W domu weszłam i zobaczyłam Luisa z Hope na kanapie jak on coś ogląda, a ona bawi się pilotem obok niego. Dosłownie przy nim. Jake westchnął i złapał mnie za rękę.
- Będę leciał.
- Luis ma ci chyba coś do powiedzenia.
Spojrzałam na niego, ale on pokręcił głową.
- Nie mam.
- Poważnie?
Uniosłam brwi, a on wzruszył ramionami.
- Zasłużył.
- Czym niby?
Hope spojrzała na Jake'a i się uśmiechnęła, a Luis kiwnął głową.
- Właśnie tym. Odwal się od niej, co?
- Przecież nie zabieram Ci córki. Jest cała twoja.
Tata tu wszedł i po nas spojrzał, idąc od razu do ogrodu. Trochę dziwnie jest między nami... I chyba między nim a mamą też nie jest najlepiej. Mama dalej ciągle siedzi w pokoju, a tata jest po prostu dziwny.
Poszłam do niego i westchnęłam, siadając obok.- Wszystko okej z tobą i mamą...?
- Nie rozmawiam z tobą.
- Tato no daj spokój... Wiesz że cię kocham, ale nie zrezygnuję z tego. Zaczynam stawiać swój dom... Muszę tylko kupić ziemię, którą już wybrałam i tyle...
- To stawiaj za pieniądze z krwią.
- Proszę cię... To mój wybór. Też się tym zajmujesz, dlaczego mnie tak oceniasz? Odkąd wyszedłeś jedyne co to się obraziłeś.
- Bo nie chcę cię stracić, Sophie. Wiesz ile razy ledwo udało mi się uciec? To nie jest zawsze takie kolorowe.
- Jake się wszystkim zajmuje... Daje mi tak, żeby mi nic nie groziło. Naprawdę się o mnie troszczy.
- To może nic nie dać.
Podniósł się, ale pokręciłam głową i pociągnęłam go za rękę żeby usiadł z powrotem.
- Mam cię błagać, żebyś zachowywał się jak mój tata?
Przetarł twarz i spojrzał przed siebie.
- Zrezygnuj.
- Nie zrobię tego.
Podniósł się znowu, więc pokiwałam głową.
- Siedzę tu tylko i wyłącznie dla ciebie, ale skoro nawet nie chcesz ze mną rozmawiać to chyba będzie lepiej jak się wyprowadzę teraz, a nie za dwa lata. Po co czekałam cały rok aż wyjdziesz?
- Moja córka nie będzie w tym siedzieć i tyle.
- Ale syn tak? Jeśli Caleb by w tym siedział by było spoko?
- Nie, Sophie. Spójrz na mnie do cholery. Gdzie mnie to wszystko zaprowadziło? Nie mogę mieć normalnej pracy, dlatego to robię. Twoja mama leży i boi się wyjść z domu przez moją przeszłość. Przez te cholerne gangi sobie nie radzi i w ogóle nie śpi.
Poszedł, więc ja pokiwałam głową i poszłam do pokoju, zatrzymując się wcześniej w salonie.
- Mogę chwilę posiedzieć u ciebie z Hope?
Spojrzałam na Jake'a, który dalej stoi w tym samym miejscu.
- Jasne, mogę dać wam dom. I tak na razie z niego nie korzystam.
- Co?
Luis na mnie spojrzał, a ja bez słowa poszłam na górę. Nie będę mu się tłumaczyć. Zaczęłam pakować swoje rzeczy oraz też Hope, kiedy Luis tu wszedł.
![](https://img.wattpad.com/cover/293154057-288-k41041.jpg)