ROZDZIAŁ 14

2K 96 24
                                    

„To jest ta trudność dzisiejszych czasów: ideały, marzenia, piękne oczekiwania jeszcze się nie zdążą rozwinąć, a już zostają trafione i totalnie zniszczone przez najbardziej przerażającą rzeczywistość."
~ Anne Frank

BLAKE

Alex spełnia moją prośbę i nie odzywa się do mnie przez cały weekend. Dobrze dla Willa, dziwnie dla mnie. Czuję się nieswojo, kiedy nie daje znaku życia. Zbyt przyzwyczaiłam się do jego obecności w moim życiu. Co jakiś czas mimowolnie zerkam na telefon, żeby sprawdzić, czy niczego nie przeoczyłam. W niedzielny wieczór, kiedy Will idzie się wykąpać, wysyłam do szefa wiadomość.

Do: Alex Greyland
Hej, wszystko w porządku?

Odpowiedź nie przychodzi ani tego dnia, ani następnego.

We wtorek rano chyba po raz pierwszy korzystam z kluczy do mieszkania Alexa. Tyle że zastaję w nim nie tylko jego, ale i drobną, czarnowłosą dziewczynę. Siedzą na kanapie najwyraźniej zbyt zajęci sobą, żeby mnie zauważyć. Wczoraj był poniedziałek, nie czwartek. Dlaczego mój szef złamał swoją rutynę? Z głośnym trzaskiem rzucam otrzymane od Liz klucze na blat wyspy kuchennej i Greyland odskakuje od swojej towarzyszki.

— O, cześć, Blake. — Uśmiecha się do mnie nad oparciem kanapy. A niech mnie, z rozczochranymi włosami i ubrany w białą koszulkę na ramiączkach, opinającą jego tors, wygląda seksownie jak diabli.

— Dzień dobry, szefie. — Kiedy już przestaję badać wzrokiem jego wytatuowane ręce, którym przecież przyglądałam się już wielokrotnie, przypominam sobie, że zignorował moją wiadomość. Zanim się odzywam, żeby mu to wytknąć, drobna czarnulka, na szczęście w kompletnym stroju, wstaje z kanapy i podchodzi do mnie.

— Hej, jestem Hailey. — Wyciąga do mnie rękę, uśmiechając się szeroko. Wygląda na sympatyczną.

— Blake, miło mi. — Wcale nie... Ściskam jej dłoń i zapada niezręczna cisza.

— Dobra, nie musicie nic mówić, powinnam sobie iść. — Dziewczyna zgarnia torebkę z fotela i wycofuje się powoli w kierunku drzwi. Zakłada buty, macha do mnie i patrzy na Alexa.

— Do zobaczenia.— Puszcza do niego oko i wychodzi z mieszkania. Do zobaczenia? Może jednak nie jest jedną z wielu, jak mi się wydawało? Albo nie wie, że Greyland nie ma w zwyczaju spotykania się z tą samą kobietą dwa razy? A może znali się już wcześniej, tylko nie miałam okazji jej poznać?

— Jak tam weekend? — pyta Grey z kanapy.

— Dobrze. Pisałam do ciebie — przypominam mu i krzyżuję ręce na piersi, czekając na wyjaśnienia.

— No coś tam widziałem, ale w piątek dałaś mi jasno do zrozumienia, że nie chcesz, żebym się z tobą kontaktował.

— Mogłeś chociaż odpowiedzieć na wiadomość. Myślałam, że coś się stało. — Wstaje i podchodzi do mnie.

— Gdyby tak było, na pewno byś się dowiedziała. Spokojnie, nie musisz mnie niańczyć przez cały czas. Jestem dużym chłopcem, potrafię o siebie zadbać. — Tak, widziałam. Podnosi rękę i zakłada mi włosy za ucho, a potem sunie opuszkami palców w dół szyi do obojczyka. Niech to szlag, o czym mówiłam?

Myślę o Willu, który nawet całym szeregiem pieszczot nie jest w stanie rozpalić takiego żaru na mojej skórze, nie wspominając o wzniecaniu pożądania. Alex działa na mnie w dawno zapomniany przeze mnie sposób. Nie jestem głupia, wiem, że nie może mi nic zaoferować i chociaż cholernie go pragnę, nie zaryzykuję kilkuletniego, stałego związku dla chwili przyjemności. Oh, nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak byłoby mi z nim dobrze, skoro tak delikatnym dotykiem potrafi sprawić, że jestem gotowa na wszystko, co zechciałby ze mną zrobić.

Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz