Wyjęłam telefon, chcąc już zadzwonić do taty, ale ktoś otworzył drzwi i wyjął mnie z samochodu.
- Zostaw mnie...
- Cholernie mocno cię przepraszam... Sam się trochę podłamałem i pogubiłem w tym wszystkim.
Poczułam że wytarł mi nos chusteczką, a po tym policzki czymś innym.
- Chcę być dla was na sto procent, nie tylko dla dzieci, ale też dla ciebie.
Założył mi na palec pierścionek i pocałował w ramię, naprawdę mocno mnie do siebie przytulając. Właśnie tego potrzebowałam.
Podniósł mnie, zamykając samochód i poszedł do środka, a tu usiadł ze mną na kolanach. Spojrzał na mnie i się lekko uśmiechnął, ścierając mi łzy, a po tym znowu wycierając mi nos chusteczką.- Jak małe dziecko...
- Od nich się uczę.
Zaśmiał się, kładąc nas na kanapie i pocałował mnie w czoło, ciągle do siebie przytulając.
- Wróćcie tu, co? Jest cholernie cicho i nudno.
Pokiwałam głową, wycierając twarz o jego koszulkę. Naprawdę tego potrzebowałam, no kurwa...
Jak się obudziłam, usłyszałam że ktoś się kręci, więc tam spojrzałam i westchnęłam, łapiąc się za głowę. Boli...
- Jake...
- Tu jestem.
Usłyszałam go dosłownie obok siebie, więc opadłam z powrotem i westchnęłam. Naprawdę łeb mnie mocno boli.
- Wszystko okej?
Jake na mnie spojrzał, więc pokiwałam głową.
- Widzę że nie. Co jest?
Zmarszczył brwi, przejeżdżając ręką po moich włosach.
- Głowa mnie boli...
Ktoś po chwili stanął obok, więc uniosłam brwi, widząc Hope.
- Co tu robisz?
- Jake nie odbierał, więc myślałam że znowu za dużo wypił. W hangarze go nie było, więc przyjechałam tu. Tabletka i woda.
Lekko się uśmiechnęłam i podniosłam, biorąc to od niej.
- Dziękuję... Znowu za dużo wypił? Przecież on nigdy nie pije.
Westchnęłam, a Hope z Jake'iem się zaśmiali.
- Trochę sobie pozwoliłem.
- Ja nie mogłam.
Pokiwałam głową, a Jake przejechał ręką po moich plecach.
- Mówiłem, że nie musisz jej karmić zwykłym mlekiem.
- Ale chcę... Hope była tak karmiona, Nico, i ona też.
- Okej, jasne. Ale jeśli chcesz się napić to możesz. Lub zapalić. Przy Hope piłaś i nic jej nie jest.
- Miałam z kim i po co. Teraz nie mam z kim, ani nawet po co.
- Wtedy piłaś żeby zapomnieć o Luisie.
- Nie, piłam bo byłam młoda i chciałam się zabawić. Teraz jestem stara, gruba, nie mam znajomych i...
Pokręciłam głową, znowu zaczynając płakać. O co chodzi, do cholery? Nie rozumiem. Minęło już pięć miesiącu, a ja dalej mam huśtawki nastrojów.
- Ani nie jesteś stara, ani gruba. W każdej chwili możesz zadzwonić do Kendall, doskonale o tym wiesz.
- Jest adwokatem, ma lepsze i ważniejsze sprawy do roboty niż siedzenie ze mną i wysłuchiwanie jak mi jest źle.
![](https://img.wattpad.com/cover/293154057-288-k41041.jpg)