osobowością, inni w gęstej porannej mgle nad klifem."
~ Lauren Oliver

BLAKE

Od rana chodzę jak na szpilkach i podskakuję przestraszona za każdym razem, kiedy z mojego telefonu wybrzmiewa jakikolwiek dźwięk. Jestem w pracy, odbieranie połączeń dotyczących ewentualnych rozmów kwalifikacyjnych byłoby nie na miejscu. Przecież w każdej chwili ktoś może przyjść do mojego gabinetu i coś podsłuchać, a potem donieść Willowi.

Will... Nie wrócił wczoraj do domu, przyjechał prosto do firmy i to dopiero jakąś godzinę temu, a dochodzi południe. Wygląda na to, że rzeczywiście był w Nowym Jorku, bo Maggie z samego rana znalazła w skrzynce kilka wiadomości z piątku wysłanych przez pracowników filii.

Nie rozmawiałam jeszcze z Woodem, może to i lepiej, bo trawi mnie poczucie winy przez to, że szukam pracy za jego plecami. Czuję, jakbym go zdradzała i za wszelką cenę starała się to ukryć, co jest absurdalne. Nigdy nie padły między nami słowa, które określałyby okres, jaki mam spędzić w agencji, ale coś czuję, że nasze poglądy w tej kwestii znacznie się od siebie różnią.

Analizuję projekty nowej szaty graficznej dostarczone mi dziś rano przez Amber i Madison. Nie są najgorsze, ale mam kilka uwag, które zapisuję na kartce. Zajęcie przerywa mi dzwoniący telefon. Zerkam na wyświetlacz — nieznany numer. Przez chwilę zastanawiam się, czy odebrać, wreszcie decyduję się zamknąć biuro od środka i rozpocząć rozmowę.

— Blake Nelson, słucham — przedstawiam się na wypadek, gdyby dzwonił ktoś, kto chce nawiązać współpracę z agencją.

— Dzień dobry, Daniel Tinsley — odpowiada mi męski głos. Tinsley? Ten z wytwórni? — Dzwonię z wytwórni Platinum Records. — Rozwiewa moje wątpliwości. O cholera, facet od Alexa. — Mogę zająć pani kilka minut? — Kilka? Chyba nie przeprowadzi ze mną rozmowy przez telefon i to teraz?

— Oczywiście. — Staram się brzmieć normalnie, chociaż nie udaje mi się ukryć nutki nerwowości.

— Świetnie. Chodzi o to, że zależy mi na czasie, stąd rozmowa w takiej formie. Możemy mówić sobie po imieniu? — pyta prosto z mostu. Jestem tak zaskoczona jego bezpośredniością, że nie odpowiadam od razu. Właściwie co za różnica, jak będziemy się do siebie zwracać?

— Jasne, nie ma sprawy — zgadzam się.

— Jak dowiedziałaś się o możliwości pracy?

— Znajomy zadzwonił do mnie i powiedział, że Alex Grey potrzebuje menedżera. Sprawdziłam go, prześledziłam chyba całą karierę i stwierdziłam, że spróbuję.

— Pracujesz obecnie w AdArt Company, zgadza się?

— Tak, w dziale promocji — potwierdzam.

— To świetna agencja, robią kampanie na skalę krajową. Jeśli mogę spytać, co sprawiło, że chcesz odejść?

— Ambicje — przyznaję, licząc, że Daniel nie będzie dopytywał.

— Wykraczają poza pracę w jednej z lepszych agencji reklamowych? — I co teraz?

— Będę szczera. Założycielem tej firmy jest ojciec mojego chłopaka. Przekazał synowi firmę, a on ściągnął tu mnie. Lubię tę pracę, ale chciałabym osiągnąć coś na własną rękę, a nie przez znajomości.

— Rozumiem. Dlaczego wzięłaś pod uwagę stanowisko menedżera? Wiesz, z czym wiąże się ta praca? — W duchu dziękuję sobie za przekopanie internetu i czytanie artykułów o pracy menedżera, bo gdyby nie to, już bym poległa.

Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz