ROZDZIAŁ 8

2.3K 105 36
                                    

„Prawdziwa miłość to szara codzienność. Taka prozaicznie przyziemna, kiedy odrzuca się własne wyobrażenia i oczekiwania, a odkrywa zwykłego człowieka, który ma swoje wady, zalety, kompleksy, przyzwyczajenia.
I kiedy pomimo wszystko nie wyobrażasz sobie bez niego nawet dnia, to właśnie jest piękna miłość."
~ Wioletta Sawicka

ALEX

W czwartkowy wieczór odbieram telefon od Lucasa, mojego gitarzysty. Porę wybrał wybitnie złą, bo właśnie zamierzałem wyjść.

— Coś ważnego? — pytam Hamiltona, nie siląc się na jakiekolwiek powitanie. Normalnie nie jestem takim pacanem, ale teraz naprawdę mi się spieszy.

— Zdaje się, że to ty masz coś ważnego dla mnie — odpowiada, a ja zaczynam się zastanawiać, czy jest coś, o czym powinienem powiedzieć przyjacielowi, a tego nie zrobiłem. — Czemu się nie pochwaliłeś, że znalazłeś menedżerkę? I w ogóle co cię wzięło, żeby znowu zatrudniać kobietę? — Słychać, że jest zaskoczony. Cóż... Sam wciąż nie mogę przetrawić tego, że zdecydowałem się przyjąć Blake. A jeszcze bardziej nie pojmuję tego, co się ze mną dzieje przy niej. Dobrze, że dziś czwartek.

Dzień ucieczki od teraźniejszości i powrotu do przeszłości.

Dzień zapomnienia o wszystkim i dzień pamięci o tym, co mnie zniszczyło.

Dzień przyjemności cielesnej i dzień bólu duszy.

Dzień miłości i dzień nienawiści.

Dzień radości i dzień smutku.

Dzień, w który nic mnie nie obchodzi.

Dzień, w który pozwalam sobie na zatracenie... W alkoholu, a potem w jakiejś przypadkowej, nic nieznaczącej kobiecie, która akurat w tym dniu pojawia się na mojej drodze.

Moja rutyna — pieprzenie się raz na dwa tygodnie z kimś, o kim prawdopodobnie zapomnę następnego dnia. Z kimś, kto nie ma żadnego wpływu na moje życie. Z kimś, kto jest mi potrzebny tylko do rozładowania napięcia. Te czwartkowe wyjścia to jedyny stały element mojego popierdolonego życia.

Szukam w głowie odpowiednich słów, żeby wytłumaczyć się przed muzykiem, ale nie bardzo mam coś na swoją obronę. Spieprzyłem, powinienem do niego zadzwonić zaraz po tym, jak podjąłem decyzję o współpracy z Nelson.

— Przyznaję, że nie wiem, czemu nie dzwoniłem. Nawet o tym nie pomyślałem. — Nie ma sensu owijać w bawełnę i próbować się usprawiedliwiać w jakikolwiek sposób. — A jeśli chodzi o zatrudnienie kobiety, to wiem, co mówiłem, ale uwierz, że byłbym skończonym kretynem, gdybym jej nie przyjął tylko dlatego, bo nie pasuje mi, jakiej jest płci. Z żadnym przysłanym przez Daniela kandydatem nie rozmawiało mi się tak dobrze i nikt nie przyszedł tak zajebiście przygotowany na rozmowę. Blake jest świetna.

— Ryzykujesz, wiesz? — Wiem...

— Osobiście poucinam wam jaja, jeśli którykolwiek z was choćby pomyśli o tym, żeby zamoczyć w niej swojego kutasa. Blake jest nietykalna, jasne? — I to z wielu powodów... Po pierwsze, ma chłopaka. Po drugie, dałem słowo Danielowi, że tym razem nic się nie wydarzy. Po trzecie, wzbudziła moje zainteresowanie, więc jeśli ktokolwiek z naszej ekipy jej dotknie, będę to ja.

— Jeśli o mnie chodzi, to mógłbyś nie zdążyć z tym cięciem, bo Diana byłaby szybsza — wspomina swoją narzeczoną. Fakt, w przypadku Lucasa nie mam się o co martwić. — Mam nadzieję, że rzeczywiście okaże się taka świetna. Nie zatrzymuję cię dłużej, idź pobzykać, bo nie da się z tobą normalnie pogadać. — Naprawdę jestem aż takim chujem? Nawet jeśli nie, to nie zamierzam się teraz spierać o poziom mojego chamstwa, mam lepsze rzeczy do zrobienia.

Wszystko będzie dobrze [BYŁO WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz