ROZDZIAŁ 11

2.3K 110 18
                                    

„Nieprawda, że czas leczy rany i zaciera ślady. Może tylko łagodzi, przykrywając wszystko osadem kolejnych przeżyć i zdarzeń. Ale to, co kiedyś bolało, w każdej chwili jest gotowe przebić się na wierzch i dopaść. Nie trzeba wiele, żeby przywołać dawne strachy i zmory. Gdyby nawet trwały w ukryciu, zepchnięte na samo dno, to przecież gniją gdzieś tam, na spodzie, i zatruwają duszę, zawsze pozostawiając jakiś ślad - w twarzy, w ruchach, w spojrzeniu - tworzą bariery psychiczne, kompleksy. Nie pomoże wódka, nie pomoże szarpanie się w skrajnościach, od usprawiedliwiania do potępiania."
~ Lucjan Nowakowski

BLAKE

Od: Alex Greyland
Dzień dobry, Słonko. Czekać na Ciebie z kawą?

Umysł czyta treść wiadomości głosem Greya i do kompletu podsuwa mi jeszcze wizję jego uśmiechniętej twarzy. Dlaczego tak podoba mi się, kiedy Alexander nazywa mnie słonkiem? Matko, mam dwadzieścia sześć lat, powinnam już dawno opanować umiejętność ukrywania swoich uczuć i reakcji, ale przy moim nowym szefie wszystkie zdolności szlag trafia. Dobrze, że mnie teraz nie widzi, bo szczerzę się do ekranu telefonu.

Do: Alex Greyland
Dzień dobry, szefie. Jeśli wytrzymasz...  Nie spodziewaj się mnie szybciej niż za godzinę. Za chwilę będę wychodzić z domu, ale muszę jeszcze pojechać do Emmy i zabrać wszystko.

Wysyłam wiadomość, a telefon wrzucam do torebki. Buty, płaszcz i mogę jechać do przyjaciółki.

Jones, chyba w biegu, otwiera mi drzwi. Upewniam się o tym, kiedy przekraczam próg, a sylwetka kobiety znika w pomieszczeniu na końcu korytarza.

— Przyjechałaś w idealnym momencie — mówi, wychylając głowę zza drzwi łazienki. — Za chwilę wszystko ci dam, tylko dokończę oko.

— Spokojnie, nie pali się — odpowiadam, ściągając buty, a potem przemierzam korytarz, żeby oprzeć się o framugę z założonymi rękoma.

— Co z Willem? — pyta Emma, nie odrywając wzroku od lustra i przeciąga tuszem po rzęsach. — Alex coś wspominał, że znów wyjechał. — Zastanawiam się, co takiego jeszcze Grey powiedział mojej przyjaciółce, ale postanawiam nie dopytywać i skupiam się na kwestii poruszonej przez Jones.

— Tak, wczoraj rano. Niby ma dojechać na ślub. — Nie chcę mówić, że nie jestem co do tego przekonana. Przecież to nie byłby pierwszy raz, kiedy Wood nie dotrzymałby słowa, jeśli chodzi o powrót do domu. Nie zdziwiłabym się, gdyby nie pojawił się jutro. Zwłaszcza że tak nie lubi Emmy. I tak się składa, że na jutrzejszym przyjęciu moja przyjaciółka nie będzie jedyną znienawidzoną przez Willa osobą. Zaczynam myśleć, że ten przetarg był tylko sposobem na wymiganie się od wesela.

— Śpij dzisiaj tutaj — proponuje Emma, ale kręcę głową.

— Przyjadę rano, nie będę wam przeszkadzać w ostatnią noc narzeczeństwa — odpowiadam, ale Jones posyła mi dość wymowne spojrzenie, które mówi mi, że jestem niepoważna.

— Spędzę z Adrienem całe życie. Poza tym, już z nim rozmawiałam, ma jechać do Alexa.

— Poważnie chcesz na dzień przed ślubem wypuścić swojego przyszłego męża do Greylanda? — Musi im bardzo ufać, jeśli wierzy, że obaj dotrą jutro przed ołtarz w pełni sił.

— Ryzykowne, wiem, ale ich ojcowie też mają tam być. Wiesz, męski wieczór. — Nie znam pana Greylanda, ale starszy Scott zawsze wydawał mi się odpowiedzialnym i rozważnym mężczyzną. Jego obecność powinna powstrzymać alkoholową katastrofę. — Proszę, nie chcę siedzieć sama, już i tak zżerają mnie nerwy.

Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz