Jak zeszliśmy na dół, spojrzałam po każdym i usiadłam na swoim miejscu. Zazwyczaj siedzę między Blake'iem a Luisem, lub Mateo a Calebem. Różnie to bywa. Tym razem siedzę kurwa między tatą a Calebem. Musiał to być tata. Tym bardziej że robię się coraz bardziej głodna. Położyłam głowę na taty ramieniu, a on mnie pocałował w głowę, robiąc coś z tyłu z moimi włosami.
- Ej słońce... Pomóc ci?
Spojrzał na mamę, a ona się uśmiechnęła i pokręciła głową.
- Widzę twoje oczy, nie jestem głupi. Później sobie o tym porozmawiamy.
Cicho do mnie powiedział, więc na niego spojrzałam.
- Jestem głodna.
- Oj wiem, domyślam się. Nieźle musiałaś się zabawić.
- Wzięłam trzy lub cztery... Buchy, tak to się mówi?
- Tak, ale jakim cudem aż tak cię ścięło?
- To mój pierwszy raz?
- Serio? Pierwszy pierwszy?
- Tak.
- Blake ci dał?
- Nie, Jake.
- Nie podoba mi się ten cały Jake... Ale później o tym porozmawiamy.
- Żaden chłopak ci się nie podoba.
Usiadłam normalnie, odsuwając się tym od niego.
- Nie o to mi chodzi... Jest serio miły i zaradny, ale nie podoba mi się to, że sprzedaje. Spoko, niech sobie handluje ziołem, ale kokaina? Amfetamina? Piguły? Martwię się o ciebie.
- Nie masz o co.
- Dasz mi jego zioło do sprawdzenia?
- Nie mam. Skąd mam je wziąć?
Szturchnął Caleba, a po chwili Caleb mu podał coś pod stołem. No poważnie?
- Jeśli będzie czyste to i to, co mi przyniesiesz, dam mu spokój. Ale masz mi przynieść próbkę tego, co by Ci dał. Nie mów że o to poprosiłem. I jeśli zobaczę że zaczęłaś cokolwiek brać...
- Wiem. Nie mam zamiaru. Daj mu spokój.
- Kocham cię.
Westchnęłam i nałożyłam sobie wszystkiego dużo, od razu zaczynając to jeść.
Po paru godzinach jak zjedliśmy, poszłam na kanapę i westchnęłam, kiedy też przysiadł się do mnie Luis. Położyłam głowę na jego ramieniu, a on mnie objął.
- Jak się czujesz?
- Zmęczona.
Podniosłam na niego wzrok, a on pokiwał głową i się zaśmiał.
- Ja też, ja pierdole.
Mam ochotę go pocałować. Kurwa. Uwielbiam takie nasze chwile... Że siedzimy po prostu i rozmawiamy.
- Jak z dilerem?
- Nie mów tak, Jezu.
Uśmiechnęłam się, a on się zaśmiał, kiwając głową.
- Ale dobrze... Serio jest w porządku.
- Zajebiście.
Przykryłam nas kocykiem i usiadłam wygodniej, przekładając nogi nad jego, a on powoli zaczął jeździć dłonią po mojej nodze, przez co się uśmiechnęłam.
- Nie bierz z nim nic innego... Jeśli będzie Ci cokolwiek proponował oprócz zioła...
- Wiem... Naprawdę wiem.