Niezależnie od tego, dokąd uciekniesz, jakie znajdziesz sobie sposoby, by zapomnieć, rzeczywistość i tak cię w końcu dogoni.
~ Kody KeplingerBLAKE
Nie zdążyłam nawet otworzyć oczu, a już czuję, że boli mnie każdy najmniejszy mięsień. Spanie na fotelu dało mi w kość, dosłownie. Z zamkniętymi oczami kręcę głową we wszystkich możliwych kierunkach, żeby choć trochę rozruszać obolały kark. Unoszę rękę do swojej szyi i próbuję rozmasować mięśnie. Otwieram oczy i natychmiast napotykam wzrok Alexa. Oparcie łóżka ma podniesione, do lewej ręki przypięli mu kroplówkę. Wygląda zupełnie normalnie, jest nieco blady, ale to może być wina chłodnego, szpitalnego oświetlenia.
— Dzień dobry, słonko — wita mnie jak zwykle, ale nie posyła mi swojego powalającego uśmiechu. Patrzy tak, jakby się czegoś wstydził. Jakby chciał mi powiedzieć, że nawalił. Unika spojrzenia mi w oczy. O tym porozmawiam z nim później, teraz muszę go przytulić. Kazałam mu trzymać się ode mnie z daleka, ale pieprzyć to, zwariuję, jeśli za chwilę nie znajdę się blisko niego. Nakładam z powrotem swoje szpilki, które zrzuciłam z nóg na czas drzemki.
— Jak się czujesz? — Podnoszę się z fotela i podchodzę do Greylanda. Obejmuję go i mogłabym przysiąc, że oddycha z ulgą, zanim oplata mnie ramionami w talii. Trzyma mnie mocno, jakby się bał, że za chwilę mu ucieknę. Nigdzie się nie wybieram. — Nigdy więcej mnie tak nie strasz.
— Głowa trochę mnie boli, poza tym jest w porządku. — Podnosi na mnie wzrok, ciągle mnie obejmując. — Bałaś się o mnie? — pyta z cwanym uśmiechem.
— Potwornie. Lekarz już był? — Kiedy zadaję pytanie, drzwi do sali otwierają się i do środka wchodzi lekarz. Nie jest to ten sam mężczyzna, który w nocy przyprowadził mnie do Greya.
— Panią poproszę o opuszczenie sali na czas badania. — Kiwam głową i wychodzę na korytarz, zamykając za sobą drzwi. Po chwili doktor zaprasza mnie z powrotem. Staję na swoim poprzednim miejscu, tuż przy łóżku i instynktownie łapię Alexa za rękę. Uśmiecha się na ten gest, unosi nasze ręce i całuje wierzch mojej dłoni. — No dobrze, panie Greyland. Wyniki ma pan nie najgorsze, chociaż w pana wieku powinny być lepsze. Żelazo delikatnie poniżej normy. Tomografia nie wykazała żadnych obrażeń, ale głowa może boleć przez kilka dni. Dziś jeszcze zostanie pan na obserwacji, podamy leki, jutro rano powtórzymy badania i myślę, że będziemy mogli pana wypuścić. To omdlenie było wynikiem przemęczenia organizmu. Proszę się oszczędzać i dużo wypoczywać.
— Za tydzień zaczynam trasę koncertową, będę mógł pojechać? — Nawet nie przyszło mi do głowy, żeby o to pytać. Gdyby była taka potrzeba, próbowalibyśmy przesunąć wyjazd.
— Jeśli do czasu wyjazdu porządnie pan wypocznie, nie widzę przeciwwskazań. — Chowa długopis do kieszeni kitla i skupia wzrok na mnie. — Będzie pani musiała pilnować swojego partnera, inaczej z koncertów nic nie będzie.
— My nie... — Już chcę powiedzieć, że Alex przecież nie jest moim partnerem, ale mój wzrok pada na nasze złączone dłonie i stwierdzam, że nie powinnam się odzywać. Porzucam swoje zamiary i w zamian za to uśmiecham się do lekarza.
— Oczywiście. Zajmę się nim, doktorze.
— Myślę, panie Greyland, że jest pan w dobrych rękach. Proszę odpoczywać, później do pana zajrzę. — Podchodzi jeszcze do kroplówki, reguluje przepływ, żeby ciecz szybciej spływała do żył muzyka. — Kto to panu ustawiał? Zleci w ciągu piętnastu minut, skończę obchód i poproszę pielęgniarkę, żeby pana odłączyła — mówi i zostawia nas samych.
Niemal czuję jak kamień utworzony z obaw i zmartwień, spoczywający od wczoraj na moim sercu, spada i z głośnym hukiem rozpada się na milion kawałków. Tak bardzo się cieszę, że Alexowi nic nie jest i to omdlenie nie było zwiastunem poważnych problemów zdrowotnych. Odpocznie i wszystko będzie w jak najlepszym porządku, już ja tego dopilnuję.
CZYTASZ
Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]
RomantizmNic nie dzieje się bez przyczyny. Życie Blake Nelson jest na to najlepszym dowodem. Kobieta konsekwentnie ignoruje wszystkie znaki od losu, bo chociaż ma w sobie wystarczająco dużo siły, żeby podbić świat, każda jej decyzja podyktowana jest tym, cz...